sobota, 20 kwietnia, 2024

Skarga na lekarza z oddziału ratunkowego

Strona głównaArchiwumSkarga na lekarza z oddziału ratunkowego

Skarga na lekarza z oddziału ratunkowego

- Advertisement -

Jaworznicki szpital cieszy się dobrą opinią w mieście i na Śląsku. Inwestycje w sprzęt i kadry plasują pozycje naszego szpitala w ścisłej czołówce. Są jednak takie obszary w których jest jeszcze wiele do zrobienia, szczególnie jeśli chodzi o ludzkie podejście niektórych lekarzy do pacjentów.

Podejmujemy interwencję Pana Michała, który przeżył szok na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Sprawa jego 17 miesięcznego syna Franciszka, znalazła swój finał w oficjalnej skardze na lekarza Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, Jacka Gancarczyka. W tej sprawie wypowiadają się obie strony konfliktu.

W skardze pojawia się motyw użycia przemocy. Skarżący pisze w skardze: „Wtedy lekarz wstał i używając siły wypchał mnie ze swojego gabinetu, krzycząc przy tym aby wyszedł”.

Pan Michał był bardzo zdenerwowany całą sytuacją. Martwił się o zdrowie syna, które dla niego było i jest najważniejsze.

Zbulwersowany pacjent chce przestrzec przed kontaktami z lekarzem na którego złożył skargę. Ten jednak pracuje na oddziale ratunkowym tylko w zastępstwie i od następnych dni najprawdopodobniej będzie pracował na innym oddziale szpitalnym.

Doktor Jacek Gancarczyk nie należy do ulubionych lekarzy wśród pacjentów, którzy sugerują mu szkolenie w „Leśnej Górze”, albo chodź odrobinę przyjaznego podejścia do ludzi. Bo to nie pacjent jest dla lekarza, a lekarz dla pacjenta.

Śląska Izba Lekarska dopiero otrzymała listownie skargę i zajmie oficjalne stanowisko w tej sprawie w późniejszym terminie.

Skarga Pana Michała:
—————-
Szanowny Pan Dyrektor
dr. n. med. Józef Kurek
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej
Szpital Wielospecjalistyczny
ul. Chełmońskiego 28
43-600 Jaworzno

Składający skargę: Michał XXXXXX, zam. Jaworzno XXXXXX

Niniejszym zwracam się z wnioskiem o wszczęcie w stosunku do lekarza Jacka Gancarczyka
postępowania dyscyplinarnego oraz wyciągniecie w stosunku do niego konsekwencji prawnych. Gwoli wyjaśnienia i uzasadnienia mojego żądania, poniżej przedstawiam po kolei przebieg wydarzeń:

W dniu 27.03.2012 mój 17 miesięczny syn Franciszek przewrócił się rozcinając sobie lewą rączkę w okolicy kciuka i dolną wargę. W związku z tym, iż dziecko bardzo krwawiło niezwłocznie przybyliśmy do tut. Szpitala. Ok. godziny 11.50 zostałem przyjęty na izbie przyjęć. Od momentu zarejestrowania nas, upłynęło ponad 30 minut, gdzie w tym czasie syn nadal bardzo krwawił, co szybko zauważyli inni oczekujący pacjenci, bowiem na posadzce pojawiło się wiele plam krwi.

Dziecko przez cały czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza, przebywało u mnie na rękach, zawinięte w coraz intensywniej zakrwawiony ręcznik. Wskazać należy, iż jedynymi osobami, które wówczas udzieliły mi pomocy byli oczekujący pacjenci. Mając na uwadze upływający czas, kilkakrotnie zapytałem pielęgniarkę, czy jest możliwość aby przyspieszyć nasze przyjęcie przez lekarza, co wydawało mi się uzasadnione okolicznościami.
W odpowiedzi pielęgniarka wskazała, iż o kolejności przyjęć decyduje wyłącznie lekarz. Długo nie myśląc dwukrotnie udałem się do lekarza, który zbagatelizował sytuację, twierdząc, iż krew „kapie tylko troszkę”.
Nie da się ukryć, iż po otrzymaniu takiej informacji, zgromadzeni w korytarzu izby przyjęć pacjenci, wyrazili stanowczy sprzeciw takiemu zachowaniu, wskazując, iż jest to jakiś skandal. Ok. godziny 12.20 poszedłem do pielęgniarki, z prośbą o pomoc w zatamowaniu obfitego krwawienia, z którym już sam nie mogłem sobie poradzić. Pielęgniarka zabrała nas do gabinetu zabiegowego, gdzie przemyła rany, w tym czasie przyszedł lekarz Pan Gancarczyk. Jedynie zajrzał do gabinetu i krótko stwierdził, iż on tego szyć nie będzie, i nakazał pielęgniarce oddelegować mnie na oddział chirurgii dziecięcej. Nie bez znaczenia jest fakt, iż Pan Gancarczyk, w ogóle nie zamienił ze mną słowa. Po wyjściu lekarza z pokoju zabiegowego, udzielająca pomocy pielęgniarka, przekazała
mi do podpisania kartę choroby i o godzinie 12.30 przyjęto nas na oddział chirurgii, gdzie założono synowi szwy.

Około godziny 12.45, po moim stwierdzeniu że nie zgadzam się na hospitalizację dziecka, zostałem
skierowany z powrotem na izbę przyjęć. O godzinie 12.50 na izbie przyjęć podszedłem do pielęgniarek po wypis i po konsultacje, ewentualne recepty, skierowania i kartę informacyjną, jednakże kazano mnie się udać do Pana Gancarczyka. Tak też zrobiłem, jednakże Pan Gancarczyk, pomimo, iż w danym momencie nie przyjmował żadnego pacjenta, kazał mi czekać.

Po ok. 20 minutach, w okolicy godziny 13.10 ponownie podszedłem do pokoju, w którym znajdował się Pan Garncarczyk nadal nie przyjmował pacjentów , pytając, czy długo będę jeszcze musiał oczekiwać na niezbędne dokumenty medyczne, po czym Pan Gancarczyk z ironią w głosie odparł, iż długo, pomimo, że cały czas opatrzone i mocno wylęknione całą sytuacją dziecko, znajdowało się na moich rękach.

O godzinie 13.30 po raz trzeci udałem się do Pana Gancarczyka z zapytaniem, aby określił dokładnie ile czasu ma trwać owe oczekiwanie na wydanie dokumentów medycznych syna, czy będzie to godzina czy może mam przyjechać wieczorem. Wtedy lekarz wstał i używając siły wypchnął mnie ze swojego gabinetu, krzycząc przy tym abym wyszedł. Zbulwersowany całą sytuacją poszedłem więc do pielęgniarek i oznajmiłem, że opuszczam szpital i przyjadę po kartę informacyjną po godz. 18. Niezbędne dokumenty odebrałem ze szpitala wieczorem.

Po analizie karty informacyjnej wydanej mi przez lekarza, zauważyłem, iż znajduje się w niej szereg zapisów, które są niezgodne ze stanem faktycznym. Po pierwsze w karcie ujęta jest informacja, iż syna przywiozła karetka, pomimo, że do szpitala przywiózł mnie kolega. Nadto wg lekarza na izbie przyjęć udzielono nam porad i konsultacji, co w ogóle nie miało miejsca, bowiem dziecko zostało zszyte dopiero na oddziale chirurgii dziecięcej. Dalej w rubryce diagnoza można wyczytać, iż opuściłem szpital, w sytuacji kiedy zostałem przez dyżurującego lekarza siłą wypchnięty z gabinetu, stąd też nie było sensu dalszego przebywania na terenie szpitala.

Powyżej przytoczone argumenty oraz przebieg zdarzeń świadczą wyłącznie o braku kompetencji
dyżurującego lekarza. Należy z całą stanowczością wskazać, iż postępowania w/w lekarza godzi w powagę wykonywanego zawodu i świadczy wyłącznie o rutynowym podejściu do pacjenta. Lekarz w żaden sposób nie podjął nawet jakiejkolwiek próby udzielenia mojemu synowi pomocy medycznej, do czego jest jako lekarz zobowiązany, a wręcz przeciwnie, eskalował nerwowość prezentując przy tym arogancję.

Dlatego też takie patologiczne sytuacje należy zwalczać w zarodku, skoro Pan Gancarczyk nie potrafi obchodzić się z pacjentem, który przychodząc do izby przyjęć liczy na fachową pomoc i zrozumienie, poważnej w moim przypadku sytuacji, winien zostać odsunięty od pracy z pacjentami.

Nadto praca Pana Gancarczyka rzuca się cieniem na renomę szpitala i jego profesjonalizm, bowiem to lekarze stanowią wizytówkę placówki medycznej i panująca tam atmosfera jak również zaangażowanie lekarzy daje pacjentowi poczucie bezpieczeństwa, albo jak w moim przypadku tego poczucia pozbawia.

Mając powyższe na uwadze, biorąc przy tym całkowitą bierność lekarza jak również jego zachowanie (użycie siły, celem wyrzucenia pacjenta z gabinetu!) nie można mieć wątpliwości, iż zaistniała sytuacja wymaga wszczęcia postępowania wyjaśniającego w sprawie oraz niezwłocznego wyciągnięcia konsekwencji prawnych.

Jednocześnie w sytuacji kiedy byłaby potrzeba wysłuchania osoby, która przywiozła mnie do szpitala i była przez ten czas ze mną, oczywiście udostępnię jej dane adresowe.

Niezależnie od powyższego wnoszę o bieżące informowanie mnie o podjętych działaniach
i konsekwencjach prawnych.

Do wiadomości:

Biuro Śląskiej Izby Lekarskiej
ul. Grażyńskiego 49a
40-126 Katowice
——————-

procedura Biura Śląskiej Izby Lekarskiej

W obrębie Śląskiej Izby Lekarskiej działa Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej (OROZ), który zajmuje się rozpatrywaniem skarg na lekarzy w zakresie przewinień zawodowych, określonych w art. 53 ustawy o izbach lekarskich. OROZ nie posiada kompetencji do rozpatrywania skarg na jednostki ochrony zdrowia. Rozpatruje skargi związane z wykonywaniem zawodu przez lekarzy, w tym także zatrudnionych w placówkach ochrony zdrowia.

Osoba, która czuje się pokrzywdzona powinna złożyć na piśmie skargę własnoręcznie podpisaną, może to zrobić bezpośrednio w biurze OROZ lub wysłać ją tradycyjną pocztą.
Skarga powinna zawierać opis wydarzeń, informacje kiedy one zaistniały, gdzie, co się konkretnie wydarzyło. Na podstawie skargi OROZ gromadzi dokumentację medyczną,
która jest podstawowym źródłem dowodowym w postępowaniu. Jeśli wymagają tego okoliczności OROZ może także przesłuchać świadków lub powołać w danej sprawie
biegłych. Na podstawie zgromadzonego w toku postępowania materiału dowodowego OROZ może umorzyć postępowanie, jeśli stwierdzi brak przesłanek z zakresu odpowiedzialności
zawodowej lub postawić lekarzowi zarzuty i skierować sprawę do Okręgowego Sądu Lekarskiego z wnioskiem o ukaranie.
Okręgowy Sąd Lekarski może lekarza uniewinnić lub wymierzyć mu karę, zgodnie z ustawą o izbach lekarskich. Okręgowy Sąd Lekarski nie ma możliwości zasądzenia na rzecz osoby
poszkodowanej jakiejkolwiek rekompensaty.

Anna Zadora – Świderek
rzecznik prasowy Śląskiej Izby Lekarskiej
————————

UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.

[hana-flv-player video=”http://www.jaw.pl/wp-content/uploads/archive/video/32/d2.flv” height=”auto” description=”” player=”2″ autoload=”true” autoplay=”false” loop=”false” autorewind=”true” splashimage=”http://www.jaw.pl/wp-content/uploads/archive/video/32/d2.jpg” /]
- Advertisment -

Sądowa epopeja Sebastian Kusia. Wyrok coraz bliżej. Może zapaść 24. kwietnia

Przed Sądem Rejonowym w Chrzanowie od prawie 5 lat trwa proces Sebastiana Kusia, podejrzanego o przyjmowanie łapówek, kiedy to pracował na stanowisku naczelnika biura...

Piątkowe pikniki cieszyły się sporym zainteresowaniem

Pomimo chłodu, aż dwa pikniki odbyły się w tym samym czasie w Jaworznie. Jeden zorganizowany jako „Dzień ziemi” pod płaszczką, drugi piknik na Osiedlu...

Fabryka hejtu na finale kampanii. Przekroczono granice kultury

Kampania wyborcza w Jaworznie weszła w decydującą fazę. Kandydaci na urząd prezydenta dwoją się i troją, żeby przekonać do siebie niezdecydowanych wyborców. Ich działania...