Zatem warto zapamiętać tę datę: 29 października 2015 roku prezydent Jaworzna Paweł Silbert złożył w Jaworznie rodzaj hołdu radnemu niezależnemu – Marcinowi Kozikowi. Podobnie jak Albrecht Hohenzollern Zygmuntowi Staremu 10 kwietnia 1525 roku w Krakowie.
Podobieństwo pomiędzy jednym a drugim hołdem jest jednak przypadkowe. Wynika to z faktu, że prezydent nadal usiłuje zgrillować radną Chmielewską. Było to widać wyraźnie podczas debatowania nad uwłaszczeniem orkiestry Archetti na majątku domu kultury w Jeleniu, a czemu sprzeciwiał się radny Kozik. Działanie to ma charakter machiawelicznego planu, którego pierwszym krokiem jest przekazanie domu kultury Archetti, którym kieruje radna Chmielewska. Drugim będzie skazanie jej na banicję z Jelenia, o czym sygnalizowałem w ub. tygodniu w felietonie pt. „Dorżnąć watahę”.
Widać zatem, że hołd złożony Kozikowi przez prezydenta był bardziej retorycznym chwytem niż uznaniem go za swego władcę. Bowiem radny Marcin Kozik wraz z kolegami bronił radnej Chmielewskiej, a jego hipotetyczny poddany – Silbert, wierzgał i robił swoje. Tylko liczyć tygodnie, kiedy załatwi niepokorną radną.
Ktoś powie, że prezydent nie ma takiej władzy. Przecież rada musi wyrazić zgodę na zgrillowanie radnej Chmielewskiej. Oczywiście, lecz zgodnie z tym, co sugerowałem w ub. tygodniu, prezydenccy radni traktują Silberta niczym swego pana i władcę. Ba… jak swego boga. Zatem nie zdziwisz się czytelniku, że teraz zagłosowali za uwłaszczeniem orkiestry Archetti na majątku domu kultury w Jeleniu. Ja nie zdziwię się, kiedy przyjdzie głosować za „ścięciem głowy” radnej Chmielewskiej, że zrobią to bez zmrużenia oka.
No, może poza radnym Markiem Migasem z prezydenckiej stajni, który okazał się człowiekiem sumienia. Ten przynajmniej wstrzymał się od głosu nad uwłaszczeniem orkiestry w Jeleniu, wiedząc, że to pierwszy krok do wyrzucenia Chmielewskiej.
Przy okazji muszę wspomnieć o zachowaniu przewodniczącego rady Wiesława Więckowskiego, który mimo wysokiego statusu społecznego, zachował się jak mały krętacz. Przyznał się bowiem w kuluarach – przy świadkach, że otrzymał od dyrektora MCKiS wniosek w sprawie usunięcia radnej Chmielewskiej ze stanowiska kierownika domu kultury. Kręcił, że dostał go na moment przed sesją, a przyciśnięty do muru, przyznał się, że dostał dzień wcześniej, ale nie miał czasu go przeczytać. Z dalszej rozmowy wynikało jednak, że znał treść pisma.
Jeśli dodać, że przed rozpoczęciem sesji prezydent prawdopodobnie go instruował, aby ten taktycznie wstrzymał wniosek o „ścięcie” Chmielewskiej, to krętactwo jest raczej pewne. Na początku sesji miał się bowiem rozegrać spektakl pod roboczym tytułem „Kochajmy się”. Za sprawą zdobycia mandatu poselskiego przez szefa jaworznickiego PiS-u, który w 2012 roku wyrzucił z klubu radnych PiS radną Chmielewską. Wyrzucił za to, że ośmieliła się wbrew jego woli i woli prezydenta wystąpić z uchwałą w sprawie obrony telewizji TRWAM.
Łatwo się tu doszukać judaszowskiej postawy wobec katolickich mediów ze strony tych dwóch gagatków. Wygląda na to, że uznali Chmielewską, za tę osobę, która ich w tę niezręczną sytuację wmontowała i jest jak wyrzut sumienia. Muszą ją zatem raz na zawsze wyeliminować.
Gratuluję zatem prezydenckim radnym dobrego samopoczucia po częściowym, a przed ostatecznym wykonaniem politycznego wyroku na Renacie Chmielewskiej.
Niektórzy fani Elvisa nieraz krzyczą: Elvis żyje! Dla was takim zawołaniem powinno być hasło: Niech żyje Josef Wisarionowicz Stalin!
Józef Matysik
Przenieść się wypada do epoki średniowiecza; do jej mroków i tajemnic oraz niedopowiedzeń. To właśnie…
Ministerstwo Infrastruktury potwierdziło, iż nie zamierza przedłużać umowy z obecnym zarządcą odcinka autostrady A4 Kraków…
XVI Edycja Motoserca odbyła się w sobotę 18 maja na jaworznickim Rynku. [gallery size="full" columns="1"…
"Rolkuj po nadzieję", czyli akcja zorganizowana przez jaworznickie Hospicjum Homo-Homini im. św. Brata Alberta odbyła…
Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Jaworznie informuje o zmianie rozkładu jazdy autobusów przewoźnika 19 maja. Zmiana…
W dzisiejszym odcinku wybieramy się do zakątka niemal zupełnie nieznanego, ukrytego pomiędzy Długoszynem i Dąbrową…