Wprawdzie nie był to spływ Krutynią ale i tak zabawa była wyśmienita. 10 czerwca rankiem wyruszył II Spływ Kajakowy „Flis na Przemszy” poświęcony pamięci Adm. Andrzeja Karwety i wszystkich, którzy pływali po Przemszy i Wiśle. Spływ zaczął się na Białej Przemszy pod obeliskiem pamięci o dawnym podziale Europy i jej zjednoczeniu, czyli z tzw. trójkąta trzech cesarzy na granicy Sosnowca i Mysłowic. Organizatorami całej eskapady byli prezydenci Jaworzna, Sosnowca, Mysłowic, burmistrz Chełmka i sołtys Bobrka. Co może być pasjonującego w pływaniu po Przemszy?
Widać pasja kajakarska w narodzie nie ginie, w trasę wyruszyło 80 kajakarzy i jeden zaprawiony w kajakarstwie pies. Płyną w 40 dwuosobowych kajakach Za nimi ok. 50 metrowy odcinek Białej Przemszy, potem Czarną Przemszą do ujścia Wisły, na zakończenie popłyną 3 kilometrowym odcinkiem Wisły. Nad całością ferajny czuwali ratownicy. Czego można było się obawiać?
Ideą Flisu jest ukazanie – jak pisze organizator w regulaminie – walorów przyrodniczych rzeki Przemszy. Może nieco dziwić ten zamysł, wszak jak powiedział jeden z kajaakrzy połowa wody w Przemszy to ścieki. Ponoć jednak ryby w niej żyją, nurt jest bystry, a głębokość rzeki sięga 2 metrów. Dla kajakarzy walory bezsporne.
Spływ zakończy się ok. 16.00 w Bobrku. Panie kajakarki były w pełnym makijażu, na głowach miały kapelusze, jeden z nich z samych Chin, jak nam powiedziano. Wśród kajakarzy zaprawione wygi i ci, co płynęli po raz pierwszy. Humory dopisywały. Wprawdzie to nie wyprawa kajakiem przez ocean, ale od czegoś trzeba zacząć.
[vc_facebook]