Ale co tam mróz, część planu została wykonana i sadzący drzewka pracownicy przenieśli się na grunty rolne oraz prywatne, rozciągające się po lewej stronie Obwodnicy Północnej jadąc od ronda Marii i Lecha Kaczyńskich.
Dopóki sadzili na lub przy gruntach prywatnych i nikt niczego nie wiedział, była cisza. Oczywiście, problem zacznie się niebawem, gdyby właściciele odkryją, że drzewa uniemożliwiają im wjazdy na ich tereny, ale kogo to teraz obchodzi?
Kłody pod nogi wykonawcy – firmie z województwa zachodniopomorskiego zaczął rzucać pan Adam Smoliło, jaworznicki rolnik, który w tamtym rejonie uprawia około stu hektarów ziemi.
Po telefonie pana Adama pojechaliśmy obejrzeć ten wykonywany – szczytny plan, bo zieleni przecież nigdy nie za wiele.
To, co ujrzeliśmy wprawiło nas w osłupienie. Drzewa sadzone są bez żadnego logicznego i zgodnego z planami zagospodarowania systemu. Byle gdzie i byle jak, aby tylko się ich pozbyć na czas, bo jak będą spóźnienia, będą też kary.
Byle gdzie, bo na przykład na rurach magistrali wody biegnącej do Ciężkowic. Ogrodzenie pod napięciem, tzw. pastuch też nie stanowi bariery, sadzi się za ogrodzeniem, na terenie wypasu. Drzewka uniemożliwią przejazd szerokim maszynom rolniczym. Gdy pan Adam zwrócił na to uwagę wicedyrektora MZDiM Tomasza Toszy, który przyjechał na miejsce, ten odpowiedział, że maszyny można złożyć. Tu dodać należy, że odstęp między drzewami, to pięć kroków. Jak wjechać na pole?
– Ale miasto jest po mojej stronie – powiedział pan Adam. Teraz debatują w urzędzie żeby to wstrzymać. Ja nie odpuszczę. Mają dać mi znać do godziny czternastej. – dodał mężczyzna.
Pan Adam wstąpił z wykonawcą na ścieżkę wojenną w miniony piątek, kiedy ten wszedł na uprawiane przez niego pola. Konflikt rozgorzał na dobre w tym tygodniu. Firma sadziła drzewka, a pan Adam je wyrywał. Doszło do tego, że wykonawcy zaczęli jeździć po całym terenie i sadzić na chybił trafił, na szybko, albo pod osłoną nocy, zanim nie dopadł do nich pan Adam. – Teraz pewnie sadzą tam za górką, bo ich z domu nie widzę. Chowają się przede mną! – wykrzyknął oburzony rolnik.
Wczoraj była na miejscu policja, dziś straż miejska. W zielonym, firmowym wanie między polami jeździ wściekły szef grupy pracowników. Nie chciał z nami rozmawiać, powiedział jedynie, że jest podwykonawcą. Kogo? Nie wiadomo, ale będziemy się starali tego dowiedzieć.
– Ja nie mam nic przeciwko, niech sadzą, ale to musi mieć ręce i nogi. Te drzewa zacienią mi pole uprawne. No i szkoda ich, bo i tak ludzie je usuną, ja też. – oburzał się pan Adam. Niektóre z nich już są poprzechylane, na pewno próbowano je staranować.
Przed godziną czternastą pan Adam odebrał telefon od sekretarz miasta, Ewy Sidełko-Paleczny, która zapewniła go, że sadzenie drzew zostało wstrzymane.
Można by ogłosić konkurs na miejsce, gdzie posadzić kilka tysięcy drzew. Jaworznianie chętnie pomogą. My też, może w Parku Chrząstówka?
Dorsz
[vc_facebook]
Przeczytaj też:
Śnięte ryby zostały zauważone w Przemszy. Sprawa jest już zgłoszona do prezydenta Pawła Silberta. We…
Rodzina dzików spacerowała przy placu zabaw. Na placu znajdowała się grupa dzieci z opiekunami. Do…
Rozpoczęły się matury. 7 maja maturzyści zmierzyli się z językiem polskim. Zapytaliśmy ich, jak poszła…
Odbyła się I sesja nowej rady Miejskiej w Jaworznie, radni i prezydent złożyli ślubowanie. Został…
Odkryj, jak 20 lat członkostwa w Unii Europejskiej przemieniło Śląskie, wprowadzając dynamiczny rozwój i nowoczesne…
Wiele osób wychodzi z założenia, że alimenty na dziecko trzeba płacić do momentu, gdy staje…
View Comments
cały obraz jaką jest istotą Tosza , bo przecież nie jest człowiekiem, człowiek by tego nie zrobił drugiemu człowiekowi