W siedmiu miejscach, na Borach, Skałce, Warpiu, Jeleniu, Bycznie, Ciężkowicach i Łubowcu, wczoraj przed zachodem słońca zapłonęły potężne ogniska.
To jaworznickie sobótki, zwyczaj dawniej kultywowany w Jaworznie, lecz zapomniany, został wskrzeszony 4 lata temu. Od tej pory mieszkańcy chętnie i licznie biorą udział w sobótkowych ogniskach.
W przygotowaniu ognisk co roku pomagają harcerze oraz strażacy z Ochotniczych Straży Pożarnych.
W jaworznickim muzeum znajduje się opis, jak dawniej wyglądał zwyczaj palenia ognisk sobótkowych, który udostępniła Iwona Brandys – pracownik muzeum.
Jak wspomina w latach 60. ciężkowianka pani Franciszka Głowacz (wówczas 93-letnia kobieta), w drugi dzień Zielonych Świątek sobótki palono na każdym końcu wsi, na polach i wzgórzach. Czyniono to na pamiątkę ognistych języków, pod których postacią zstąpił na apostołów Duch Św. Na ogniska zwożono z okolicznych lasów do siedmiu fur choiny. Był również zwyczaj przeskakiwania obrzeża ogniska przez dziewczyny. Te, które odmówiły przeskakiwania, bito po nogach jedliną. Te, które to zrobiły, podrzucano lub obnoszono wokół ogniska.
[vc_facebook]
Ciekawe ile teraz przy tej okazji spłonęło opon i innego palnego badziewia. Poza Jaworznem dowody na takie obchody sobótek znajdywałem.