Po pierwszym lockdownie obroty, niektórych restauracji spadły aż o 90%, w takim wypadku ciężko mówić o lekkim odczuciu skutków polityki naszego kraju. Szczególnie, że nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw i nikt nie był na to przygotowany. Te restauracje czy kawiarnie, które dobrze funkcjonowały przed zamknięciem mogły pozwolić sobie na „życie” z oszczędności, dużo dało również postojowe, które pozwoliło opłacić bieżące wydatki, ale nie zmienia to faktu, że społeczeństwo również zostało wówczas zamknięte w domach więc ruch na mieście, a co za tym idzie w lokalach, zmalał drastycznie, wręcz do poziomu zero. Wielu z tych, którzy mieli lokale własnościowe, postanowiło zamknąć działalność na czas, aż wszystko ustanie i wróci do normy. Jednak Ci będący najemcami nie mieli takiej możliwość, a czynsz trzeba było opłacać.
Bistro liczba komunii zmalała z ponad 50 do 10.
Optymizmem nastraja jedynie postawa klientów, którzy wspierają swoje ulubione lokale jak tylko mogą. Zamówienia na dowóz są coraz częstsze, a w obliczu obecnych obostrzeń, są jedyną formą świadczenia usługi gastronomicznej. Pani Ewelina Ganobis z Mattarello komentuje to następująco: „(..) byliśmy zaskoczeni pozytywnie reakcją, bo od razu ludzie zareagowali, zamawiali(..)”. Kłopoty jednak mają te miejsca, które na wynos dostarczać swoich dań nie mają jak. Brak taboru samochodowego, dostawców, możliwości pakowania posiłków czy potrzeba zmiany i dostosowania menu przez kucharzy wielokrotnie skutkuje zamknięciem lokalu. Koszty takiego przedsięwzięcia, gdy nie świadczyło się go wcześniej, są po prostu zbyt duże. Ogromna konkurencja na rynku dostawców też nie ułatwia sprawy. Jak mówi właściciel 7Niebo Bistro Pan Marcin Socha: Wiąże się to z szeregiem utrudnień(..) dom weselny, w którym pracują Panie, które nie mają jakiegoś dużego doświadczenia w serwowaniu dań na wynos, będzie miał naprawdę ciężko wbić się w rynek”. Jak słusznie zauważył, rynek „wynosowy” istniał także przed pandemią.
Co ciekawe restrykcje sanitarne były od zawsze, dużo wcześniej niż pojawiła się pandemia, dlatego jej przedstawiciele nie wyobrażają sobie aby można było je zaostrzyć, po prostu nie ma na to miejsca. Każdy lokal, który sprzedaje posiłki musi mieć wdrożony system HACCP czyli monitorowania temperatur, dezynfekcje miejsc przygotowania posiłków czy ogólne dbanie o czystość. Ponad to nikt kto tworzy restauracje nie robi tego z myślą aby była to ogromna przestrzeń, o wiele milej i przyjemniej konsumuje się w kameralnym pomieszczeniu, co przy obostrzeniach dotyczących maksymalnej liczby osób na dany metraż skutkuję brakiem możliwości przyjęcia większej liczby klientów.
Nikt nie jest wstanie nam odpowiedzieć ile to wszystko jeszcze potrwa, a co za tym idzie, jak długo branża gastronomiczna będzie działać na pół gwizdka, oparta tylko o dostawy na wynos. Jeżeli tak jak ostatnio będzie to dwa, trzy miesiące to większość lokali wstanie na nogi, jeżeli jednak potrwa to do wiosny, perspektywa wówczas już nie jest optymistyczna.
Sami właściciele lokali gastronomicznych mówią żeby zamawiać jedzenie z różnych miejsc. To nie jest czas na to aby reklamować swoją firmę, jest to czas, aby wesprzeć te branże jako całokształt. A jedyne osoby, które mogą tutaj pomóc, jesteśmy my we własnych osobach, klienci.
Michał Kirker
[vc_facebook]
W Ciężkowicach odbył się piknik z okazji Święta Rodziny. Główną atrakcją były występy artystyczne dzieci,…
Poseł Parlamentu Europejskiego Łukasz Kohut odwiedził Jaworzno. Jego wizyta miała związek z trwająca kampanią wyborczą…
Na Małym Rynku w Jaworznie tętni życie. Co wtorek i piątek, mieszkańcy licznie odwiedzają to…
Tegoroczny Konkurs Plastyczny „Oligoimpresje” rozstrzygnięty. Nagrody wręczono w Miejskiej Bibliotece Publicznej w wtorek 21 maja.…
UOKiK nakazał Jeronimo Martins Polska wypłacenie rekompensaty klientom, którzy skorzystali z promocji „Magia rabatów”, a…
W sferze internetu widzimy zdecydowaną zmianę sposobów komunikacji. Prezydent Silbert zaangażował się medialnie i dodaje…