„Wcierka z denaturatu lub nafty i zapałka przyłożona do włosów” – taka kara dla podpalaczy!

Powracamy do tematu nielegalnego wypalania traw, gdyż problem znowu się pojawia, a Jaworzno jest szczególnie narażone, gdyż tereny pól, łąk i nieużytków zajmują ponad 40% powierzchni miasta. 

Niestety wiele osób nie rozumie, że oprócz zagrożenia płynącego dla mieszkańców, zanieczyszczenia powietrza czy braku jakiegokolwiek efektu na użyźnianie gleby, przede wszystkim szkodzą matce naturze. Świetnie tłumaczy to przyrodnik Piotr Grzegorzek, który tłumaczy, że konsekwencje są ogromne i łatwe do przewidzenia. Porównuje to do fryzjerskiej ondulacji tyle, że na gorąco, co gorsza zabieg ten nie upiększa matki natury. Wręcz przeciwnie obniża potencjalną bioróżnorodność.  

O samym wypalaniu nasz przyrodnik wypowiadał się wiele razy i od dawna próbuje uświadomić ludzi, że gra nie jest warta świeczki. Przypomina, że dawno, dawno temu, kiedy Polska dopiero była zasiedlana, lasy stanowiły 90% terenu. Wówczas to częstym zjawiskiem było, że chłop dostał kawałek terenu leśnego, karczował go i wypalał, aby móc uprawiać ziemie. Było to jednak dawno temu i dzisiaj znamy o wiele lepsze metody na użyźnianie gleby, jeżeli już ktoś chce ją uprawiać. Natomiast samo wypalanie jest „przeżytkiem przeszłości w świadomości i poczynaniach ludzi, przeżytkiem nagannym”- jak mówi Piotr Grzegorzek.

Co do kary dla wypalaczy jest bezlitosny –  „Wcierka z denaturatu lub nafty i zapałka przyłożona do głowy”. Oczywiście jest to żart, ale trzeba przyznać, że może taka kara by skutecznie odstraszyła potencjalnych podpalaczy. Na szczęście matka natura uprzedziła co poniektórych i polała solidnie deszczem oraz śniegiem. 

Przypomnijmy także wypowiedź Starszego Inspektora Sztabowego Michała Dyla z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jaworznie, który mówi nam, że w tym roku było już około 25 wyjazdów do pożarów w Jaworznie. Starszy Inspektor także tłumaczy, że wypalanie to błędne myślenie w kontekście do użyźniania gleby i prowadzi tylko i wyłącznie do niszczenia przyrody, a czasem także do większy tragedii i jak śmierć ludzi. 

Wiele osób nie zdaje sobie również sprawy, jakie koszty generuje akcja gaśnicza takich pożarów. Kwoty zaczynają się od tysiąca do nawet kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych, w zależności od wielkości pożaru. W 1992 roku w jednym z największych pożarów we współczesnej historii Polski spłonęło 10 tysięcy ha lasu, a straty oszacowano na ponad 35 mln złotych.

Osobom, które udowodni się podpalanie traw, grożą konsekwencje karne, w postaci grzywny lub nawet pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Innymi słowy, ten proceder nie ma żadnego sensu. W żadnym stopniu nie pomaga on przyrodzie, naraża na utratę zdrowia lub życia, a sprawcy dodatkowo może przynieść tylko i wyłącznie konsekwencje karne.

[vc_facebook]