Cała masa dokumentów tzn. moja krwawica (czytaj praca Magisterska przez duże M) czeka w kolejce do wydrukowania, a ona – drukarka – ogłosiła strajk generalny i wymachuje mi przed oczami napisem „Błąd”. Męczę się długo, zaglądając gdzie się da, delikatnie stukając w obudowę jak lekarz podczas badania stetoskopem… I nic. Zgon. Co w takiej sytuacji mogę zrobić?…
Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy po godzinie mordowania się z drukarką… Wyrzucić przez okno i z sadystyczną przyjemnością oglądać jak leci w dół i się roztrzaskuje na miliony drobniutkich elementów. Taki jestem wściekły, że akurat dziś, w taki ważny dzień musiała się zepsuć. Ale chwila, chwila. Ta drukarka to najniższa krajowa, więc pomysł z rozbiciem zdecydowanie odpada.
Pozostaję mi jedna dojrzała i rozsądna rzecz do zrobienia. Odpalić doktora Gugla, co zna lekarstwa na wszystkie choroby świata. Może i on znajdzie specjalistę od chorób wewnętrznych drukarek. Może nie ma tak do niego długich kolejek jak do specjalistów na NFZ. W sumie mojej drukarce wyszło już ubezpieczenie. Za darmo, więc umarło. Trzeba będzie posolić.
Czas poszukać serwisanta
Wpisuję dużymi literami: NAPRAWA i SERWIS DRUKAREK LASEROWYCH. Pięć sekund. I bach. Przede mną rozwija się cała lista specjalistów, serwisantów, inżynierów i cała pomoc medyczna dla mojej drukarki. Ma ona więcej szczęścia niż ja. Klikam w pierwszy link: https://regulservis.pl/drukarki-mfp-ksero/. Wyświetla mi się strona firmy. Sprawdzam ją – niczym najlepszy śledczy. Naprawa, serwis, konserwacja drukarek i urządzeń wielofunkcyjnych. Opinia: średnia ocen 4,68 z 5. To zdecydowanie więcej niż ja miałem na świadectwie dojrzałości. Zapowiada się całkiem dobrze. No to idziemy dalej.
Naprawa drukarek Warszawa
Jest napisane jak byk. Jestem prawie w domu. Czytam dalej i nie wierzę własnym oczom. Dojeżdżają do klienta, więc wcale z domu nie muszę wychodzić. Wiecie przecież? Pandemia, strach teraz bez maseczki gdzieś się udać. Od razu pamiątka z pandemii w wysokości 500 złocisza. A poza tym, jak bym miał targać przez pół miast ten ciężki kloc. Nie mam przecież prawa jazdy, a na kombajn drukujący już w ogóle.
Ciekawe czy będę długo czekać?
Czytam na stronie https://regulservis.pl/drukarki-mfp-ksero/: „Po otrzymaniu zgłoszenia natychmiast staramy się zdiagnozować usterkę, czynność ta wykonana już przy pierwszym kontakcie z klientem pozwala na szybką realizację zlecenia naprawy”. OK. To prawie jak ostry dyżur w Ameryce. No trudno, zaryzykuję. Wybieram numer i dzwonię. Miły głos w słuchawce pyta, z czym mam problem. Jako laik informatyk tłumaczę, że drukarka nie działa, nie chce drukować, włączałem i wyłączałem, ale „twardy reset” nic nie pomaga. Bardzo precyzyjnie, gratuluję sobie. Jeszce w tym samym dniu przyjeżdża facet z serwisu drukarki, a ja przecieram oczy ze zdumienia. Prawie ja Flash.
Jak długo trwa naprawa?
Nie ukrywam, że nie lubię rozstawać się ze swoim sprzętem. Jak mój tata w odległych czasach oddał nasz wysłużony czarno-biały telewizor do naprawy, to jak sprzęt wrócił, nadeszła era telewizorów kolorowych. Tak więc z ulgą widzę, że serwisant otwiera torbę i wyjmuje narzędzia. Operacja w toku. Gościu skupiony jak przy transplantacji serca, a mi po głowie przemyka hamletowskie pytanie „Być czy nie być, moja praco magisterska?”. Po kwadransie gościu zmyka klapę, a ja czekam na wyrok jak na Sądzie Ostatecznym.
I co będzie działać?
W końcu zadaję to trudne pytanie. „Zobaczymy” – odpowiada enigmatycznie facet i podłącza drukarkę do sieci. Prosi mnie, abym coś wydrukował. Otwieram edytor tekstu i wpisuje „It’s alive” i naciskam ikonkę „Drukuj” i czekam na odpowiedź na nurtujące mnie pytanie: Czy naprawa drukarki się powiodła? Czekam w milczeniu. Odpowiada mi radosny dźwięk jak z bębna maszyny losującej, a to akurat dobry znak. I wychodzi gładko – pięknie i staranie wydrukowany przekaz, że moja drukarka żyje.
Serwisant mnie kasuje. Ja zadowolony, że nie zabuliłem drogo. I mogę wreszcie działać z drukarką.