sobota, 20 kwietnia, 2024

Słowo na niedzielę: Zejdź Mi z oczu szatanie…

Strona głównaKościółEwangeliaSłowo na niedzielę: Zejdź Mi z oczu szatanie…

Słowo na niedzielę: Zejdź Mi z oczu szatanie…

- Advertisement -

Przeprowadzony przez Jezusa sondaż opinii publicznej na temat Jego osoby, do niczego nie był Mu potrzebny. Doskonale bowiem znał jego wynik. Postawione pytanie uczniom: „Za kogo uważają Mnie ludzie?” miało pobudzić ich refleksja nad świadomością tłumu. Następne zaś pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?”, prowokowało jeszcze głębszą, osobistą refleksję.

Ta ewangeliczna scena stawia przed nami bardzo ważne pytanie, a mianowicie, dlaczego ten sam człowiek, Piotr, był w stanie dać znakomitą poprawną odpowiedź: „Ty jesteś Mesjasz”, natomiast chwilę później usłyszy od tego samego Jezusa słowa: „Zejdź Mi z oczu, szatanie…”?

Sam Jezus, co zapisał św. Mateusz, wskazał źródło poprawnej odpowiedzi Piotra: „Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. Tak więc Szymon otwarł się na Boże światło tak mocno, że Jezus mógł dać mu zapewnienie: „Otóż i ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16, 13-23).

Kiedy chwilkę później Chrystus zapowiedział swoją śmierć i zmartwychwstanie, Piotr nie chwytając istoty, upomniał Pana. Reakcja Jezusa jest niesłychanie ostra. Ten, który został chwilę wcześniej ogłoszony opoką, na której stanie niepokonany przez szatana Kościół, sam stał się diabelskim narzędziem. Chrystus natychmiast wyjaśnił dlaczego: bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku.

Piotr się nie obraził, na pięcie się nie obrócił i nie odszedł. Nie tylko został, lecz wyciągnął wnioski tak daleko idące, że zaparł się siebie, wziął swój krzyż, czyli swoje powołanie i poszedł za Jezusem. Towarzyszył Jezusowi w Jego męce, doświadczył upadku zapierając się Mistrza, uzyskał przebaczenie grzechu i był świadkiem zmartwychwstania. Umocniony Duchem Świętym pełnił misję aż do świadectwa własnej męczeńskiej śmierci.

Jak to się przekłada na dzisiaj?

Zawsze będę kochał Boga i dochowam wierności Kościołowi”. Te słowa zapisał w swoim pamiętniku wychowanek szkoły katedralnej w Monachium, pochodzący z katolickiej rodziny, Heinrich Himmler, jeden z największych zbrodniarzy, współtwórca obozów koncentracyjnych. Na tym ważnym etapie przejścia z wiary dziecka w wiarę dorosłego człowieka odszedł od tego, co Boskie w stronę tego, co ludzkie, w imię wolności swojej i wolności Niemiec. Był jednym z wielu, choć niewątpliwie wybitnym, którym to, co Boskie wydawało się ograniczać to, co ludzkie. Stał się jednym z wielu sług szatana.

Sprawa nie dotyczy tylko Niemiec, dotyczy nas wszystkich. Logika historycznych procesów jest nieubłagana. Dlatego z wielkim niepokojem patrzę na to, jak dziś głupio tracimy dzieci i młodzież nie pomagając im w przejściu z wiary dziecka w wiarę dorosłego człowieka. To, że nie ma w państwie, ani w Kościele pomysłu, jak to zrobić, nie jest problemem. Problemem jest to, że jak na razie, nie ma woli, aby szukać konstruktywnych rozwiązań. W dynamicznie zmieniającym się świecie odeszliśmy od tego, co stare, a nie mamy nic w zamian. Nie myślenie o tym, co Boskie, lecz szukanie tylko ludzkich dróg jest drogą do zagłady. Rzecz dotyczy całego porządku społecznego i gospodarczego. Ten porządek domaga się sprawnie działających ludzkich sumień, wolnych i odpowiedzialnych. Trafnie to ujął ks. prof. Józef Tischner w Etyce Solidarności, sumienie bez Boga, nie jest sumieniem. Stawiane w nim pytania o moralność czynu nie mają bowiem właściwego punktu odniesienia. Wykreowanie takiego punktu odniesienia w postaci np. praw człowieka, woli wodza, poprawności politycznej itp. jest głupie i niebezpieczne. Przykładów takich ludzkich dramatów niestety mamy pełno.

Czy dzisiejsze beatyfikacja Sług Bożych kard. Stefana Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Czackiej coś zmieni? Czy nastąpi cud?

Nic to nie zmieni i cudu nie będzie, dopóki nie zaczniemy z łaską Bożą współpracować. Przed nami dwie drogi, droga świętości, wolności i życia, albo droga zła, zniewolenia i śmierci. Wybór należy do nas, pamiętając, że bogami nie jesteśmy, tylko śmiertelnymi ludźmi.

Ks. Lucjan Bielas

- Advertisment -

Sądowa epopeja Sebastian Kusia. Wyrok coraz bliżej. Może zapaść 24. kwietnia

Przed Sądem Rejonowym w Chrzanowie od prawie 5 lat trwa proces Sebastiana Kusia, podejrzanego o przyjmowanie łapówek, kiedy to pracował na stanowisku naczelnika biura...

Piątkowe pikniki cieszyły się sporym zainteresowaniem

Pomimo chłodu, aż dwa pikniki odbyły się w tym samym czasie w Jaworznie. Jeden zorganizowany jako „Dzień ziemi” pod płaszczką, drugi piknik na Osiedlu...

Fabryka hejtu na finale kampanii. Przekroczono granice kultury

Kampania wyborcza w Jaworznie weszła w decydującą fazę. Kandydaci na urząd prezydenta dwoją się i troją, żeby przekonać do siebie niezdecydowanych wyborców. Ich działania...