W jaworznickim muzeum zakończono we wtorek 19 października wystawę pt. „Kwadrofonium”. Prezentowano na niej prace czterech pedagogów Wydziału Rzeźby krakowskiej ASP: Ewy Janus, Sławomira Biernata, Andrzeja Dromerta i Marcina Nosko. Nadarzyła się więc świetna okoliczność do rozmowy o sztuce współczesnej.
Za nami w sztuce ogrom epok, nurtów i kierunków. Ponoć teraz żyjemy w czasach niekończącego się szalonego postmodernizmu, wszystko w nim dozwolone i obowiązuje reguła „malujta co chceta”.
W grudniu ubiegłego roku za „M22” Wojciecha Fangora zapłacono nieco ponad 7 mln zł., natomiast 20 rzeźb Magdaleny Abakanowicz poszło za 8 mln. Jak rzekliby finansiści to świetna lokata kapitału, warto więc kolekcjonować sztukę współczesną.
Trwa teatralny Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, nosi podtytuł Artysta w kryzysie. Tak więc aktorzy odtrąbili kryzys, ale wydaje się, że plastyków kryzys omija szerokim łukiem.
O powstałej w XIX w. warszawskiej szkole rysunkowej dla kobiet złośliwie mawiano, że to „baraneum”. Współczesne malarki z pewnością nie odczuwają artystycznej dyskryminacji, ba ! już się wysforowały.
Dawnymi czasy pozycja krytyków sztuki była niepodważalna. Zdaje się, że jest już odrobinę zachwiana a decyduje rynek i odbiorca.
Najdrożej w ubiegłym roku sprzedano obraz pędzla Brytyjczyka Francisa Bacona, znalazł nabywcę za 84 mln. dolarów. Widać są tacy, których na kolekcjonowanie wielkiej sztuki współczesnej stać, ci mają fajnie, innym pozostają reprodukcje.
[vc_facebook]