piątek, 19 kwietnia, 2024

MCKiS wygrywa w meczu na własnym boisku. Analizujemy grę naszych koszykarzy.

Strona głównaSportKoszykówkaMCKiS wygrywa w meczu na własnym boisku. Analizujemy grę naszych koszykarzy.

MCKiS wygrywa w meczu na własnym boisku. Analizujemy grę naszych koszykarzy.

- Advertisement -

Koszykarze MCKiS Jaworzno w minioną sobotę podejmowali na własnym boisku zespół Mickiewicz Romus Katowice w ramach rywalizacji III Ligi Mężczyzn. Postanowiliśmy wybrać się na mecz i przeanalizować grę podopiecznych grającego trenera Michał Brzozowskiego.

Początek sezonu dla naszego zespołu nie był udany i mecz z Romusem Katowice miał być pewnego rodzaju przełamaniem. W końcu nasi koszykarze z racji na swój wiek i wcześniejsze doświadczenia boiskowe uważani byli za zespół mimo wszystko bardziej doświadczony. W końcu zawodnicy drużyny z Katowic to chłopaki urodzeni w rocznikach między 2000, a 2005 rokiem. MCKiS na swoim profilu w mediach społecznościowych, mimo wszystko, z pewnego rodzaju dystansem i chłodną kalkulacją informował, że ich podopiecznych czeka niezwykle ciężkie spotkanie, ale nie wykluczają ewentualnego sukcesu, nie chcąc lekceważyć młodych, katowickich zawodników.

Przebieg meczu

Po pierwszym gwizdku i zwycięskim rzucie sędziowskim przez Dominika Nadolnika mecz można było uznać za rozpoczęty. Od razu pierwsze co było zauważalne to duży chaos w szeregach naszego zespołu, z pewnością miał na to wpływ stres i oczekiwania względem tego meczu. Szybko jednak trener przywołał do porządku swoich zawodników, którzy już po 3 minutach prowadzili 12:3, po 4 minutach 16:4, a po połowie kwarty wynik okazywał 20:6 na korzyść MCKiSu. Zdecydowanie wpływ na taki przebieg spotkania miała mocna intensywność gry naszych zawodników oraz zdominowana zbiórka po obu stronach boiska. Trener Michał Brzozowski od razu dał się poznać jako mocny zawodnik jednej oraz drugiej strony parkietu raz po raz wyciągając piłkę z kozła przeciwnikom. Trener drużyny przeciwnej od początku meczu wyszedł z założenia, że jego zawodnicy są młodsi, a co za tym idzie lepiej przygotowani fizycznie i nakazał swoim koszykarzom krycie na całej płycie boiska, co szybko okazało się nie najlepszą decyzją. Nasi zawodnicy nie mieli większych problemów z wyjściem z własnej połowy, szybko podając piłkę lub ogrywając w koźle przeciwnika. Dużo dobrego ofensywnie zrobił także Dawid Rasztabiga, który od początku nękał przeciwników udanymi wjazdami i grą 1 na 1. Mickiewicz odpowiadał grą izolacyjną oraz salwą rzutów zza łuku, co przez długi czas nie przynosiło korzyści, aż do wspomnianej połowy pierwszej kwarty. Pierwsze 5 minut meczu i 20:6 dla nas, druga część spotkania to 6:12 dla przeciwników. Błędy w komunikacji, proste straty poprzez podawanie do przeciwników i Romus Katowice nawiązał walkę, doprowadzając do stanu 26:18.

W drugiej kwarcie naszym zawodnikom udzieliła się pierwsza meczowa zadyszka, a młodzi przeciwnicy rozstrzelali się zza łuku jeszcze bardziej, tym razem jednak trafiając. Mocny start meczu zaczął troszkę wychodzić bokiem, generując sporo błędów, tu niepotrzebny faul, tutaj strata, a tutaj podanie do nikogo i przeciwnicy zaczęli zbliżać się na jedno lub dwa posiadania. Znowu dobra praca na atakowanej tablicy sprawiła, że trzymaliśmy wynik, raz po raz Dominik Nadolnik, Adrian Zaborski lub Wiktor Kozub dobijali piłki spod kosza. Dużo dobrego robiła także gra dwójkowa Michała Brzozowskiego z Wiktorem Kozubem, który po akcji Pick&Roll zdobył sporą liczbę punktów. Obrona naszego trenera na piłce, a dzięki temu wygenerowane przechwyty i szybkie przejścia do kontrataków dały zespołowi dużo motywacji, szczególnie euro stepy w wykonaniu Michała mogły się podobać zgromadzonym widzom. Mimo to przeciwnicy grający mocno indywidualnie i opierający się na wjazdach, a także trójkach nie odstępowali naszych zawodników na krok. Nie pomagały 3 faule Dawida Rasztabigi, które zebrał w ciągu pierwszy 14 minut meczu i ten fragment głównie przesiedział na ławce. Przejąć jego ekspozycje z piłką próbował Adrian Zaborski, często grając zbyt indywidualnie, nawet gdy był podwajany lub potrajany. Połowa meczu zakończyła się blokiem, który dostał Dominik Nadolnik, próbując wjechać z piłką środkowym pasem pod kosz. Wynik brzmiał 39:40 dla zespołu z Katowic.

Po przerwie trener naszego zespołu prosił zawodników o skupienie, co zaowocowało dwoma stratami na starcie drugiej połowy. Szybko jednak wzięli się w garść i za sprawą wjazdów indywidualnych i rzutów Michała Brzozowskiego oraz Dawida Rasztabigi zespół nawiązywał walkę, szczególnie ten ostatni popisał się pięknym step backiem, w stylu graczy zza oceanu. Znowu walecznie pod koszem i kolejne punkty dostarczał Wiktor Kozub. 49:49 brzmiał wynik po 5 minutach trzeciej kwarty. Mobilizacja i wspólna gra oraz okazjonalne punkty dostarczone przez innych zawodników min. Bartosza Ciernieckiego, Artura Trocińskiego czy Karola Dudka sprawiły, że po trzech kwartach wynik brzmiał 65:54 dla MCKiSu.

Czwarta kwarta nie była może formalnością, ale widać było pewność siebie i spokój gry naszej drużyny. Co prawda zespół z Katowic rozpoczął od celnego rzutu za 3 punkty, ale nasi liderzy szybko odpowiedzieli punktami lub naciskiem w obronie. Szczególnie obrona była ważnym elementem tego fragmentu gry. Pressing na piłce Michała Brzozowskiego, przechwyt Artura Trocińskiego i spanikowany, nietrafiony rzut oddany po dwutakcie z linii rzutu za trzy, blok Adriana Zaborskiego czy 3 wymuszone błędy z rzędu na zespole z Katowice sprawiły, że jaworzniccy kibice mogli odetchnąć z ulgą. Full pass court przez całe boisko, zbiórka w ataku i punkty z faulem Adriana Zaborskiego czy trójka od tablicy trafiona przez Wiktora Kozuba tylko dopełniły dzieła i zapewniły pierwsze ligowe zwycięstwo. À propos Adriana Zaborskiego to nawet w takim meczu, z młodym przeciwnikiem nie utrzymał emocji na wodzy i wdał się w utarczkę słowną z innym zawodnikiem drużyny gości, co kosztowało go faul techniczny.

Wynik końcowy to 85:71 dla podopiecznych Michała Brzozowskiego.

Plusy i minusy naszego zespołu

Na pewno plusem naszego zespołu była konsekwencja w założeniach taktycznych. W obronie konsekwentnie przebijali się górą na zasłonach postawionych na szczycie, wpuszczając zawodnika kozłującego w półdystans, stosując tzw. drop coverage, przy świadomości, że przeciwnik bardzo dobrze rzuca zza łuku, była to dobra decyzja. Minusem niestety jest to, że przeciwnik mimo wszystko całkiem dobrze radził sobie z taką obroną, gdyż w drugiej linii brakuje rasowego rim protectora, czyli zawodnika podkoszowego o wzroście powyżej 2 metrów, który straszyłby blokiem zawodników penetrujących strefę podkoszową. Z cały szacunkiem do naszych podkoszowych, którzy w tym meczu zdominowali zbiórkę, ale niestety brakuje im warunków fizycznych. Dominik Nadolnik czy Adrian Zaborski to silni, wysocy mężczyźni w realiach dnia codziennego, na boisku, nawet na poziomie 3 ligi ich 190 centymetrów nie wzbudza postrachu wśród przeciwników, co było często wykorzystywane przez młodych, sprawnych zawodników katowickiej drużyny. Brak centymetrów widać było także, gdy pierwsza linia obrony zaczynała mocno naciskać zawodnika z piłką. Katowiccy koszykarze byli bardzo szybcy i dobrze kozłowali, dlatego pomimo napastliwej obrony, szczególnie naszego trenera, często mijali w pierwszym kroku pierwszą linie i wchodzili pod kosz, gdzie nie miał ich kto ukarać blokiem lub maksymalnie utrudnić rzut.

Plusem natomiast było to, że mając świadomość ograniczeń natury fizycznej, cała drużyna pracowała na tablicach, zastawiając i walcząc o każdą piłkę tak po stronie bronionej, jak i atakowanej. Ciekawe również jest to, że nie odpuszczali walki na atakowanej połowie, jakby nie obawiając się, że koszykarze drużyny przeciwnej zbiorą piłkę i przeprowadzą szybką kontrę.

Gdy przeciwnik miał piłkę w rogu boiska, konsekwentnie spychali go do linii końcowej, zmuszając do rzutu z trudnej pozycji przy podwojeniu, gdzie nasz zawodnik będący na weak side, czyli po przeciwnej stronie boiska niż jest piłka, musi udzielić pomocy zawodnikowi spychającemu przeciwnika do linii końcowej, w ten sposób maksymalnie utrudniając mu rzut. Tak to wygląda w teorii, w praktyce bywały momenty, gdy ta taktyka działała, jednakże bywały i takie, gdzie któryś z naszych koszykarzy się zapominał, tym samym pozwalając na łatwe wjazdy i proste punkty po jeszcze prostszych layupch.

W ataku można było dostrzec kilka zagrywek i skupienie na grze zespołowej opartej na podaniach. Często któryś z graczy penetrował strefę podkoszową, oddając piłkę na obwód i rozpoczynając tym samym ciąg podań, który kończył się oddanym celnym lub niecelnym rzutem. Płynnie także przechodzili z obrony do ataku, inicjując bardzo dużo kontr. Grali również z mniejszymi lub większymi sukcesami tzw. rogi, czyli dwóch zawodników stawia zasłony na obrońcy po dwóch stronach na szczycie boiska, następnie rozgrywający idzie w jedną bądź drugą stronę, zmuszając przeciwnego zawodnika podkoszowego lub obwodowego do zostawienia swojego zawodnika i udzielenia pomocy, tym samym generując przewagę, gdyż ktoś zawsze okazywał się wolny. Kilka ważnych punktów padło po takiej akcji. Inną zagrywką, którą można było dostrzec, było podanie na low post do zawodnika podkoszowego i postawienie zasłon na weak side, po przeciwnej stronie boiska niż jest piłka, dla jednego lub dwóch zawodników, wówczas zawodnik z piłką miał do wyboru albo grać indywidualnie pod koszem, albo oddać piłkę do któregoś z kolegów uciekających po zasłonach. Tutaj nie zawsze okazywało się to przewagą, głównie przez fakt, że zawodnikiem na low post często był Adrian Zaborski uwielbiający twardą grę w najbliższej odległości do kosza. Zawodnicy MCKiSu pokazali też swój spryt i doświadczenie, często wykorzystując tzw. back door, czyli szybkim, energicznym zwodem myląc przeciwnika co do ich kierunku biegu w stronę obwodu, dostając podanie i wchodząc na czysty kosz.

Zaangażowanie, pozostawione serce i zdrowie to także niebywały plus zespołu. Widać, że chłopaki grają z pasją i miłością do tego sportu. Przysłowiowo gryzą klepki w obronie i robią, co mogą w ataku. Trener Michał Brzozowski stara się dawać największy przykład zawodnikom i nie odpuszcza gry nawet na sekundę. Przy czym trzeba mu oddać, że potrafi dialogować i nawet bura dla swojego zawodnika brzmiała z jego ust bardzo przyzwoicie.

Do poprawy na pewno jest komunikacja w trakcie gry, gdyż wielokrotnie przez jej brak, dochodziło do niepotrzebnych strat czy prostych błędów, które są drugim elementem do poprawy. Podania, gdy zawodnik bez piłki nie patrzy na zawodnika z piłką, błędy kroków, ryzykowne podania przez 3 lub 4 przeciwników czy podania wprost w ręce przeciwnika to coś, co można prosto i szybko wyeliminować, a gra będzie toczyła się dużo łatwiej.

Gratulujemy zwycięstwa naszym koszykarzom i trzymamy kciuki za następne występy. Obecnie zespół Michała Brzozowskiego zajmuje 5. miejsce po rozegraniu 4 meczów z bilansem 1-3. Liczymy, że zawodnicy MCKiS Jaworzno będą mierzyć w najwyższe laury.

 

[vc_facebook]

 

- Advertisment -

Fabryka hejtu na finale kampanii. Przekroczono granice kultury

Kampania wyborcza w Jaworznie weszła w decydującą fazę. Kandydaci na urząd prezydenta dwoją się i troją, żeby przekonać do siebie niezdecydowanych wyborców. Ich działania...

Łukasz Litewka zachęca do głosowania na Michała Kirkera

Łukasz Litewka ponownie zjawił się w Jaworznie, aby wyrazić swoje poparcie dla kandydatury Michała Kirkera na prezydenta miasta. https://www.youtube.com/shorts/qELlDYovpyk Litewka, który od lat jest aktywny w...

Targi Budowlane w ten weekend w Jaworznie

Już w ten weekend na Hali MCKIS w Jaworznie odbędą się Targi Budowlane. Przez 2 dni firmy z branż takich jak budowlana, instalacyjna oraz...