Z projektem Izera jest jak z lasem przeznaczonym pod wycinkę tej fabryki przyszłości. Czym dalej w las, tym drzew coraz więcej. Wydają się coraz wyższe i pnie coraz grubsze. Także niepewności ciągle przybywa. A wszystko przez to, że główne twarze tego projektu jakby zaczęły gubić się w swoich zeznaniach i aż nadto widoczny jest brak spójności w przekazie medialnym.
Przypomnijmy więc. Prezydent Jaworzna obiecuje nam wycięcie ogromnej połaci lasu, w którego miejsce już w 2024 roku ma powstać fabryka Izery. Obiecuje powstanie strefy gospodarczej zapewniająca 15 tys. miejsc pracy. Taki jaworznicki motor napędowy dla całego Śląska. Prezydent RP, pan Duda już nawet podpisał odpowiedni dokument zezwalający na zniszczenie przyrody zgodnie z literą prawa. Osobiście nie wierzę w żadne z zapewnień obu panów prezydentów, poza jednym. Obietnicą wycięcia lasu.
Całkiem bez echa przeszedł ostatnio artykuł dziennikarza „Auto Świat” Krzysztofa Grabka o znamiennym tytule „Izera pod lupą. Dokąd „dojechał” polski samochód elektryczny?” Zresztą nie można się dziwić, gdyż rozmówcy, czyli dyrektor i specjalista działu komunikacji i rozwoju biznesu (Paweł Tomaszek i Piotr Michniuk) pokazali nowe spojrzenie na projekt Izera. To bardzo dobrze, bo sami gubią jedyny słuszny przekaz między słowami. Wydaje się, że w tej całej wycince lasu wcale tak naprawdę nie chodzi o Izerę. Musi chodzić o coś więcej, o czym wie prezydent Jaworzna. Szkoda, że wszystko jest utrzymywane w tajemnicy przed najbardziej zainteresowanymi, czyli mieszkańcami Jaworzna oraz potencjalnie zwalnianymi z pracy górnikami, którym już w 2024 obiecuje się wiele tysięcy miejsc pracy.
Jak pamiętamy, pierwszy show z prezentacją Izery w Jaworznie miał miejsce w grudniu 2020. Już 15 grudnia Piotr Michniuk podał dalej tweeta KSSE o treści „@MichalekJanusz, prezes @KatowickaSSE: Projekt Izery jest rozsadnikiem zmian. Chcemy na 300 ha terenie inwestycyjnym w @MiastoJaworzno stworzyć samowystarczalny energetycznie obszar gospodarczy, wyposażony m.in. w kogenerację, z wykorzystaniem klastrów energii”. Dziwna to informacja. Tym bardziej że wtedy i do dzisiaj zapewnia się nas, że jedną z zalet wyjątkowości tej lokalizacji jest bliskość elektrowni jako źródła mocy. Czyż o tym nie wspominał prezydent w swoich wywiadach? Zresztą nie bez przyczyny dzień wcześniej, czyli 14 grudnia ukazał się artykuł ministra Kurtyki w Rzeczpospolitej pt.:„Dlaczego państwo angażuje się w Izerę”, o czym także pan Michniuk nie zapomniał wspomnieć. 17 grudnia swoje trzy grosze wtrąciła PAP wiadomością „Fabryka Izery – kołem napędowym dla ekspansji el…”.
I tak powoli fabryka Izery w Jaworznie zaczęła żyć swoim własnym życiem. Po drodze oczywiście KSSE zapewniała nas, że już jesienią 2021 roku nastąpi rozpoczęcie inwestycji. Śmieszności całej sprawie nadaje tweet z 17 lutego 2021 roku Pana Michniuka: „Izera otwiera się na potencjalnych dostawców. Na stronie internetowej uruchomiliśmy formularz dla firm zainteresowanych współpracą przy realizacji projektu”. W sumie i tak należy się cieszyć, że inwestycja o wartości 5 mld złotych nie szuka foteli na grupie Bazarek Jaworzno.
Po całym zamieszaniu z uchwaleniem specustawy tzw. Lex Izera pozwalającej wyciąć lasy najwidoczniej zainteresowanym puściły hamulce samokontroli przekazu. Już na początku września br. prezes EMP ogłosił w radio TokFM o wyborze platformy do budowy auta. Nie zapomniał o tym wspomnieć Piotr Michniuk 6 września: „Wybraliśmy już platformę, na której zostanie zbudowana Izera. To będzie najnowsza wersja platformy, która nie jest jeszcze obecna na rynku”. Szkoda tylko, że kilka dni później, sam dyrektor Tomaszek prostował słowa prezesa Zaremby, że owszem, wybór nastąpił, ale jest to wybór… wewnętrzny. A ogłoszenie wyboru zostało przesunięte na styczeń 2022.
We wspomnianym wcześniej artykule nasi główni bohaterowie od promocji zapewniają, że projekt się opłaca i warto go kontynuować. By zaraz potem stwierdzić, że na zyski ze sprzedaży aut nie ma co liczyć. Nie zwróci się tak szybko, jak instalacja gazowa w aucie.
Niestety, poważne obawy mogą budzić słowa o wielkości produkcji w kontekście ilości obiecanych miejsc pracy. Jak zapewniają nas specjaliści z EMP, docelowa produkcja ma wynieść nie 200 a 150 tys. aut rocznie. Niestety… w 2032 roku. Do tego czasu planowana produkcja to kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Izera kreuje się na bardzo luksusową markę, gdyż każdy zatrudniony z tych 15 tys. miejsc pracy, będzie miał wkład na złożenie jednego auta przez rok.
Mam nadzieję, że prezydent jest tego świadomy. Świadomy także, że w myśl uchwalonej ustawy Lex Izera, miasto nie może zamienić tych gruntów i przekazać czy też sprzedać KSSE. Wynika to z prostej przyczyny, gdyż KSSE nie jest w rozumieniu ustawy inwestorem. Grunty te może zakupić EMP jako inwestor. Zanim to jednak zrobi, musi dostać kolejną transzę dotacji rządowych, bo ostatnie 250 mln wystarcza na 8 miesięcy działalności. Warto by było, aby inwestor wykazał się wiarygodnością, wymaganą na sfinansowanie potencjalnej inwestycji.
Myślę, że czas najwyższy, aby prezydent zagrał w otwarte karty z mieszkańcami miasta i szczerze wyznał, o co w tym wszystkim chodzi? Bo na pewno nie o miejsca pracy w fabryce Izery dla kilku tysięcy zwolnionych górników.
Artur Nowacki
