Podczas rozprawy przesłuchiwano świadków z prywatnych firm, dla których Sebastian Kuś polecał i pośredniczył w usługach drukarni Dual. Okazuje się, że będąc pracownikiem urzędu miasta, sam zlecał tej drukarni wydruki dla firm i polecał usługi drukarni innym przedsiębiorcom. I za to miał brać wynagrodzenie.
Właścicielka jednej z jaworznickich firm zeznała, że faktycznie Kuś pośredniczył w realizacji zlecenia wydruków etykiet na produkty, ale po kilku latach współpracy drukarnia przestała się wywiązywać z terminów i z jej usług zrezygnowano.
Wygląda na to, że pośrednik w którymś momencie przestał prawidłowo wykonywać swojej zadanie „koordynacji zleceń”.
We wcześniejszych zeznaniach właściciele drukarni twierdzili, że po zaprzestaniu opłacania Kusia „łapówkami”, ten odciął ich od wszystkich zleceń. Tak więc dowody obrony na wykonywanie prac, mogą być różnie przez sąd interpretowane.
Kolejne zeznania nie wnoszą nic nowego do sprawy, a wzywani świadkowie pamiętają mało konkretów. Obrona zgłosiła kolejnych czterech świadków, którzy byli przedstawicielem innego klienta, w którego obsłudze miałby pośredniczyć Sebastian Kuś.
Sąd zwrócił jednak uwagę na przeciągające się procedury spowodowane powoływaniem przez obronę wciąż nowych świadków. Wydał więc zarządzenie, które zobowiązuje strony na zgłoszenie wszystkich materiałów dowodowych w okresie najbliższych 14 dni, aby proces się już nie rozwlekał. Kolejna rozprawa w maju.
Sąd zdecyduje w sprawie czy oskarżony o łapówkarstwo Sebastian Kuś zostanie skazany. Do czasu publikacji wyroku oskarżony musi być jednak traktowany jako niewinny.
Z przebiegu procesu można jednak dostrzec groźną patologię działań, która nie jest przedmiotem rozprawy. I tak Sebastian Kuś jako pracownik urzędu miasta daje zlecenia drukarni, w której dorabia bez umowy – na boku. Sam obsługuje jej klientów z miasta, robi analizy i przygotowuje dokumenty.
Nigdzie nie wspomina o formalnej umowie z drukarnią, więc tą sprawą powinien zająć się fiskus.
Odkrywa to też inny podły schemat, kiedy urzędnik dorabia sobie na kontaktach biznesowych wypracowanych w urzędzie, a na dodatek po konflikcie osobistym na tle „łapówkarskim”, bo jak inaczej nazwać wypłaty bez rachunków i umowy, powoduje skuteczne odejście wielu intratnych klientów z prywatnej drukarni.
Gdyby to były biznesowe relacje pomiędzy firmami, to aspekt moralny miałby charakter szczątkowy, ale gdy robi to ktoś – jako naczelnik zajmujący się PR w urzędzie miasta – to jak najbardziej skandal. Skandal, za który do tej pory nikt nie poniósł żadnych pracowniczych konsekwencji.
[vc_facebook]
Współczesne biuro to nie tylko miejsce pracy, to przestrzeń, która zapewnia komfort i motywację do…
Ściana nad zlewem w kuchni jest dość newralgicznym miejscem. Obszar ten narażony jest na działanie…
Zwiększ rozpoznawalność dzięki nowoczesnym gadżetom reklamowym. Powerbanki z logo firmy to nie tylko praktyczne gadżety,…
W dobie rosnącej konkurencji na globalnym rynku zdolność do szybkiego i efektywnego zwiększania zasobów ludzkich…
Aktywność fizyczna stała się w dzisiejszych czasach niezwykle popularna. Wynika to z faktu, że mamy…
Łączenie materiałów w procesie spawania metodą laserową zyskuje wielu zwolenników. To sposób, który często nie…