Każda władza potrzebuje działań wzmacniających efekt wizerunkowy, który zapewni jej popularność i ciągłość poparcia. Każdy rząd wybiera swój własny sposób postępowania. Jedni stawiają na rozwój i współpracę międzynarodową. Inni zaś jak PiS, na czystą i kłamliwą propagandę. Przecież fajnie jest promować się na przykład przy okazji drążenia tunelu w Świnoujściu, chociaż nawet 1 złotówka na ten cel nie pochodzi od rządu.

Nawet dziś słyszymy, że jesteśmy w lepszej sytuacji, bo rozbudowujemy gazoport. Prawdą jest, że prowadzimy rozbudowę, ale prawdą jest także, że PiS przez 6 lat nie jest w stanie wybudować zbiornika. Dobrym narzędziem propagandowym są wszelkiego rodzaju listy intencyjne. Tak naprawdę nie mają one żadnej mocy, jak wyrażenie swojej chęci. Na przykład podpisany w 2017 roku list intencyjny o rozbudowie terminali promowych ze szwedzkim Ystad. Szwedzi uwierzyli w dobre intencje PiS i zainwestowali odpowiednie środki, liczone w setkach milionów Euro. Nie przyszło im jednak do głowy, że może to być tylko i wyłącznie propaganda. Że rząd PiS nigdy nawet nie planował realizacji tej inwestycji. Niestety, dla nas pozostał tylko wstyd w Europie.

W Jaworznie zgodnie z przekazem medialnym, już po wakacjach powstanie uczelnia medyczna kształcąca lekarzy. W jednych murach razem z mechanikami, budowlańcami, krawcowymi czy fryzjerami, kształcić się będą przyszli specjaliści nauk medycznych. Praktyki będą zaś odbywać w naszym szpitalu. Szkoda tylko, że brakuje w nim kilku oddziałów. Co prawda do Ligoty w Katowicach bardzo mu daleko, ale liczy się przecież dobra wola. Ponoć dlatego wielu studentów Śląskiego Uniwersytetu Medycznego czeka, tylko aby móc złożyć swoje dokumenty. Jest tylko jeden problem. Trzeba rocznie wyłożyć prawie 50 tys. złotych tytułem czesnego. Dlatego też uważam, że więcej jest w tym efektów wizerunkowych, niż rzeczywistych działań, a przede wszystkim możliwości technicznych utworzenia takiej placówki.

Nie chodzi bowiem o rodzaj informacji, a sposób, w jaki jest ona przekazywana. Na przykład autobus z napędem wodorowym. Bańka medialna została nadmuchana do maksymalnych rozmiarów. Jakoby nasze miasto było liderem. Testuje coś absolutnie nowego. A przecież autobusy Solarisa z napędem wodorowym z powodzeniem regularnie już kursują w wielu europejskich miastach. Pierwszy do eksploatacji trafił już w 2014 roku. Zresztą testować, z logistycznego punktu widzenia, tak naprawdę nie ma czego. Czas tankowania i zasięg porównywalny jest z napędem konwencjonalnym. Obsługi serwisowej uczy się natomiast na specjalistycznych szkoleniach.

W tym roku po cichu, bez szumu medialnego, pierwszy taki autobus trafi do regularnej eksploatacji w Koninie. Tym samym czar jaworznickiego lidera pryśnie.

Miasto tak intensywnie inwestując we flotę autobusów bateryjnych, zeszło ze ścieżki zrównoważonego rozwoju. Poszło zupełnie inną drogą niż pozostałe miasta w kraju. Czy nie wydaje się dziwne, dlaczego pozostałe miasta raczej rozsądnie inwestują we flotę bateryjną? Czy to Jaworzno jest tak wyjątkowe, czy raczej efekt wizerunkowy przeważa nad rachunkiem ekonomicznym? Inwestując tak intensywnie w rozwój floty bateryjnej, konieczne były inwestycje w infrastrukturę do ładowania. Inwestycje liczone w dziesiątkach milionów. Istnieje uzasadniona obawa, że już w niedalekiej przyszłości, infrastruktura ta będzie całkowicie bezużyteczna. Tylko tych milionów żal.

W Jaworznie działania wizerunkowe wydają się trochę dziwne. Skupione są raczej na personie niż na promocji miasta w Europie. Niby są miasta partnerskie, ale wydaje się, że nic się nie dzieje. Ostatnie wydarzenie to chyba głośna wizyta delegacji miasta w fabryce chipsów. Nawet informacja na stronie miasta w językach obcych jest nieaktualna od 12 lat. Swoista zatem to chęć współpracy w Europie. Zwłaszcza gdy prezydent miasta w każdym wywiadzie podkreśla, że wszelkie inwestycje miejskie są uzależnione od środków zewnętrznych. Czyli także tych pochodzących z Unii Europejskiej.

Tym bardziej są to działania dziwne, że licząc na dotacje płynące z Unii, brakuje w mieście miejsca na unijną flagę. Aż strach pomyśleć, czy nie wpisuje się to w niebezpieczną dla Polski antyunijną retorykę, tzw. zjednoczonej prawicy?
Artur Nowacki