sobota, 20 kwietnia, 2024

Z perspektywy: Inżynier u władzy – marzenie

Strona głównaFelietonZ perspektywy: Inżynier u władzy - marzenie

Z perspektywy: Inżynier u władzy – marzenie

- Advertisement -

Uważam, że w polskiej polityce jest zbyt dużo politologów, ekonomistów i prawników. Brakuje natomiast prawdziwych inżynierów, którym demagogia i hipokryzja to temat obcy, a wszelkie decyzje podejmowane są na podstawie konkretnych danych i faktów, a nie na podstawie odczuć lub co gorsza na politykierstwie i kłamstwie. Niestety, takie nieinżynierskie postawy wspiera coraz mniej rzetelne dziennikarstwo. Coraz częściej oparte na sensacji i uczuciach, a nie na rzetelnej wiedzy i warsztacie.

Bo przecież taki premier inżynier nigdy by nie powołał dwukrotnie oszołoma na stanowisko Ministra Obrony Narodowej. Ministra, którego pierwszą decyzją jest likwidacja kontrwywiadu wojskowego. Służby te mają za zadanie ochronę wywiadowczą swoich jednostek wojskowych. Jak bardzo są potrzebne, teraz możemy się przekonać. Powołałby natomiast ministra inżyniera, który na podstawie swojej szerokiej wiedzy ogólnej, otoczyłby się grupą fachowców. Nie takimi, co grzecznie przytakują i w generalskim mundurze trzymają parasol podrzędnemu urzędnikowi. Taki minister nigdy nie skasowałby kontraktu na Caracale. Z dwóch przyczyn. Po pierwsze, bo pasują do nowoczesnej doktryny wojennej i bardzo ich potrzebujemy. Po drugie, że taki kontrakt wzmacnia współpracę europejską z bardzo silnym partnerem. Minister inżynier modernizowałby armię od samego początku w sposób transparentny. Tak, aby potem społeczeństwo nie szukało tych kilkudziesięciu miliardów, które zniknęły. Nigdy by nie podpisał zamówienia na remont starych hełmów stalowych, czy dostawy ołtarzy polowych. O Macierjungen, czyli WOT, zapewne także nie chciałby słyszeć.

Premier inżynier nie zwodziłby też opinii publicznej natychmiastową gotowością odejścia od importu gazu z Rosji. Bo zaraz rzetelny dziennikarz zapytałby się, w jaki sposób rząd chce przetransportować zakontraktowane 7,5 mld m3 gazu dwiema jednostkami o pojemności około 80 mln m3 gazu w stanie lotnym. Dziennikarz inżynier nigdy nie napisałby, że gazowce LNG są budowane dla PGNiG. Napisałby natomiast, że są budowane dla Knutsen OAS Shipping (norweski armator), a polska firma wyczarterowała je na 10 lat, bo taki jest standard na świecie. Premierowi kłamczuszkowi powiedziałby natomiast, że aby dostarczyć zakontraktowaną ilość gazu, należy wykonać 75 rejsów w roku, które trwają jeden miesiąc. Krótka matematyka pokazuje, że aby to wykonać, potrzeba 8 jednostek. PGNiG wyczarterował kolejne, które są w budowie. Dwie sztuki będą dostarczone w połowie… 2023, kolejne dwa statki w 2024 i ostatnie dwie sztuki w 2025 roku. Rzetelny dziennikarz zapytałby się natomiast o stawki, za jakie zostały wyczarterowane statki. Niestety, umowy czarterowe podpisane zostały w szczycie cenowym. Szkoda, że nie rok wcześniej. Ciekawe dlaczego?

Premier inżynier nigdy nie oferowałby zagranicznym partnerom Gazoportu w Świnoujściu, bo wie, że zagraniczni partnerzy są nie w ciemię bici. Wiedzą dokładnie, że dopiero po skończeniu rozbudowy – w przyszłości gazoport osiągnie wydajność regazyfikacji dokładnie w wysokości zakontraktowanej ilości. I dla nich brakuje mocy przeładunkowych.
Premier inżynier nie powołałby na stanowisko ministra finansów oszołoma, który oferuje 13. i 14. emerytury. Premie finansowane sprytnie przez BGK, czyli na kredyt. Taki minister inżynier powiedziałby wprost, że nas na to nie stać. Na pewno opinia publiczna by to zrozumiała, co skutkowałoby wzrostem poparcia partii rządzącej.

W skali lokalnej taki prezydent miasta – inżynier, na pewno chciałby, aby wszystkie inwestycje działały poprawnie. Zwłaszcza tak bardzo kosztowne jak na Sosinie. Wiedziałby, że głównym problemem zalewu był brak wymiany wody. Dlatego prezydent nie-inżynier wybudował sztuczne zasilanie pompami. Problem jest jednak jeden, którego nie mógł zobaczyć. Odlot zasilania Sosiny pompami usytuowany jest blisko zrzutu nadmiaru wody ze zbiornika. To tak, aby w całym akwenie mogła nastąpić cyrkulacja. Natomiast pobór wody przez pompy jest blisko, gdzie łączy się Kanał Centralny z rowem tegoż zrzutu. Bardziej przypomina to cyrkulację Sosina-Sosina, niż zasilanie zbiornika z świeżą wodę. Prezydent inżynier wiedziałby także, że zamulenia nie powodują kąpiący się ludzie. Dlatego dbałby, aby także poza sezonem, pompy były włączone! Prezydent inżynier na pewno nie wybudowałby aż tylu słupów i napowietrznej linii zasilających te pompy!

Niestety, władza inżynierów jest marzeniem. Mamy więc demagogię, hipokryzję i najgorsze wzorce. Bo choć chcemy rozmawiać o poważnych tematach, wybieramy obietnice, a nie wiedzę i fakty.
Artur Nowacki

- Advertisment -

Dni otwarte: Pokazowa instalacja do produkcji płyt z tworzyw sztucznych

W Jaworznie w Jeleniu ma powstać nowa fabryka płyt budowlanych, które będą wytwarzane z tworzyw sztucznych. Inwestorzy zapraszają na Dzień otwarty, podczas, którego zaprezentują...

Jaworzno mało znane – Świetlik

Kiedy słyszymy słowo „świetlik”, to kojarzy nam się ono bądź ze światem owadów bądź z elementami i detalami architektury. W dzisiejszym odcinku wszakże o...

Niedziele handlowe w 2024 roku. Czy 21 kwietnia to niedziela handlowa?

W 2024 roku, podobnie jak w latach ubiegłych przypada 7 niedziel handlowych. W które niedziele mieszkańcy Jaworzna będą mogli zrobić zakupy? Niedziele handlowe w 2024...