piątek, 19 kwietnia, 2024

Anna Korczyk: „…teatr powinien wywoływać emocje, nie iść w schematy, w farsowość…”

Strona głównaKulturaAnna Korczyk: „...teatr powinien wywoływać emocje, nie iść w schematy, w farsowość...”

Anna Korczyk: „…teatr powinien wywoływać emocje, nie iść w schematy, w farsowość…”

- Advertisement -

Anna Korczyk – jaworznianka z dziada pradziada, ur w 1951 roku. Skończyła Wydział Filologiczno – Historyczny na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie  w 1974. Pracowała  przez 38 lat jako nauczyciel języka polskiego, prowadząc w SP nr 5 oraz Gimnazjum nr 1 zespoły taneczne i teatralne. Jednocześnie zatrudniona była w MDK na Osiedlu Stałym. Prowadziła zespół AKAD  (razem z Anną Dzierwą), a 5 lat temu założyła grupę teatralną Teatr Oddzielny pod patronatem MDK, w którym  to jest instruktorem.  Realizuje  swoje autorskie spektakle.

Anna Korczyk

Ela Bigas: Zabawa w teatr ma bezdyskusyjnie same zalety. Proszę je opisać.
Anna Korczyk: Każdy z nas jest aktorem i pełni ileś tam ról w swoim życiu. Sam wielki Szekspir stwierdził, że: „ Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają”. Im bardziej dorastamy, tym jesteśmy bardziej świadomi swoich życiowych ról. Ale ta, jak Pani sugeruje, zabawa w teatr, mając tzw. egzystencjalne podstawy, daje wiele innych możliwości: wejścia w inne postaci, wydarzenia, nie tylko odtwarzania światów do tej pory nam nieznanych, ale i kreowania w pewnym sensie rzeczywistości. To przybliża nam te wydarzenia, przybliża świat i pomaga go kształtować. Czujemy moc oddziaływania na tych, co po drugiej stronie sceny, dlatego w tej całej zabawie w teatr ważna jest odpowiedzialność za Słowo, za to, co pokazujemy widzom. Nazwałam nie bez kozery grupę teatralną działającą w MDK – Teatrem Oddzielnym, nie chcę porażać formą w ramach czystego eksperymentu, ale także nie zamierzam być tylko opisem i deklaratywną formą scenicznej wypowiedzi. Dewizą TO jest próba ukazywania specyfiki współczesnego świata poprzez doprowadzenie do absurdu sytuacji i emocji scenicznych. Ale nie tylko… Inną stroną TO jest próba zatrzymania i utrwalenia tego, co przemija i bezpowrotnie odchodzi. Często nie doceniamy historii, a przecież – sami naszym życiem ją tworzymy. Stąd ważne jest, aby uzmysłowić naszym młodym aktorom i widzom, jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni za własne życie. I stąd dwa wielkie spektakle: Nie zginęła ( na stulecie odzyskania niepodległości ) oraz „ Porażeni – nie tylko miłością”( historia wojennej miłości oparta na faktach).

Obsada spektaklu „Porażeni – nie tylko miłością”

I tu należy dotknąć ważnego aspektu mojej działalności teatralnej. Wszystkie spektakle TO są autorskie, jest to moja reakcja na rzeczywistość. I są tak napisane, aby wywoływać emocje, bo właśnie teatr powinien wywoływać emocje, nie iść w schematy, w farsowość, w przeinaczanie klasyki dla samego tylko przeinaczania. Teatr powinien nieść pewne wartości, o których się teraz nie mówi. A emocje? Gdy robiłam „Prażonych…”, rozmawiałam z młodzieżą o wojnie. To było dla nich puste słowo – oni tego nie czuli, nie przeżywali. Ale gdy pojechaliśmy do pani Basi Żugajewicz, czyli bohaterki tego spektaklu, ze sfilmowanymi scenami spektaklu, to zauważyłam zupełną zmianę, a nawet łzy w oczach młodych ludzi. Pani Basia ( 94 lata) oglądała film, który trwał prawie dwie godziny, łzy spływały jej po policzkach i mówiła: tak było, tak było. Razem z Nią płakaliśmy wszyscy…i młodzi także…czyli jednak emocje są bardzo potrzebne. Po tej wizycie „ poczuli” wojnę – tym bardziej, że jest tuż obok nas. Zagrali świetnie. Nie możemy dopuścić, aby wojna w Ukrainie stała się codziennością, a jednak wydaje się, że coraz mniej ją czujemy i to mnie zaczyna boleć. Jednak sądzę, że ślad mojej pracy pozostanie w tej wspaniałej młodzieży, we wspaniałych aktorach, którzy czerpią z tego, co robię.

Jedna ze scen spektaklu „Porażeni – nie tylko miłością”

Czy pod wpływem teatru pani podopieczni zmienili się nie do poznania, smutasy poweseleli, nieśmiali i bojaźliwi stali się otwarci i dzielni?
To nie jest takie proste – przecież każdy z aktorów ma – obok tego scenicznego – swoje życie, swoje problemy. Ale z pewnością jest jakaś reakcja na to, w czym i jak grają. Staram się, aby moje scenariusze prowokowały do przemyśleń, żeby odbiorcy dochodzili do pewnych wniosków samodzielnie. I tylko taki teatr, według mnie, powinien być. Z pewnością TO daje wielu aktorom ogromną satysfakcję, z pewnością ich nie tylko zmienia, ale także uświadamia złożoność życia, egzystencji. A nie jest łatwo – mam zawsze dwie premiery w ciągu jednego roku, więc jest ogrom pracy. Aktorzy przychodzą na dwie, trzy godziny tygodniowo, bo mają studia, pracę, rodziny a jednak znajdują czas, żeby się realizować w taki właśnie sposób. Nauczyli się z pewnością jednego – satysfakcja jest najważniejsza, a także realizowanie własnych marzeń, no bo kto z nas nie marzył o byciu aktorem?

Jak przebiega nabór do pani grupy teatralnej, co w jej planach?
Zwykle w moich spektaklach występuje od 20 do 40 aktorów – i nie mam zazwyczaj problemu z nieobsadzonymi rolami. Jeżeli chodzi o moje plany – to, przyznam, jest kilka tytułów, które zamierzam realizować. Już po wakacjach wystąpimy ponownie ze spektaklem „ Porażeni – nie tylko miłością”. Bardzo chciałabym, aby zobaczyły to szkoły, to przecież żywa lekcja historii. Planuję także premierę spektaklu „Nie czas na umieranie”( pomysł Dariusza Łętowskiego) – scenariusz oparłam na znakomitych tekstach zespołu Republika.I w tym wypadku zorganizuję casting – to ciężkie, ważkie piosenki, i wokal musi być na najwyższym poziomie. I powtórzenie ( na prośbę aktorów) spektaklu pt. „Bajka dla dorosłych”, w którym to spektaklu rozprawiam się ze współczesnymi, nazwijmy to, mitami. A następnie – „Tango” S. Mrożka pod zmienionym nieco tytułem, z dodatkiem: „Próba generalna”. Musiałam tu wtrącić swoje trzy gorsze – ale bez ingerencji w genialny tekst Pana Sławomira. To tekst rewelacyjny, proroczy, bo to, co pisał w latach 60-tych., teraz spełnia się i realizuje. Przeciw czemu mamy się buntować, skoro wszystko jest dozwolone, wszystko wolno? Moje „wtręty” ukierunkowują ten dramat wszech czasów na współczesność.

Pani ukochany teatr to …
To krakowski Teatr Stary. Pięć lat studiów w Krakowie umożliwiło mi kontakt z najwyższych lotów sztuką teatralną, tam się wychowałam i dorosłam „ do teatru”. Największe wrażenie zrobiły na mnie „ Dziady” Swinarskiego. Wszystkie studentki chodziły na „ Trelę” i podkochiwały się w nm. Jego Wielka Improwizacja pozostaje do dzisiaj w sercu i w pamięci. Porażał pięknem mickiewiczowskiego Słowa – ale i ogromną siłą wyrazu.

Czy współczesny teatr ma się wedle Pani najzupełniej dobrze?
Teatr współczesny idzie, niestety, w kierunku zdobywania widowni. Kształci widownię niewymagającą, nieambitną, która chciałaby się tylko bawić, zapomnieć o tym, co się dzieje za drzwiami teatru. Śmiech i zabawa jest główną domeną. Ale nie wszystkie teatry gonią za łatwą popularnością Czytałam ostatnio, że w jednym z teatrów jest realizowana Maria Stuart, więziona przez lat 20, a następnie ścięta na rozkaz królowej Elżbiety – ale jednak stroje i scenografia jest współczesna. Tamten czas jest zubożony o natrętną współczesność.A przecież pamiętam taką klasykę od a do z – i znowu odwołam się do Teatru Starego. To tam w czasach licealnych wkroczyłam w mroczny czas panowania króla Duncana. A przecież tamte problemy, problemy XI wieku, są także naszymi. Nie trzeba nachalnie unowocześniać – wojna jest tuż za granicą, bo wczoraj to jest dzisiaj, a tamci pisarze, o niebo mądrzejsi od nas, potrafili ująć ponadczasowe problemy dosadnie, pięknie, mądrze i…. estetycznie.

Dlaczego dla przeciętnego widza tzw. sztuka ambitna to zazwyczaj przynudnawy i przydługawy spektakl? Czego właściwie taki widz oczekuje od teatru?
Ludzie są niewymagający, to jest kwestia edukacji i wykształcenia, to jest kwestia wymagań w szkole. Ale teatr także jest winien – za dużo fars, za mało prawdziwych emocji.

Czy ludzie lubią uproszczenia i nie chce im się myśleć?
Teraz wszystko idzie w tym kierunku – niemyślenia, łatwości i bylejakości…bylejakość zawładnęła społeczeństwami. Zachowaniem, kulturą, językiem, strojem. Rozmowy zanikają, formy są lekceważone i wyśmiewane, panuje powszechny hejt, krzyk i przeklinania. Czy kultura ustępuje barbarzyństwu, z którym tyle wieków stawała w szranki? Kultura – wytwór tysiącleci?
Tak – stygmatem czasów współczesnych jest bylejakość i lekkość istnienia, oby tylko wojna nie przywróciła rzeczom właściwą im miarę.

Najbliższe plany Teatru Oddzielnego …
W tym roku chcę zrobić dwie premiery. Na bazie piosenek Grzegorza Ciechowskiego napisałam tekst „Nie czas na umieranie”. Jakiego dotknęłam problemu? Żyjemy tak, jakbyśmy nigdy nie mieli umrzeć, nie myślimy o śmierci, i tego także nie uczymy młodych. Oni nie uczestniczą w umieraniu babci czy dziadka, w opiekowaniu się ludźmi chorymi. Przecież chorych krewnych wywozi się do hospicjum. Nie chcemy i nie umiemy opiekować się słabszymi. Nie możemy cierpieć i patrzeć na cierpienie, musimy być modni, młodzi i szczęśliwi. A liczy się tylko ciało – młode, zdrowe, bo intelekt – już mniej. Tekst napisałam krótki, bo piosenki są nośne. Pogłębiam myśl Grzegorza, który był świetnym tekściarzem, chcę zrobić z tego happeningi, te teksty aż o się o to proszą.
Natomiast drugi spektakl, jak wspomniałam już powyżej, to będzie powrót do „Bajki dla dorosłych”. Teraźniejszość w oparach absurdu. Oczywiście mam jeszcze jeden już scenariusz, na razie niedokończony, pt. „Kryzys tożsamości”. Traktuje on o życiu kilku przyjaciół, studiujących w Krakowie (hmm – wszystko wychodzi z Krakowa, czyli tam jest źródło moich fascynacji?) . W tej sztuce, kiedyś tradycyjna rodzina się rozpada ( staje się nowoczesna i bardzo, bardzo liberalna), pozostałe walczą o przetrwanie a jedna z nich, bardzo mocno osadzona nie tylko w wierze, ale i na mocnych fundamentach nauki, pozwala stworzyć wyraźny opór bylejakości i chamstwu. Jedynie przyjaciele zaszyci w lasach Bieszczadów trwają w świecie prawdziwej miłości i rodziny. Nie czują zagrożenia. Spektakl traktuje o poważnych sprawach, ale chcę nadać mu pozory farsy, a co za tym idzie, pewnej lekkości. Sztuka nie ma jeszcze ostatniego, trzeciego aktu. Punkt ciężkości leży w tym, aby z półsłówek wychodziła prawda. Niewygodna prawda.

Jaki jest Anny Korczyk sposób na teatr?
Pięć lat temu założyłam w Młodzieżowym Domu Kultury – Teatr Oddzielny. Wcześniej współpracowałam z Anią Dzierwą ( piękne kompozycje Ani) w ramach zespołu AKAD robiłyśmy musicale, które zawsze dochodziły do województwa. Gdy przeszłam na emeryturę, zapragnęłam tworzyć teatr z tymi, których kiedyś uczyłam i którzy występowali w naszych spektaklach. Podzwoniłam po moich dawnych gimnazjalnych uczniach, sukces niesamowity! Zgłosiło się kilkanaście osób. Zrealizowałyśmy ( razem z Anią Dzierwą) rewelacyjny spektakl muzyczny pt. „Czas”, ale i: „Bezduszni” i „ Buty”.
Mój sposób na wychowanie młodzieży to rozwijać ich artystycznie. Nauczyciel powinien nie tylko uczyć, powinien działać artystycznie z młodzieżą, dać się jej wypowiedzieć, wykrzyczeć. Gdy z Anią robiłyśmy spektakl o narkomanii, to emocje sięgały zenitu. Wtedy to młodzi aktorzy weszli dogłębnie w temat, wczuwali się w tych ludzi skazanych na margines. Wydaje się, że jest to dobry sposób na wychowanie i rozwój emocjonalny. Taka jest moja definicja teatru. Grać na emocjach, które wzbudza potęga Słowa.

Dziękuję za rozmowę. Ela Bigas

- Advertisment -

Borys Budka w reakcji na manipulacje Pawła Silberta z wizytą na JOG

Minister Aktywów Państwowych odpowiedział ostro na wpis internetowy Pawła Silberta na temat przyszłości projektu budowy fabryki samochodów elektrycznych w Jaworznie. Borys Budka ostro skomentował wpis...

XVIII Zlot Food Trucków na Rynku w Jaworznie już w ten weekend

Zapraszamy serdecznie wszystkich mieszkańców i gości na kolejny Zlot Food Trucków, który odbędzie się na jaworznickim Rynku! Nie przegapcie okazji, aby cieszyć się wspólnym...

Centrum Kulturalno-Społeczne w Ciężkowicach otwarte

W Jaworznie Ciężkowicach otwarto Centrum Kulturalno-Społecznego im. Mirosława Ciołczyka. Koszt inwestycji wyniósł około 5,5 mln zł. Centrum Kulturalno-Społeczne swoją siedzibę znalazło budynku dawnej noclegowni, który...