Trwa susza strukturalna. Po sprawdzeniu źródła Siarczanej nastał czas na źródło Byczynki. Rzeka od zawsze była chimeryczną i z tego powodu między innymi była nazywana Ponikwiczem. Obecna fala upałów tylko pogłębiła ten problem. Penetracje przeprowadziłem 28 lipca 2022 roku.
Zaczynamy od okolicy cmentarza. Tutaj na skraju lasu wody w rzece brak. W minionych latach nawet podczas bardziej wilgotnej aury woda bywała tutaj rzadko.
Ruszam w górę rzeki. O tym, że jest to koryto Byczynki, widać po bardziej wilgotnym śladzie. Poza tym wyrasta tutaj roślinność błotna w tym sitowie leśne.
Koryto rzeki się pogłębia. Pomiędzy olszami czarnymi natrafiłem na próg denudacyjny.
Powyżej progu rzeka się spłyca. Jednocześnie bliżej jej prawego brzegu biegnie droga.
I tak osiągamy okolicę, gdzie na rzece znajdowała się stara tama.
Stąd idąc w górę, nieco zbłądziłem, wybierając lewe ramię Byczynki. Tam też znajdowały się zalewy. Miejsce po jednym z nich jest bardzo malownicze. Ozdabiają je kępy paproci z gatunków nerecznica samcza, nerecznica szerokolistna oraz wietlica samicza. Jest też sporo knieci błotnej.
Idę w górę rzeki. Jej koryto jest coraz mniej czytelne. I tak dotarłem do linii energetycznej.
Potem nie filmując, przedarłem się przez las do ucywilizowanego obecnie źródła rzeki.
Teraz ruszam z biegiem rzeki w dół, aby zorientować się, na jaki długi odcinek starczy wody. Tutaj przy brzegu rzeki najpiękniejsze są paprocie z gatunku wietlica samicza. Przekraczam mostek. Wody jest jeszcze więcej. W dalszym ciągu mamy sporo paproci.
W końcu docieram do zbiornika wodnego.
To element bardzo modnej i pożądanej obecnie małej retencji wodnej.
A dalej wody w rzece już nie ma. Tak jest aż po altanę przy Starej Tamie.
Podsumowując, można przyjąć, że tutaj wszystko jest w normie. Co prawda w lewym ramieniu woda znikła, ale za to udało się ją przechwycić w prawym. Bilans ubyło-przybyło wyszedł na zero.
Piotr Grzegorzek