Categories: Felieton

Oczywista Nieoczywistość – Przykład idzie z góry, czyli o tym „Czy koty są okrutne?”

W 29 numerze „Kuryera Literacko Naukowego” z dnia 20 lipca 1931 roku, ukazującego się wówczas co niedzielę, jako dodatek do „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”, w jednym z felietonów (str. VI-VII), wybitny polski biolog i zoopsycholog Jan Dembowski zadaje dość osobliwe pytanie. Brzmi ono mianowicie: „Czy koty są okrutne?”.

Jan Dembowski – polski biolog i zoopsycholog (źródło: Wikipedia)

Powołuje się w swoim tekście na wyniki badań chińskiego naukowca Zing Jang Kuo, który postawił wówczas dość osobliwe, choć rzeczowe jednocześnie pytanie, czy koty posiadają wrodzony instynkt zabijania myszy i szczurów? Instynkt ten wydaje się być dość oczywisty i powszechnie znany, a już na pewno zauważalny. Ale czy tak aby jest w rzeczywistości? Chiński naukowiec prowadził bowiem cały szereg eksperymentów na owych zwierzętach. I tak np. hodował 20 kociąt od urodzenia w całkowitej izolacji, a więc nie widziały one tego, jak kocica (ich matka) zabija i pożera małe gryzonie. W ramach eksperymentu okazało się, że tylko dziewięć kociąt po wpuszczeniu co cztery dni szczura na 30 minut, zabiło je i finalnie pożarło. W przypadku wszak, gdy obserwowana grupa kociaków sporadycznie widziała, jak ich matka uśmierca i pożera szczury, aż 85% z nich postąpiło tak samo. Dembowski konkluduje więc, że zarówno jedna i druga grupa zdolna jest do zabijania, wszak przykład odgrywa tutaj niezwykle istotną rolę. Zupełnie inna sytuacja nastąpiła wówczas gdy w klatce przetrzymywano kota ze szczurem lub myszą. Z grupy osiemnastu, tylko trójka okazała się mordercami, ale i ta niewielka grupa ani nie zabiła, ani nie pożarła gryzonia z gatunku, w obecności którego się wychowała. Nawet te, które obserwowały krwiożercze poczynania starej kocicy, nie mordowały swych towarzyszy z klatki, no może poza jednym wyjątkiem. Na podstawie badań chińskiego przyrodnika Dembowski wysuwa finalnie wnioski. Stwierdza on jednoznacznie, że niektóre z kotów niemal z automatu rzucają się na gryzonie, zabijając je i pożerając. Inne wykazują pewną obawę; syczą, prężą się i jeżą, zachowują tak samo, jak na widok psa. Niektóre kociaki co najwyżej bawią się gryzoniami, pozostawiając je ostatecznie w spokoju. Lecz są i takie (mowa tutaj o tych, które w jednej klatce wychowywały się z danym gryzoniem), które na próbę wyciagnięcia myszy lub szczura z klatki reagują histerycznie i agresywnie, wykazując przywiązanie do swych małych towarzyszy i okazując jednocześnie wielką radość po jego powrocie. Polski naukowiec wysuwa tutaj dość śmiały wniosek, w którym stwierdza jednoznacznie, że okrucieństwo nie jest cechą charakterystyczną kota, a określenie „zezwierzęcenie” nie oddaje tutaj sedna sprawy, a już na pewno nie dotyczy kotów. Badacz mówi nam o tym, że kot traktuje gryzonie jako zabawkę. Nic więcej. Nie ma świadomości tego, że znęca się nad myszą i przyczynia do jej śmierci. Po prostu się z nią bawi. A to, że mysz lub szczur zdychają, jest jedynie pochodną tego, że gryzonie są zbyt słabe by przeżyć „zabawną” konfrontację z futrzakiem i umierają z wycieńczenia ku zaskoczeniu kota. Fakt natomiast, że kot mysz pożera, jest wynikiem prostej kalkulacji: jeśli zdechła, to jest bezużyteczna, a jeśli tak, to można ją zjeść. Po prostu. Na potwierdzenie tego założenia Dembowski podaje przykład kotów, które nie zabiły gryzonia, puszczając go, po krótkiej zabawie wolno i wcale nie mając zamiaru go skrzywdzić. Okrucieństwo kotów jest więc bardziej iluzoryczne niż rzeczywiste. Podkreśla się wszak w tym miejscu przemożny wpływ wychowania. Nie można tutaj więc mówić o wrodzonym instynkcie zabijania; bo to tak, jak mówić o instynkcie kochania. Zdaniem Dembowskiego, jednego i drugiego można się po prostu nauczyć. Nie znaczy to, że instynkty nie istnieją. Nie, co to, to nie. Instynkty te muszą się bowiem wykształcić i rozwinąć, a fundamentalny wpływ na to mają warunki rozwoju i wychowania.

Dembowski idzie wszak jeszcze dalej, twierdząc, że wobec powyższego, nie ma czegoś takiego jak antagonizmy rasowe czy narodowe (słowa te pisał w latach 30-stych XX wieku!!!). Dodawał, że nie ma czegoś takiego, jak wrodzona nienawiść czy miłość. Wszystko to sprawa wychowania, kształtowania, formowania; wyciągania z człowieka tego, co schowane, nadawania treści formy. Bagatelizuje w tym miejscu jednocześnie kwestię dziedziczności takich czy innych cech, uważając, że wszelkie zjawiska niepożądane i patologiczne zachowania są wynikiem późnej diagnozy i równie późnego podejścia do konkretnego przypadku, gdy określona gama negatywnych zachowań, pod wpływem równie niepożądanych czynników, zdążyła się już wykrystalizować i zrobić swą brudną robotę. Bardziej należy tutaj więc mówić, zdaniem autora tekstu, o wrodzonym mechanizmie – lecz nie o instynkcie. Inna sprawa to to, jak pokierowany będzie ów mechanizm i w którą stronę będzie podążać; jakim wektorem będzie oznaczony, jakiej nabierze prędkości. Co najbardziej uderza wszak w tekście polskiego przyrodnika, to fakt, że usprawiedliwia on okrucieństwo zwierząt (bo takowe jest przecież widoczne bardzo często) swego rodzaju „etyką” zwierząt, równie bezwzględną jak świat przyrody i jego prawidła. Okrucieństwo, pastwienie się nad innymi, jako takie, przypisuje wszak człowiekowi, okrucieństwo z jednej strony trącące premedytacją, a z drugiej strony bezmyślne, z jednej strony będące owocem takiego czy innego kształtowania przez różnego rodzaju bodźce, a z drugiej, bezrefleksyjnej. Ja wszak pomiędzy premedytacją, a bezmyślnością znaku równości nie umiem postawić, nawet jeśli pomiędzy jedną, a drugą rzeczywistością rozlega się trójwymiarowa przestrzeń tego, co Pan Dembowski nazywa wychowaniem. Czy jednak jakiś wspólny mianownik w tej dwubiegunowej przestrzeni w ogóle istnieje i czy może istnieć? Tutaj jestem bardziej sceptyczny. I tylko zastanawiam się nad tym, czy tak naprawdę zarówno my, jak i świat fauny nie jest absolutnie tą sama rzeczywistością, a jedynie my wygłupiamy się z tym swoim humanistycznym egocentryzmem, wykazując swa rzekoma wyższość, które to zjawisko coraz wyraźniej zaczyna trącić absurdem.

Jarosław Sawiak

Jarosław Sawiak
Redakcja jaw.pl

Redakcja portalu jaw.pl jest do Państwa dyspozycji. Podejmujemy każdy temat związany z życiem miasta Jaworzna oraz z Państwa problemami. Polecamy również usługi promocyjne i reklamowe na terenie miasta Jaworzno.

Recent Posts

Oczywista Nieoczywistość – Wielka Góra

Z perspektywy człowieka dorosłego wszystko to co niegdyś wydawało się duże czy niemal olbrzymie, dziś…

3 godziny ago

Wybory do Parlamentu Europejskiego. Kto będzie kandydował z woj. śląskiego?

Za nieco ponad miesiąc, bo 9 czerwca, odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Z 13…

18 godzin ago

Jaworzno mało znane – Och, Karol

Celem naszej dzisiejszej, historycznej wędrówki jest miejsce trudno dostępne, ukryte w zaroślach i leśnych gąszczach,…

1 dzień ago

​Życzenia dla strażaków z okazji Międzynarodowego Dnia Strażaka

​Na co dzień z narażeniem własnego życia walczą z żywiołami, ratują ludzkie życie i dobytek.…

1 dzień ago

Niedziele handlowe w 2024 roku. Czy 5 maja to niedziela handlowa?

W 2024 roku, podobnie jak w latach ubiegłych przypada 7 niedziel handlowych. W które niedziele…

1 dzień ago

Obchody 233. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja

Uroczyste obchody 233. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja odbyły się na Rynku w Jaworznie. Przedstawiciele…

2 dni ago