Ryszard Karkosz, zapalony rowerzysta z Jaworzna, wybrał się wraz z innymi fanami dwóch kółek do Australii. W 89 dni chcą razem pokonać całe wschodnie wybrzeże i część południowego Australii. Łącznie mają ponad 8 tysięcy kilometrów do przejechania. My z kolei będziemy publikować relacje pana Ryszarda z poszczególnych etapów podróży.

Poniżej relacja Ryszarda Karkosza z 81. dnia podróży – pobytu w Melbourne.

Jak ten czas leci. Nie do wiary. Wydaje się, że dopiero co przylecieliśmy do Australii, a już za równy tydzień, w niedzielę 27 listopada odlatujemy do Polski. Kiedy te 3️ miesiące minęły – trudno powiedzieć.

Dziś był tzw. dzień wewnętrzny. Nie było wspólnych zajęć. Trzeba było odreagować, po intensywnym pobycie na Tasmanii. Jedynie kilku kolegów udało się po południu na niedzielne nabożeństwo odprawiane w języku polskim w pobliskim kościele. Jest tu taki zwyczaj, że po mszy Polacy spotykają się na poczęstunku. Tym razem było spotkanie przy pączkach.

Żeby nie było za słodko mamy w naszej beczce miodu także łyżkę dziegciu. Otóż z naszego wyjazdu do świętej góry Aborygenów Uluru nic nie wyszło. Niby wszystko było dograne. Samochód z wypożyczeni zarezerwowany, zapasy żywności i picia na drogę kupione, bagaże spakowane, a jednak nie pojechaliśmy. Okazało się, że nie można było uiścić zapłaty za wypożyczenie samochodu gotówką, a kartą mógł zapłacić tylko wskazany w umowie kierowca, który nie miał tyle środków na koncie. Może to i dobrze, bo czasu do powrotu do Polski pozostało niewiele, a mamy jeszcze sporo spraw do załatwienia.

No właśnie. Co nas czeka w ostatnim tygodniu pobytu? M.in:
▶️ Zwiedzanie Melbourne, bo nie mieliśmy jeszcze czasu
▶️ Wyjazd do Sovereign Hill, miasteczka – skansenu z okresu gorączki złota
▶️ Pożegnalny obiad z przyjaciółmi w Polskim Kościele Adwentystów Dnia Siódmego
▶️ Andrzejki w Domu Polskim Syrena

[vc_facebook]