Dostał mandat, ale się od niego odwołał. Sprawę w sądzie przegrał i mandat zapłacić musi. Ma jednak wątpliwości wobec przeprowadzonej kontroli przez jaworznickich policjantów. KMP Jaworzno broni swoich funkcjonariuszy.
Pan Adrian to mieszkaniec Chrzanowa, który w Jaworznie, na skrzyżowaniu ulicy Krakowskiej z Chrzanowską, dostał mandat za przekroczenie prędkości na terenie zabudowanym o 41 km/h. Z policją nie dyskutował i mandat przyjął, jednak wracając zauważył, że za znakiem mówiącym o terenie zabudowany, znajduję się znak mówiący o ograniczeniu prędkości do 70 km/h i to właśnie za tym znakiem została mu zmierzona prędkość — uważa mieszkaniec Chrzanowa — dlatego mandat karny powinien być zdecydowanie mniejszy.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z sierżant sztabową Justyną Wiszowaty z Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie i zapytaliśmy o jej okoliczności. Według policji pomiar wykonany był dokładnie w momencie, kiedy kierowca znajdował się na terenie zabudowanym, za znakiem D-42. Za tym przemawia fakt, że przed rozpoczęciem jakiejkolwiek kontroli radarowej, funkcjonariusze zawsze kalibrują swój sprzęt — dodaję sierżant sztabowa.
Pan Adrian ma jednak wątpliwości co do przeprowadzonego pomiaru prędkości przez funkcjonariuszy. Według niego radiowóz stał w zaciemnionym miejscu, był niewidoczny i bez włączonych sygnałów świetlnych. Justyna Wiszowaty tłumaczy jednak, że policjanci, dokonując kontroli w terenie zabudowanym, w radiowozie oznakowanym, gdzie jest oświetlenie miejskie, nie mają obowiązku włączania świateł błyskowych.
Dodatkowo mieszkaniec Chrzanowa uważa, że — na policyjnym pomiarze nie widać dobrze jego tablicy rejestracyjnej. Sierżant sztabowa tłumaczy — że takie sytuacje się zdarzają ze względu na wiele czynników jak: pogoda czy pora dnia, dlatego też funkcjonariusze ruszyli za kierowcą, aby móc dokonać zatrzymania.
Mandat przyjął, jednak po czasie się od niego odwołał i sprawa trafiła do sądu. W sądzie decyzja policjantów została podtrzymana i kierowca mandat zapłacić musi. Sprawa była bardzo krótka i dowiedziałem się, że mandat się należy, gdyż go podpisałem, a mogłem nie podpisywać — tłumaczy pan Adrian. Sierżant sztabowa dodaje także, że — każdy kierowca zostaje przez policjantów podczas kontroli poinformowany o tym, że ma prawo nie przyjąć mandatu i to wówczas sąd nakazuje jeszcze raz rozpatrzenie sprawy, w takim jednak wypadku jak ten, sąd podtrzymał decyzję funkcjonariuszy.
Wszystkim kierowcom przypominamy, że najlepiej przepisów ruchu drogowego nie łamać, ponieważ mandaty według nowego taryfikatora są okropnie wysokie. A jeżeli już policja nas zatrzyma i mamy wątpliwości to mandat najlepiej nie przyjąć i dochodzić prawdy w sądzie.
[vc_facebook]
Przyjęcie mandatu niestety oznacza, że się przyznajesz do winy. Mógł mandatu nie przyjmować a tłumaczenie, że później zauważył jakiś znak jak wracał jest niepoważne. Jadąc samochodem trzeba patrzeć na znaki w trakcie jazdy. 🙂
A redaktorowi proponuję przeczytać jeszcze raz tekst i poprawić błędy. 🙂
Ja podpowiem bo Redaktor wtedy wagarowal: ja kwestionuję a on
kwestionuje. Bez dalszego komentarza.