Prokurator domaga się dla Kusia czterech lat bezwzględnego więzienia, rekompensaty finansowej, pokrycia kosztów sądowych oraz zakazu wykonywania funkcji publicznych przez okres 5 lat. Zdaniem prokuratora, Sebastian Kuś zapewnił sobie stałe źródło dochodów, polegające na braniu łapówek za składanie zleceń drukarskich dla firmy poligraficznej. Za jednoznaczne dowody prokurator uznał przelewy bankowe na konto oskarżonego oraz zeznania właścicielki firmy poligraficznej, która opisała proceder łapówkarski. Prokurator podnosił również fakt, że osoba zaufania publicznego wykorzystała swoją funkcję do robienia na boku prywatnego interesu.
Obrona Sebastiana Kusia przedstawiła tę sytuację zupełnie inaczej. Przedstawiła bowiem Kusia, jako ofiarę spisku z politycznym tłem. Co więcej, w toku postępowania, obrona wskazywała, że jedyne oskarżenia i fakty zostały ujawnione w zeznaniach właścicielki firmy poligraficznej. Według obrony te zeznania są niespójne, były często zmieniane, a na prawie każde jej słowo powoływani byli świadkowie, którzy podważali jej wersję.
W procesie zeznawali prawie wszyscy znaczący urzędnicy, kierownicy, dyrektorzy i prezydenci. W ich zeznaniach urząd przedstawiany był niczym krystaliczna instytucja, w której wszystkie zamówienia publiczne realizowane są wg najlepszych standardów. Urząd, gdzie niemożliwe jest ani łapówkarstwo, ani sterowanie zamówieniami w taki sposób, aby te były kierowane do pupilów urzędnika prowadzącego temat. Obrona twierdziła, że świadkowie udowodnili, że w Jaworznie nie ma żadnego układu i zmowy cenowej, a zlecenia są transparentne.
Podsumowując, Sebastian Kuś, zdaniem obrony, jest niewinny, a został tylko pomówiony. Pieniądze, które otrzymywał Kuś, nie były łapówkami, tylko zapłatą za jego prace graficzne. Obrona jednak nie zaprzecza, że Kuś, który de facto nic nie mógł i nic nie znaczył w procesie decyzyjnym, był akurat wykonawcą wielu prac graficznych związanych ze zleceniami. Bo to nie on je bezpośrednio zlecał i nie on je odbierał. Jednym słowem dorabiał na czarno, a brak umów sprawiał, że nie musiał odprowadzać za to podatków. W dorabianiu na boku, składając ulotki i gazetki, Kuś, zdaje się, nie widzi problemu, co w sumie nie było przedmiotem oskarżenia.
Obrona, przedstawiając Sebastiana Kusia jako ofiarę politycznej nagonki, wskazywała na rolę Marcina Kozika, który miałby być inicjatorem dochodzenia i mieć wpływ na pracę organów ścigania. To polityczne tło nie zostało jednakowoż dowiedzione.
8 marca br. sąd pierwszej instancji wyda wyrok, od którego strony będą miały prawo się odwołać. Kończy się więc długi proces, w którym zaangażowani byli prawie wszyscy najważniejsi ludzie w mieście, a jego konsekwencje mogą mieć wpływ na dalsze funkcjonowanie miasta.
O komentarzach i innych aspektach sprawy, które dzięki zeznaniom świadków ujrzały światło dziennie, będziemy pisać po ogłoszeniu wyroku.
Uwaga kierowcy! Zmiana organizacji ruchu na Dąbrowie Narodowej. Pojawiła się strefa ograniczenia prędkości, a w…
Młodzieżowy Dom Kultury im. Jaworzniaków zaprasza na koncert zespołu Zadyrygowani w sobotę 18 maja. Młodzież…
Problem śmieci na cmentarzu na Osiedlu Stałym wciąż występuje. Firma, która zajmuje się ich wywozem…
Orkietra eM Band zaprasza na nocną majówkę w Klubie Relax w sobotę 18 maja. W…
Czy wiesz, że prawnik może odegrać kluczową rolę w rozwoju i sukcesie startupu? Innowacyjne pomysły…
W sobotę, 18 maja z okazji Dnia Pacjenta Szpitali Powiatowych w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie…