Trwa objazd polityków Platformy Obywatelskiej po województwie śląskim. Podczas niedzielnego spotkania w Żywcu przewodniczący Donald Tusk zapowiedział, że w poniedziałek rano odwiedzi Jaworzno.

Kilka minut po tej deklaracji rozdzwoniły się redakcyjne telefony. Padały pytania, co będzie się działo, czy będą to otwarte spotkania? Pojawiły się przypuszczania, że Tusk może odwiedzić elektrownie i teren JOG, gdzie ma powstać fabryka Izery.

Od rana w Jaworznie służby postawione były w stan podwyższonej gotowości. Na terenie JOG ochroniarze pilnowali każdego parkingu, bojąc się chyba tego, że Donald Tusk wejdzie na teren wycinanego lasu. Przy bramie elektrowni Jaworzno również można było zauważyć patrole policji.

Jak wiemy, na jednej z konferencji PO, podczas której gościł Borys Budka, związkowcy zgotowali mu głośną manifestację. Dziś również aktywiści pozostawali w pełnej gotowości.

Czego boi się Jaworzno?

Donald Tusk odwiedza różne miasta na Śląsku, wszędzie porusza się bez ochrony i bierze udział w wydarzeniach sportowych i kulturalnych. W Tychach brał udział w biegu w Paprocanach. Nigdzie jego wizyta nie powoduje tak wielkich emocji.

W Jaworznie zaangażowanie służb, szczególnie tych podległych Urzędowi Miasta, które chronią teren wyciętego lasu, jest podejrzanie wysokie. Dziwne, bo sam prezydent Paweł Silbert w liście otwartym do Donalda Tuska zarzucał mu, że nie widział na własne oczy poprzemysłowej hałdy i że w Jaworznie nie będzie wycinany żaden ekologicznie wartościowy las.

Jedno słowo Tuska rzucone w Żywcu zaangażowało do ochrony wyciętego lasu dużą grupę ludzi. Jak się okazało, Tusk do Jaworzna nie przyjechał, a czatujący od rana funkcjonariusze po godzinie 10 zeszli z posterunków.

Prace na terenie Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego przebiegają zgodnie z planem, dlaczego więc takie poruszenie i strach przed wizytą Tuska na terenie wyciętego lasu?