czwartek, 28 marca, 2024

Sowo na niedzielę: Czy mam odwagę poznać prawdę o sobie samym?

Strona głównaKościółEwangeliaSowo na niedzielę: Czy mam odwagę poznać prawdę o sobie samym?

Sowo na niedzielę: Czy mam odwagę poznać prawdę o sobie samym?

- Advertisement -

Wszystko, co wokół nas się dzieje i całe zamieszanie przedziwnie nakręcane, tworzy w naszym myśleniu ogromny chaos. Odciąga nas to, od postawienia sobie fundamentalnego pytania w Wielkim Poście, a mianowicie: – kim ja sam, tak naprawdę jestem? Czas jest krótki, a my możemy odpowiedzi na nie nigdy nie znaleźć, albo przez obawę zobaczenia siebie w prawdzie, albo przez zwyczajne zagubienie.

Mogę spoglądać na siebie z różnych punktów widzenia, przez oczy przyjaciół, wrogów, konkurentów, przez porażki, albo sukcesy. Odpowiedzi będą szczątkowe, mniej lub bardziej przyjemne. Takie punkty odniesienia nie rozwijają człowieka. Jedynie spojrzenie oczami Jezusa, światłem wcielonego Boga, daje mi odpowiedź prawdziwą i kreatywną. Wielu jej się boi, albowiem wymaga zmiany życia, otoczenia, podjęcia, po ludzku rzecz biorąc, pewnych niekomfortowych decyzji.

A co to konkretnie daje?

Spotkanie z Jezusem i otwarcie się na Niego daje nam światło umysłu, pokój duszy i prawdziwą wolność, której nawet śmierć nam nie zabierze.

Przekonali się o tym uczniowie Jezusa, kiedy to w dzień szabatu spotkali w Jerozolimie niewidomego od urodzenia. To spotkanie nie było przypadkowe, albowiem wpisywało się w to, co Jezus powiedział o Sobie samym w świątyni. Nazywał wtedy Siebie: światłością świata. Jego wystąpienie zostało wtedy, przez wielu, odebrane bardzo negatywnie. Teraz to uczniowie, wskazując niewidomego, postawili Jezusowi pytanie, które zapewne wielu miało w swych głowach: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice? Odpowiedź Jezusa była zaskakująca. Wskazał jak zwykle zresztą, jeszcze inne znaczenie. Nikt nie zawinił, ten dramat ciemności oczu tego człowieka, został dany przez Boga po to, aby zarówno on, jak i świat, poznali prawdziwe światło.

Jezus wykonał szokujący gest, a mianowicie splunął na ziemię, a następnie: uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloam” – co się tłumaczy: Posłany.

Po co, to błoto? Biblijny obraz stworzenia człowieka to ulepienie go przez Stwórcę z gliny, z błota i danie mu boskiego tchnienia. A do tego obrazu wpisuje się wcielenie Słowa Bożego w Jezusie Chrystusie. Tylko Bóg może dać i daje błotu życie, ciemności zaś światło.

Posłuszny niewidomy czyni to wszystko, co Jezus powiedział. W konsekwencji otrzymał dar wzroku, a wraz z nim sporo problemów, ale też łaskę, która pozwoliła mu przekuć je na szansę. Tak zaczęła się droga tego niewidomego do prawdziwego przejrzenia, do przejrzenia umysłu i serca.

Warto wyłowić kluczowe jej momenty, albowiem mają one ponadczasową wartość. Niewidomy, który przez lata żebrał, miał znakomite rozeznanie ludzkiego serca. On widział ludzkie serce. Brakiem wzroku, w pewien sposób odcięty od otoczenia i zdany na siebie, miał wypracowane samodzielne myślenie, cechujące się pewną logiką, bez której nie mógłby funkcjonować. Można powiedzieć krótko, jako żebrak – szukał serca, jako niewidomy – szukał światła.

Dając szczere odpowiedzi na zadawane mu pytania przez sąsiadów, faryzeuszy, ludzi synagogi, coraz bardziej rozumiał – kim jest Ten, który mu to uczynił. Coraz bardziej uświadamiał sobie i innym, że Ten, który ma władzę otworzenia oczu niewidomemu od urodzenia, pochodzi od Boga i nie jest grzesznikiem, łamiącym szabat, albowiem jest władcą szabatu. Miał odwagę sprzeciwić się synagodze, opinii publicznej i całej nakręconej przeciw niemu nagonce.

Koronnym momentem było jego drugie spotkanie z Jezusem: Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go, rzekł do niego: Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego? On odpowiedział: A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył? Rzekł do niego Jezus: Jest nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie. On zaś odpowiedział: Wierzę, Panie! i oddał Mu pokłon. Tak to niewidomy otrzymał światło umysłu i serca. Niestety nie można tego było powiedzieć zarówno o jego rodzicach, których strach przed wyrzuceniem z synagogi całkowicie sparaliżował, jak i o faryzeuszach, którym zła wola blokowała poznanie prawdy. I tak oni pozostali w ciemności, którą Jezus nazwał jasno – grzechem.

Przechodzący obok niewidomego Jezus widział jego duszę, widział, jak on przepracowywał w sobie, to wyzwanie, jakie miał od urodzenia. Po uzdrowieniu został wystawiony niejako na konfrontację społeczną, w której znakomicie dojrzał do drugiego spotkania z Chrystusem. I tak poznał pełną prawdę o sobie i otaczającym go świecie.

Jak wyglądają moje spotkania z Chrystusem? Czy mam odwagą samodzielnego myślenia w niesprzyjającym tłumie? Czy mam odwagę wypowiedzenia swego stanowiska i stanięcia po stronie Chrystusa niezależnie od ceny, jaką przyjdzie za to zapłacić?

Ks. Lucjan Bielas

(1 Sm 16, 1b. 6-7. 10-13; Ef 5, 8-14; J 9, 1-41)

 

1 KOMENTARZ

- Advertisment -

Młodzieżowa Rada Miasta Jaworzna wybrała Prezydium

Podczas II Sesji Młodzieżowej Rady Miasta Jaworzna, która odbyła się w środę, radni dokonali wyboru Prezydium. W Sali Obrad Urzędu Miejskiego w środę, 27 marca...

Policja apeluje o bezpieczną Wielkanoc

Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie apelują o zachowanie bezpieczeństwa podczas Świąt Wielkanocnych. Zwracają uwagę na bezpieczną podróż, zakupy, zabezpieczenie mieszkania oraz zachowania...

Gdzie znów nie świecą latarnie?

Jeden z mieszkańców zgłosił się do naszej redakcji z problemem nieświecących latarni na Deptaku Zdzisława Krudzielskiego w Szczakowej. Od pół roku interweniuje w tej...