wtorek, 23 kwietnia, 2024

Z perspektywy: Ile tak naprawdę kosztuje „kampania wyborcza” prezydenta?

Strona głównaFelietonZ perspektywy: Ile tak naprawdę kosztuje „kampania wyborcza” prezydenta?

Z perspektywy: Ile tak naprawdę kosztuje „kampania wyborcza” prezydenta?

- Advertisement -

Zawsze miałem nadzieję, że podejmując jakiś trudny temat, wywołam dyskusję na rzeczowe i konkretne argumenty. Nadzieja jak to nadzieja, zawsze umiera ostatnia, a rzeczywistość pisze swoje scenariusze. Niestety w zdecydowanej większości przypadków jesteśmy skazani na polemikę na bazie prywatnej opinii, a nie konkretnych faktów. Zresztą opinii pisanej pod pseudonimem. To tak jakby autor bał się przyznać do napisanych słów. Dlaczego?

Tego się nigdy nie dowiemy, ale są tylko dwa możliwe warianty. Piszący albo boi się swoich słów, bo obawia się konsekwencji, albo nie zgadza się do końca ze stawianymi przez siebie tezami. Jednak dziwnym trafem zawsze dzieje się tak, że ta retoryka w całości pokrywa się z przekazem lokalnej władzy. To tak jakby byli nieomylni. Bogami na piedestałach – powiedzieć by można. Dlatego należy podziękować im i redakcji Extra za poświęcenie całej strony mojej osobie i mojego punktu widzenia na temat bateryjnych autobusów. Bo tego elektromobilnością do końca nazwać nie można.

Mo, ale to nie temat pod dyskusję. Z lektury 4 numeru gazety Extra można dowiedzieć się czegoś o sobie, o czym nie byłem świadomy przez ponad 50 lat życia. Posiadając lodówkę w domu, zmywarkę, piekarnik, płytę indukcyjną czy nawet takie zbytki jak oświetlenie, żelazko, telewizor, kosiarkę na baterię i myjkę Kaercher, dowiadujesz się, że jesteś wrogiem wszystkiego, co elektryczne. Śmieszne to – i to nie trochę – ale jak inaczej niż z humorem podejść do takiego cytatu: „Pewien felietonista jawiący się z pewnością wrogiem nie tylko elektromobilności, ale chyba też wszystkiego, co elektryczne…” (Extra nr 4(472). Tym bardziej że moim zdaniem wodór, a nie energia z węgla jest przyszłością. A autobus zasilany wodorem to także elektryk, ale niebateryjny. To autobus, który nie spala diesla, aby ogrzać wnętrze, ale wykorzystuje ciepło powstałe w ogniwie paliwowym podczas produkcji prądu z wodoru. Dlatego też nie ma sensu polemika nad emisyjnością bateryjniaka w naszych obecnych warunkach. Nie ma sensu do czasu, kiedy nie zdamy sobie sprawy, że atmosferę mamy jedną. I nie ma absolutnie znaczenia, że bateryjniak nie wyemituje CO2, jadąc po Grunwaldzkiej, ale elektrownia przy Martyniaków już tak. Tylko my tego nie chcemy tego zauważyć, oszukując samych siebie.

Nie ma sensu także polemika odnośnie kosztów eksploatacji zorientowana tylko i wyłącznie na przebieg – bez innych kosztów inwestycyjnych. To tak jakby kupić sobie w chwili obecnej Nissana Leaf i cieszyć się tanią eksploatacją. A nie dostrzegać kosztów inwestycyjnych, które zwrócą się nie wcześniej niż po przejechaniu 300 tys. km. I tylko wtedy, gdy kupimy go za gotówkę i nie będziemy musieli wymieniać baterii. W tym aspekcie zabrakło mi natomiast rzetelności dziennikarskiej w polemice „Miejska elektromobilność ma sens”. Przemilczano jeden ważny aspekt. Ceny energii dla samorządów zostały czasowo zamrożone na poziomie ok. 800 PLN/MWh. Ciekaw jestem opinii autora, gdy prędzej czy później te ceny zostaną uwolnione. A PKM będzie musiał zakupić energię elektryczną w postępowaniu przetargowym. O tym się nie mówi, ale żeby dowieść swego, trzeba podać koszty przejazdu z poprzedniego roku.

Nie ma sensu także dyskusja na temat dostępności, czyli czasu straconego na ładowanie baterii. Jeśli piszą, że jeżdżą non stop, to chcą, aby przyjąć to za pewnik. Nawet gdy inni przewoźnicy mówią zupełnie co innego.

No, ale jednego nie można przemilczeć. Bezpieczeństwa, o którym się w ogóle nie mówi. Jest to całkowita pojemność pasażerów. Nawet sam producent Solaris na swojej stronie z danymi technicznymi pojazdów bateryjnych wykazuje jedynie ilość miejsc siedzących. Jest ona taka sama jak w przypadku pojazdów z napędem konwencjonalnym. Jednak nikt nie podaje maksymalnej ilości pasażerów uwzględniających miejsca stojące. Konwencjonalny „przegubowiec” Solaris Urbino może zabrać maksymalnie 174 pasażerów. Hybryda już tylko 142. A bateryjniak, w zależności od zainstalowanej baterii, od 120 do 141 pasażerów. To kilkadziesiąt osób mniej. Ze względu na masę zainstalowanej baterii (co najmniej 2 tony), aby nie przekroczyć dopuszczalnej masy całkowitej. Zasadne więc jest pytanie: Czy nasze bateryjniaki na trasie do Katowic nie jeżdżą przeładowane? Zwłaszcza, gdy powszechne określenie podróży w godzinach szczytu, to upakowani jak „sardynki w puszkach”. Myślę, że tę wątpliwość skutecznie rozwieje Inspekcja Ruchu Drogowego.

Jestem jednak bardzo wdzięczny za ten artykuł. Pokazał on, jak bardzo spadło finansowanie PKM Jaworzno ze sprzedaży biletów. Pokazał nam, jak bardzo szkodliwa była dla spółki kiełbasa wyborcza prezydenta, czyli rewolucja biletowa. Przed rewolucją wpływy pokrywały w 40 proc. kosztów funkcjonowania przewoźnika. W chwili obecnej to tylko 13 proc. Brakujące 27 proc. pokrywane jest dodatkowo z budżetu miasta. To jest ok. 9 mln złotych rocznie. Właśnie tyle kosztuje nas wszystkich kampania wyborcza prezydenta.

Dziękuję Extra Jaworzno za otwarcie oczu.

Artur Nowacki

1 KOMENTARZ

  1. Bo to taki typowy hura optymizm za cudze pieniądze, dla propagandy sukcesu „jacy to nowocześni jesteśmy”. Ale prywatnie żaden z wielu dyrektorów Tesla czy leafem nie jeździ, okazuje się że kiedy chodzi o własne pieniądze to nagle potrafią zliczyć wszystkie koszta i dojść do tego że to za droga, nieopłacalna zabawa.

    W artykule brakuje wzmianki o kosztach środowiskowych pozyskiwania komponentów do baterii, ich faktu że nikt nie wie jak utylizować te baterie. Nawet ich składowanie jest problematyczne, to odpad niebezpieczny grozi np. samozapłonem. Gaszenie pożaru nawet jednego elektryka to bardzo długa akcja wymagająca ogromnych ilości środków gaśniczych, składowisko baterii będzie nie do opanowania.

- Advertisment -

Pijana kobieta uderzyła autem w barierki w okolicy sklepu Netto

Samochód osobowy wbił się w barierki na obwodnicy przy sklepie Netto. Kierująca była pod wpływem alkoholu. W niedzielę 21 kwietnia doszło do zdarzenia drogowego, w...

Uprawy są niszczone przez dziki

Jeden z mieszkańców Jeziorek skarży się w sprawie szkód, jakie dziki zostawiają na uprawach. Dziki w centrum miasta to jest wierzchołek góry lodowej. Problemy sprawiają...

Zlikwidowano ograniczenie prędkości na łuku na ul. Katowickiej

Szeroko komentowane przez Jaworznian ograniczenie prędkości do 30 km/h z łuku na ul. Katowickiej zostało usunięte. Mieszkańcy Jaworzna bardzo żywo określali swoje stanowisko jako pełne...