Categories: Życie miasta

Rowerem przez Australię z Ryszardem Karkoszem. Dzień 22 z 89

Ryszard Karkosz, zapalony rowerzysta z Jaworzna, wybrał się wraz z innymi fanami dwóch kółek do Australii. W 89 dni chcą razem pokonać całe wschodnie wybrzeże i część południowego Australii. Łącznie mają ponad 8 tysięcy kilometrów do przejechania. My z kolei będziemy publikować relacje pana Ryszarda z poszczególnych etapów podróży.

Poniżej relacja Ryszarda Karkosza z 22. dnia podróży –  trasy Miriam Vale – Brisbane:

Ranek zapowiadał się złowieszczo. Nadciągały ciemne chmury i od czasu do czasu kropił deszcz. Wyjrzałem z namiotu i moim oczom ukazał się niecodzienny widok. Obok mojego stał tylko jeden namiot – Stanisława. Innych nie było. Gdzie są pozostali współtowarzysze wyprawy? Grzegorz i Miieczysław przed nami, a gdzie trzecia para Marek i Stanisław?

Pobliski sklep otwarty był od 5:00. Kupiłem bułki i 4-litrową butlę soku pomarańczowego. W sam raz na drogę dla dwóch. Łapanie okazji przy głównej drodze, w przelotnym deszczu nic nam nie dało.

Ruszyliśmy do kolejnej stacji paliw na trasie, odległej o 17 km. Pogoda poprawiła się. Deszczyk ustąpił, wyszło słoneczko. Początkowo nic nie zapowiadało szczęśliwego finału. Kilka samochodów zatrzymało się, ale nikt nas nie zabrał. Minęło południe i miny mieliśmy coraz rzadsze, aż nagle … zonk. Kolejny raz szczęście uśmiechnęło się do Stanisława. Namierzył samochód do przewozu mebli, który wracał pusty aż za Brisbane. Byliśmy uratowani. Naszym tłumaczem w rozmowie z kierowcami był Łukasz, mieszkający od lat w Australii, który swoją pomoc zaoferował nam wcześniej na FB.

454 km przejechaliśmy w 6 godziny i o 18:30 wylądowaliśmy w Brisbane.
Do mety mieliśmy ok. 8 km. Miasto wieczorową porą wyglądało imponująco. Manhattan w Brisbane swym rozmachem niewiele ustępował temu z Nowego Jorku. Niesieni jak na skrzydłach osiągnęliśmy cel wyścigu, którym był Ratusz w Brisbane o g. 19:37. Po 19 dniach od startu w Cairns dotarliśmy do trzeciego miasta Australii i stolicy stanu Queensland – Brisbane.

Próbowaliśmy załapać się na nocleg w parku, ale ochrona kilka razy nas przegoniła. W końcu znaleźliśmy miejsce na dworcu kolejowym. W nocy śniły mi się duże lody. Oj, coś mi się zdaję, że ten sen spełni się niebawem. Zmęczeni, ale szczęśliwi zasnęliśmy w poczuciu dobrze wykonanego zadania.

[vc_facebook]

Artur

Recent Posts

Z perspektywy: Miasto nasze nie skończy się w poniedziałek

Kiedy piszę ten tekst, trwa głosowanie w II turze wyborów na prezydenta naszego miasta. Ze…

51 minut ago

Oczywista Nieoczywistość – Na Janie…

W dzisiejszym, coraz bardziej laicyzującym się świecie, niejednokrotnie odżegnujemy się od różnego rodzaju kontekstów czy…

1 godzinę ago

Słowo na niedzielę: Inspirująca samotność

Mam tu na myśli samotność zarówno tych, którzy się szczerze nawrócili, jak i tych, którzy…

11 godzin ago

Jaworzno mało znane – Wędrujące kamienie

Nazwa „Wędrujące kamienie” kojarzy się przede wszystkim z Parkiem Narodowym Dolina Śmierci w Kalifornii i…

23 godziny ago

Obchody 3 maja w ZSP nr 3 oraz podpisanie umowy z Politechniką Śląską i firmą Enitec

W Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 3 w Jaworznie odbyły się oficjalne uroczystości z okazji Święta…

23 godziny ago

Dzień Ziemi w Geosferze. Harmonogram II dnia imprezy

Jaworznicka Geosfera zaprasza na obchody Dnia Ziemi, które zaplanowano na 26 i 27 kwietnia. Co…

24 godziny ago