Dziecko i krzyż. To tytuł wiersza Kamila Cypriana Norwida, którego treść od wielu lat jest w moim umyśle i sercu. Dziś ma ten tekst dla mnie wyjątkowe znaczenie. Dziś – to znaczy w czasie podboju świata przez Chiny i korona wirusa, w czasie zasłoniętych twarzy, zamarłych ulic, rozbudzonego lęku, wystudzonej gospodarki.
Dziś – to znaczy w czasie kiedy coraz więcej nas wierzących pyta o miejsce Kościoła w tym świecie i o nasze miejsce w Kościele. Dziś – to znaczy w czasie marginalizacji języka ojczystego a dominacji języka angielskiego w jego korporacyjnym wydaniu wraz z korporacyjnym sformatowaniem umysłów. Dziś – to znaczy w czasie powolnego wybudzania społeczeństwa z „farmakologicznej śpiączki”, połączonego z lękiem, co i jak w przyszłości zadziała? Dziś – to znaczy w niedzielę Dobrego Pasterza, kiedy to staje przed nami Jezus Chrystus, jako jedyna brama dla owiec, prowadząca do prawdziwie bezpiecznej rzeczywistości (J10,1-10).
– Ojcze mój! twa łódź
Wprost na most płynie –
Maszt uderzy! … wróć…
Lub wszystko zginie.
Patrz! Jaki tam krzyż,
Krzyż niebezpieczny –
Maszt się niesie w z-wyż,
Most mu poprzeczny – –
-Synku! trwogi zbądź;
To znak – zbawienia;
Płyńmy! bądź co bądź –
Patrz jak? się zmienia…
Oto – wszerz i w z-wyż
Wszystko to samo.
– Gdzież się podział k r z y ż?
– Stał się nam bramą
Ten wiersz napisany w 1866 roku, to dwa nakładające się na siebie obrazy. Pierwszy to Kościół Boży – łódź „Ojca mojego”, w której jesteśmy. Masztem łodzi jest Jezus „z-wyż” – z wysoka, z nieba zstępujący, by nas wzwyż – do nieba pociągnąć. Dzięki temu masztowi, łódź ma żagiel, a więc możliwości płynięcia. Kiedy jednak zbliża się most, pojawia się problem. Krzyż, który powstaje według praw perspektywy, z pionowej linii masztu i poziomej linii, zbliżającego się mostu, wydaje się niebezpiecznym. W miarę zbliżania się krzyż znika, a most staje się bramą.
Ta genialna symbolika, ukazuje prawdę o Kościele w świecie pojętym jako łódź Ojca Niebieskiego i o kluczowej w nim roli Jezusa Chrystusa. Jest ona nie tylko wynikiem twórczej wizji, lecz przede wszystkim, osobistego doświadczenia wiary Norwida, który miał odwagę wraz z Zygmuntem Krasińskim, stanąć po stronie atakowanego papieża Piusa IX podczas zamieszek w Rzymie w 1848 roku.
Ten utwór ma jeszcze jeden wymiar. Dotyka podstawowej relacji wychowawczej – ojciec i syn. Są razem w jednej łodzi. Rozmawiają ze sobą. Ojciec daje synowi poczucie bezpieczeństwa oparte na relacji z Jezusem i potrafi o tym opowiedzieć, wykorzystując, wydawałoby się, zupełnie prozaiczną sytuację. Taka prosta szkoła postrzegania szansy w problemach. Jest to możliwe dzięki relacji z Chrystusem. Tylko i tylko wtedy z Nim i przez Niego, zawsze obecne w naszym życiu krzyże przekształcają się w bramy.
Im jestem starszy, tym bardziej jasno i bezkompromisowo to widzę.
Ks. Lucjan Bielas
[vc_facebook]