wtorek, 7 maja, 2024

Z perspektywy: Jaworzno spóźnia się na pociąg ku przyszłości

Strona głównaFelietonZ perspektywy: Jaworzno spóźnia się na pociąg ku przyszłości

Z perspektywy: Jaworzno spóźnia się na pociąg ku przyszłości

- Advertisement -

Od kilku lat naszą tradycją jest witanie roku nowymi podwyżkami. Niestety, nie tyle pensji, ile wszelkich możliwych cen. Tym razem przyszło na kolej, tuż przed początkiem ferii zimowych. Politycy opozycji oraz media, jak zwykle, grzmią, krytykując skalę podwyżek. Prześcigają się w pokazywaniu cen i porównują je z innymi krajami europejskimi.

Ci drudzy, co to markują kompetencje do rządzenia krajem, nieudolnie próbują tłumaczyć, że to tanio, mimo wszystko. Bo przecież w Niemczech podróż pociągiem najwyższej klasy kosztuje dużo więcej niż nasze narodowe Pendolino na trasie Kraków – Warszawa.

Ci rządzący sprytnie używają metody przeliczania Euro na PLN, cynicznie wprowadzając społeczeństwo w błąd. Ci z opozycji zapominają wspomnieć o dostępności. A o tym decyduje tylko i wyłącznie rozwój gospodarczy i inwestycje, które od kilku lat kuleją. Są jeszcze tacy, którzy już całkiem odlecieli, proponując samolot na tak krótkich odcinkach, jak przewozy krajowe w Polsce. No, ale ci są specyficzni, bo głównie z Konfederacji i od Kukiza.

Korzystając z okazji wyjazdu służbowego do Gdyni, mogłem na własnej skórze doświadczyć, jaka jest rzeczywistość. Ceny na Express InterCity Premium faktycznie wzrosły dość poważnie. Kupując bilet z dnia na dzień podróż nad morze to wydatek 260 złotych w jedną stronę. Do Warszawy wygląda podobnie. Kupując bilet na stronie Deutsche Bahn na podobnym i bardzo popularnym odcinku, jakim jest Hamburg – Berlin, doznajemy szoku. Mamy dostępne kilka ofert, a najtańsza 50€ (oczywiście obwarowana ograniczeniami). Nawet „niesłusznie” przeliczając walutę, to taniej od naszego Intercity. To obala kłamliwą retorykę obozu rządzącego.

No, ale znów nikt nie mówi o dostępności. Bo przecież mając za Odrą 2500 i w Polsce 2500, to 50€ wygląda zupełnie inaczej niż 260 PLN. O tym codziennie powinna przypominać opozycja. Teraz, żeby 4-osobowa rodzina mogła pojechać w komfortowych warunkach nad morze, potrzebuje na transport kolejowy aż trzech 500+.

Zupełnie innym tematem są inwestycje w rozwój kolei. Przypomnijmy – tak potrzebnej i będącej najczystszym rodzajem transportu zbiorowego. Wszystkim nam mydli się oczy planami budowy sieci kolei dużych szybkości. Szkoda tylko, że biorąc tak horrendalne pensje z naszego budżetu, zarząd CPK nie jest w stanie przedstawić źródeł finansowania. Każda inwestycja na kolei wiąże się z dofinansowaniem tak nielubianej Unii Europejskiej. Nawet w naszym mieście mamy tego przykład. Opóźnienie budowy wiaduktu w Ciężkowicach było spowodowane koniecznością czekania na przelew z Unii. Zarządca infrastruktury nie ma środków na to, aby zapewnić rozwój i modernizację. Wciąż, pomimo wielu obietnic i wielu „programów”, około 40 proc. miast jest kolejowo wykluczona. My mamy to szczęście, że mieszkamy tuż przy wyremontowanej linii kolejowej E30 Katowice – Kraków. Niestety, nasz samorząd nie chce z tego skorzystać i umożliwić większej ilości osób dostęp do tego rodzaju transportu.

To wygląda tak, jakby istniała rywalizacja w transporcie naszego lokalnego PKM i PKP. Tak, jakby niezrozumiane było słowo „dostępność”. Bo jak inaczej można wytłumaczyć brak skomunikowania autobusów z rozkładem jazdy PKP?

Przykłady leżą na wyciągnięcie ręki. Chciałem skorzystać z pierwszego dostępnego połączenia Pendolino z Krakowa do Gdyni. Niestety, nie było mi to dane. Pomimo dostępnego połączenia kolejowego, nie można dostać się na dworzec w Szczakowej. Ponoć w przyszłości Centrum Przesiadkowego. Nasze lokalne 314 przyjeżdża już po odjeździe albo daje czas na przesiadkę 1 minutę. To pokazuje kompletny brak zrozumienia idei transportu publicznego przez nasze władze i osoby za to odpowiedzialne. Trzeba to zmienić.

Popularność porannych połączeń przekroczyło nawet moje wyobrażenie. Niestety z Trzebini, a nie z Jaworzna. Czym bliżej Krakowa, pociąg zapełniał się coraz bardziej, aż zabrakło miejsc siedzących. Bilet miesięczny w dwie strony kosztuje jedyne 240 złotych. Wszyscy wiemy, jaki jest rynek pracy w Krakowie. Ile więcej możemy zarobić. To byłoby z korzyścią dla nas wszystkich. Dla pracujących i studiujących także. Jednak nasza władza nie zauważa takiej szansy. Woli promować długie połączenia autobusowe. Połączenie z przesiadką, gdy czas oczekiwania na kolejny autobus wynosi nawet 35 minut. To czas potrzebny, aby dojechać do Krakowa. Pewnie władza uważa, że nie jest potrzebna taka modyfikacja, takie rozwiązania byłyby korzystne dla mieszkańców.

Artur Nowacki

- Advertisment -

Maciej Sierpowski jaworznickim sprzedawcą roku

Maciej Sierpowski zwyciężył w plebiscycie dotyczącym wyboru sprzedawcy roku w Jaworznie. Maciej Sierpowski na co dzień zajmuje się sprzedażą win i poradnictwem w ich zakresie...

Wojciech Saługa marszałkiem województwa śląskiego

W trakcie inauguracji pierwszej sesji Sejmiku Województwa Śląskiego VII kadencji, Wojciech Saługa został wybrany na marszałka województwa śląskiego. Za kandydaturą Saługi zagłosowało 29 radnych. Zaraz...

Majówka pod kątem bezpieczeństwa

Służby podsumowują miniony długi weekend majowy pod kątem bezpieczeństwa. Ubiegła majówka to nie tylko uroczystości państwowe, okazja do grilla czy po prostu wolne. To także...