Pogrom. Deklasacja. Majstersztyk. Takie opinie mogliśmy usłyszeć po walce Grzegorza Proksy z Sebastianem Sylvestrem o tytuł Mistrza Europy w wadze średniej. 26-letni Polak, wychowanek Victorii Jaworzno i śp. trenera Roberta Kopytka osiągnął swój wymarzony cel. Cel, na który ciężko pracował przez kilkanaście lat. Grzegorz „Super G” Proksa był pewny swoich umiejętności, ale albo promotorzy nie chcieli dać mu szansy walki o najwyższe cele, albo obawiali się go rywale.
Trudno się dziwić rywalom, bo Proksa przed sobotnią walką miał na koncie 25 zwycięstw z czego ostatnie 10 przez nokaut. Walka z Sylvestrem zapowiadała się więc arcyciekawie. Grzegorz przygotowywał się do niej między innymi podczas zgrupowania w Szczecinie. Wychodząc do ringu mysłowiczanin zrobił prawdziwe show. Tańczył, był bardzo rozluźniony i pewny siebie.
Na ringu show był jeszcze większy. Nasz pięściarz obijał Niemca jak sparingpartnera. Można nawet powiedzieć, że bawił się nim jak workiem treningowym. Zaledwie po trzech rundach Sylvester nie był w stanie kontynuować pojedynku ze względu na odniesione kontuzje i urazy. Na szczęście to sam bokser postanowił nie wychodzić na 4. rundę. Gdyby zadecydował o tym lekarz, pojedynek zakończyłby się werdyktem No Contest, a tym samym pas zostałby w Niemczech.
Po walce ogólnoświatowe i ogólnopolskie media trąbiły – mamy polskiego Roya Jonesa. Szkoda, że tej walki nie mogła oglądać osoba, która odeszła od nas na początku roku, czyli śp. trener Robert Kopytek. Panie Robercie, mamy nadzieję, że widział pan tę walkę z góry. Wychował pan Mistrza.
Materiał wideo pochodzi z youtube.pl z niemieckiej stacji 1 HD.
UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.