Szczakowianka Jaworzno – LKS Czaniec 1:1 (0:1)
Niemal bliźniaczy przebieg miały dwa spotkania rozegrane przez Szczakowiankę na własnym obiekcie, w których to jaworznianie dwukrotnie zremisowali 1:1. W obu przypadkach to podopieczni Radosława Gabigi musieli gonić wynik, co jednak nie dowodzi temu, że byli w obu tych pojedynkach drużyną słabszą.
Czarny scenariusz o krok
Co ważne, Szczakowianka mimo swoich powszechnie znanych problemów, tanio skóry nie sprzedaje. Być może do odnoszenia zwycięstw jeszcze trochę brakuje, jednakże cieszy to, że nasz III ligowiec nie przegrywa. W pierwszym z wymienionych spotkań, jaworznianie podejmowali we wtorek zespół LZS-u Piotrówka, którego skład tworzą piłkarze rodem z Brazylii, byłej Jugosławii czy też Afryki. Trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że goście stwarzali więcej sytuacji podbramkowych i to oni byli tego dnia drużyną lepszą.
Dużą większą dawkę emocji zaserwowali swoim fanom piłkarze Szczaksy w minioną sobotę. W meczu z LKS-em Czaniec kibice mogli obejrzeć wszystko – dynamiczne zwroty akcji, kartki obu kolorów, bramki oraz wielką dramaturgię meczu.
W pierwszej połowie to goście byli stroną dominującą, tak więc strata jednej bramki nie była najdotkliwszą karą dla nas. Dużo bardziej mogła martwić czerwona kartka, którą obejrzał Wawrzyniak pod koniec pierwszych 45 minut. Kartka pokazana zdaniem wielu na wyrost. Bramkę dla gości zdobył czarnoskóry napastnik gości Mawo, który wykorzystał podanie z lewej strony boiska, po wzorowo wyprowadzonej kontrze.
W drugiej połowie boiskowe wydarzenia obróciły się o 180 stopni. To gracze Szczakowianki zakończyli ten mecz ze spuszczonymi głowami, pomimo tego, że wszystko zaczynało zmierzać w dobrym kierunku. Najpierw gola na 1:1 z rzutu karnego strzelił Skórski, a po chwili przyjezdni zmuszeni byli do zakończenia tego meczu w 10.
Stworzyliśmy sobie około 5 sytuacji 100 proc., jednakże albo gości po m.in. strzale Bernasia ratowała poprzeczka, albo olbrzymie szczęście po kilku uderzeniach głową Szwargi czy akcji sam na sam Krakowskiego. Do przerwy to Czaniec prowadził grę i wynik 1:1 można było brać w ciemno, po meczu pozostał jednak duży niedosyt.
Doszukując się drugiego dna, martwi to, że praktycznie nie zdobyliśmy ani jednej bramki z akcji. Wszystkie gole to albo stałe fragmenty gry, albo często „strzały życia” poszczególnych piłkarzy.
Bramki: Mawo 31’, Skórski 63’ k.
Skład: Smok – Sierczyński (Dzionsko) Szeja, Szwarga, Wawrzyniak – Karpowicz, Mróz (Bernaś), Łybyk, Skórski, Misztal – Krakowski (Sieniawski)
Tekst: Rafał Jarząbek
UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.
