Już w tę sobotę na polskim ringu zadebiutuje Grzegorz Proksa. Wychowanek Victorii Jaworzno zmierzy się w jednej z walk wieczoru z Maciejem Sulęckim. Pojedynek zapowiada się bardzo ciekawie, bowiem Proksa to mistrz Europy, legitymujący się rekordem 29-3, z czego 21 walk wygrał przez KO. Sulęcki jak dotąd nie zaznał goryczy porażki. Wygrał 18 walk, z czego 3 przez nokaut. O przygotowaniach i nastawieniu do pojedynku rozmawiamy z Grzegorzem Proksą.
Paweł Jędrusik: Grzegorz, jak przebiegały przygotowania do walki z Maciejem Sulęckim?
Grzegorz Proksa: Przygotowania przeszły pomyślnie. Zacząłem dosyć intensywne treningi na początku sierpnia, ale musiałem je chwilowo przerwać przez anginę. Dalej potoczyły się już książkowo.
PJ: Jaką taktykę zamierzasz obrać na tę walkę? Będziesz dążył za wszelką cenę do nokautu?
GP: Absolutnie nie. Będę chciał boksować mądrze, rozważnie, ale i szybko, gdzie kluczową rolę będą odgrywały nogi.
PJ: To twój pierwszy pojedynek przed polską publicznością. Dlaczego aż tak długo musieliśmy czekać, aby zobaczyć cię na ojczystej ziemi?
GP: Myślę, że to historia znana. Mój promotor był bardziej otwarty na promocję za granicą. Miał tam lepsze kontakty, natomiast niemal zawsze pokazywała mnie polska telewizja więc kibic nie powinien czuć się zaniedbany.
PJ: Wielokrotnie powtarzałeś, że chciałbyś zdobyć tytuł Mistrza Świata. Chciałbyś zrewanżować się Giennadijowi Gołowkinowi?
GP: Tak. Będę dążył z całych sił do tego, aby wrócić na te tory.
Z Grzegorzem Proksą rozmawiał Paweł Jędrusik
[vc_facebook type=”standard”]