środa, 1 maja, 2024

Rowerem przez świat: Polskie Wybrzeże w pięć dni (1)

Strona głównaŻycie miastaRowerem przez świat: Polskie Wybrzeże w pięć dni (1)

Rowerem przez świat: Polskie Wybrzeże w pięć dni (1)

- Advertisement -

To był całkowicie spontaniczny wyjazd, wcześniej zupełnie nie planowany. Co prawda o tej porze, w roku ubiegłym i dwa lata temu wziąłem udział w Przechadzce Po piasku ze Świnoujścia do Helu (350 km), ale ze względu na pandemię koronawirusa w tym roku impreza została odwołana.

Na rowerze też już udało mi się przejechać nasze wybrzeże, w roku 1996, ale „tylko” od Helu do Świnoujścia. Tym razem wraz z kolegą Leszkiem z Rudy Śląskiej przejechaliśmy całe polskie wybrzeże od granicy z Rosją – w Piaskach do Świnoujścia.

Przy pomniku króla Kazimierza Jagiellończyka w Malborku

3 maja (niedziela): Katowice – Warszawa – Malbork – Piaski (585 km pociągiem, 85 km rowerem)

Zdecydowana większość podróżujących naszym wybrzeżem, czy to pieszo, czy rowerem, wybiera kierunek z zachodu na wschód z jednej prostej przyczyny. Na polskim wybrzeżu w zasadzie wieją wiatry z zachodu, od Atlantyku, co znalazło nawet odbicie w tekście dawnego przeboju Marty Mirskiej Zachodni wiatr („Zachodni wiatr spienione goni fale, wysoko gdzieś zawisnął mewy krzyk”). Najlepiej byłoby więc pojechać pociągiem z Katowic do Świnoujścia i stamtąd rozpocząć przejazd całej trasy. Niestety, na tym kierunku, w tym okresie, nie mieliśmy możliwości przejazdu z rowerami, więc zaczęliśmy z drugiej strony, od wschodu. Pojechaliśmy więc z Katowic do Malborka z przesiadką w Warszawie (przejazd z rowerem 100 zł na osobę).

Z Malborka na rowerach m. in. przez Nowy Dwór Gdański, Stegnę, Krynicę Morską dotarliśmy do granicy z Rosją w Piaskach. Mieliśmy zamiar nocować w Krynicy, ale wracając przed 20-tą z granicy wstąpiliśmy w Piaskach do kawiarni/cukierni Koniec Świata na kawę i pyszny sernik. Tam dowiedzieliśmy się, że w tym samym budynku jest pensjonat, więc skorzystaliśmy z okazji płacąc 50 zł od osoby. Pogoda nas nie rozpieszczała, bo było wietrznie i pochmurnie, a nawet nieśmiało pokropiło. Jedynym plusem był mały ruch na drodze. I choć mieliśmy namiot zdecydowaliśmy się na nocleg pod dachem, bo było po prostu zimno. W ogóle wydaje się, że nocowanie w namiotach, w pierwszej połowie maja nie jest najszczęśliwszym pomysłem. Przed Krynicą Morską mijaliśmy plac budowy przy przekopie Mierzei Wiślanej.

Dzień 1/5 04.05 (poniedziałek): Piaski – Gdynia (126 km)

Dziś w planie przejazd do Gdyni. Z Piasków, z Pensjonatu Koniec Świata, gdzie spędziliśmy pierwszy nocleg na Wybrzeżu, wyjeżdżamy wypoczęci i zrelaksowani. Na trasie m. in. Skowronki, Kąty Rybackie, Sztutowo, Stegna i Mikoszewo.

Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Stutthof – dziś muzeum w Sztutowie

Miało być 100 km, a było 126. Przeprawa promowa przez Wisłę Mikoszewo – Świeżbno, która co roku jest czynna od 1 maja, tym razem w związku z panującym wirusem COVID-19 została zawieszona. Trzeba było dołożyć 23 km do najbliższego mostu. Ruszyliśmy na trasę ok. 8-mej i na początek odwiedziliśmy latarnię w Krynicy Morskiej. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że wszystkie nasze latarnie są nieczynne z wiadomego powodu. Pozostało tylko zrobić sobie fotki. Za Krynicą trafiamy na przekop Mierzei Wiślanej. Dużo maszyn, sprzętu i ludzi, a krajobraz księżycowy. W Sztutowie, tuż przy drodze 501, 36 km od Gdańska, odwiedzamy były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Stutthof, w którym w wyniku chorób, ciężkiej pracy, fizycznego maltretowania oraz niedożywienia zginęło 65 tysięcy więźniów z 28 krajów. Najwięcej Polaków, obywateli Związku Radzieckiego, Węgier i Niemiec. Największą grupę narodowościową stanowili w nim Żydzi. Dziś teren b. obozu zamieniony jest w muzeum – niestety również nieczynne. Po drodze do Gdyni mijamy kolejne wioski i miasteczka Żuław usiane na poboczach żółtymi łanami rzepaku i licznymi gniazdami bocianów zawieszonymi wysoko na drzewach. Przed Gdańskiem, w miejscowości Wiślinka, wstępujemy na kawę do Żabki. Gorący napój wzbogacony jagodzianką i drożdżówką z serem tego zimnego dnia smakował nam wyjątkowo.

W Gdańsku nie mamy na tyle czasu, aby zwiedzić tu liczne atrakcje. Ograniczamy się jedynie do rowerowego spaceru wzdłuż Motławy, gdzie m. in. znajduje się słynna brama wodna i dźwig portowy Żuraw oraz przycumowany jest pierwszy polski statek zbudowany po II wojnie światowej, masowiec o napędzie parowym Sołdek. Dziś zamieniony w muzeum.

Molo w Sopocie

W Sopocie nie możemy oczywiście ominąć słynnego mola oraz Krzywego Domku przy ul. Bohaterów Monte Cassino. Zbudowany w 2004 roku stanowi część Centrum Handlowego Rezydent. Dziś to jedna z atrakcji Sopotu. Ostatnie kilkanaście km przez Gdańsk, Sopot i Gdynię jedziemy ścieżką rowerową wzdłuż plaży. W Gdyni nocujemy bliziutko dworca kolejowego w hostelu Corso, przy ul. Morskiej, która stanowi część głównej arterii komunikacyjnej Trójmiasta i jest najdłuższa ulicą Gdyni. Z okna naszego pokoju rzadki widok – przejeżdżające ulicą trolejbusy, które można spotkać w niewielu polskich miastach. Właściciel hostelu przypomina nam o założeniu maseczek i i wręcza do podpisania formularz pobytowy, w którym musimy potwierdzić, że nie odbywamy kwarantanny. W hostelu oprócz nas nie ma żadnych turystów. Za nocleg płacimy po 70 zł.

Dzień 2/5 05.05 (wtorek): Gdynia – Władysławowo (127 km)

To był szalony dzień. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak zmarznięty i przemoczony. Padało od samej Gdyni do Władysławowa, z krótkimi przerwami, a temperatura powietrza wynosiła 8-9 stopni. Jazda w przemoczonych sandałach nie należy do przyjemności. Na szczęście zabrałem skarpetki, choć zazwyczaj w maju jeżdżę już bez nich. Po opuszczeniu gdyńskiego hostelu Corso pierwsze „kroki” skierowaliśmy na Nabrzeże Pomorskie, gdzie cumują nasze ” skarby narodowe” jachty Dar Pomorza i Dar Młodzieży oraz polski niszczyciel ORP Błyskawica. Po sesji zdjęciowej udaliśmy się na trasę w kierunku Władysławowa. Zrezygnowaliśmy z przejazdu przez znane miejscowości Rumia i Reda trzymając się bliżej wybrzeża. No i wtedy zaczęło się. Niepozorny „kapuśniaczek” przerodził się w regularny deszcz, który – z krótkimi przerwami – towarzyszył nam do samego wieczora. A trzeba wiedzieć, że trasa tego dnia nie była łatwa. Kilka dość stromych podjazdów, otwarte przestrzenie na których hulał wiatr i długi etap mocno nadszarpnęły nasze siły. Na zmianę marzły mi palce u rąk i nóg pogarszając znacznie komfort jazdy. W zasadzie na trasie nie jedliśmy, wstępując jedynie do stacji paliw w Gdyni i Władysławowie na gorącą kawę i słodkie co nieco. W Helu potwierdziliśmy nasz pobyt fotkami przy latarni morskiej (nieczynnej) oraz przy Kopcu Kaszuba. Przy wjeździe do Władysławowa próbowaliśmy poszukać jakiegoś noclegu, ale wszędzie odsyłano nas z kwitkiem. Liczne pokoje gościnne oraz kwatery nie były jeszcze gotowe na przyjmowanie turystów. W końcu trafiliśmy do trzygwiazdkowego Hotelu Messa, który za jedyne 129 zł na osobę udzielił nam schronienia. Ale warto było je wydać, bo warunki tu mieliśmy znakomite. W pobliskiej Żabce zakupiłem produkty spożywcze i na kolację przygotowałem pyszną – mam nadzieję – jajecznicę, korzystając z własnego sprzętu biwakowego. Oprani i wykąpani, tuż przed północą, udaliśmy się na szczególne zasłużony odpoczynek. Cdn.
Ryszard Karkosz

- Advertisment -

PKM Jaworzno – zmiana rozkładu jazdy 2 maja 2024

Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Jaworznie informuje o zmianie rozkładu jazdy autobusów przewoźnika 2 maja. 2 maja (czwartek) autobusy kursować będą według rozkładów jazdy na dni...

Miasto sprzedaje działki przy ulicy Jesionowej

Miasto Jaworzno oferuje na sprzedaż działki budowlane, które znajdują się przy ul. Jesionowej. Na sprzedaż są następujące działki: działka nr 3323 o powierzchni 675 m²...

Majówka w GEOsferze

GEOsfera zaprosiła na Majówkę. I nie jest to byle jaka Majówka – wydarzenie przygotowano na trzy dni, od 1 do 3 maja. Wszystko zaczęło...