Ewa Sierpińska to z urodzenia – wrocławianka, dorosłe życie spędziła w Krakowie. Była aktorką w „Grotesce” i redaktorem w „Dzienniku Polskim”. Jest na emeryturze… Czym jest dla Niej sztuka? Jest iluzją – jak mawiał pewien filozof – by nie zabiła nas prawda.
Ela Bigas: Czy niczym Jan Matejko jest Pani przesądnym artystą, nie zaczyna Pani pracy w piątek i nie zabija pająków, co miałoby przynieść wielkie nieszczęścia?
Ewa Sierpińska: Kocham piątki: można zwolnić, oglądnąć się wstecz, pomachać przeszłości i zacząć wszystko od nowa, nawet w piątek późnym wieczorem, ale proszę – bez pająków…
Jak powstają Pani kolaże? Czy najpierw jest zamysł i poszukiwanie odpowiednich elementów czy też na odwrót najpierw są elementy różnorodne, które łączy Pani w pewien koncept?
W sztuce nie ma reguł. Nigdy nie wiadomo skąd powieje wiatr i co przyniesie. Nie należę do tych, co mają pomysł i go realizują – raczej śnię na jawie.
Tworząc kolaż nie myślę o odbiorcy – robię go dla siebie. Sobie opowiadam te historie, ale patrzący może mieć swoją narrację lub nie mieć jej wcale. To sprawa jego wrażliwości i wyobraźni. Z zabawy formą czasami powstaje powieść, trzeba tylko znaleźć do niej klucz.
Skąd pochodzą elementy Pani kolaży (prasa, książki, własne fotografie)?Najczęściej z tak zwanej makulatury, a zatem gazety i kolorowe tygodniki również obcojęzyczne. Ale zdarza się, że skorzystam z fragmentu obrazu starego mistrza lub całkiem współczesnego.
Lubię surrealizm i drobne nonsensy, tajemniczość i niedopowiedzenia. Jestem raczej umiarkowaną optymistką. Ale tak, dość często ogarnia mnie pewnego rodzaju smutek, spowodowany naszą marną egzystencją i gdy jeszcze pomyślę, spoglądając w nocne niebo, że za ileś eonów to wszystko zniknie i tylko pojedyncze fotony będą przemierzać ten bezkres… No chyba, że naukowcy coś przeoczyli. Bardzo na to liczę.
Kolaże nie mają tytułów, odbiorca jest pozostawiony samemu sobie, stąd też w interpretacjach może błądzić. Czy to dobrze czy źle?
Tak, moje prace nie mają tytułu, niczego nie podpowiadam. Oglądający musi sam się z nimi uporać i zostawiam mu pełną swobodę. Obraz, a kolaż jest przecież formą obrazowania powstaje w konkretnym czasie – powiedziałabym – konkretnym stanie ducha, który niełatwo jest sprecyzować i też nie odczuwam potrzeby dookreślania. Wyobraża Pani sobie książkę bez tytułu? Wspaniała sprawa, natychmiast bym ją kupiła.
To rabin zgłębiający Księgę Rodzaju. Byłoby niedyskrecją czytać w myślach zaglądającej mu przez ramię kobiety, a jeszcze o tym rozprawiać. Dochowajmy więc tajemnicy i skupmy się na Księdze…
Nad czym pracuje Pani teraz? Czy czasy pandemii doczekały się własnych kolaży?
Jeszcze nie dojrzałam do tego tematu. Zupełnie nie wiem co i jak o tym myśleć, a co dopiero „opowiedzieć”. Mój nauczyciel mawiał do mnie: „Nie wiesz jak to namalować? Namaluj tak, jak nie wiesz”. Może więc coś się urodzi…
Bardzo dziękuję za rozmowę
Ela Bigas
Mam tu na myśli samotność zarówno tych, którzy się szczerze nawrócili, jak i tych, którzy…
Nazwa „Wędrujące kamienie” kojarzy się przede wszystkim z Parkiem Narodowym Dolina Śmierci w Kalifornii i…
W Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 3 w Jaworznie odbyły się oficjalne uroczystości z okazji Święta…
Jaworznicka Geosfera zaprasza na obchody Dnia Ziemi, które zaplanowano na 26 i 27 kwietnia. Co…
Miasto Jaworzno z okazji Miejskiego Dnia Ziemi zorganizowało piknik pod Płaszczką. Podczas wydarzenia przygotowane były…
W 2024 roku, podobnie jak w latach ubiegłych przypada 7 niedziel handlowych. W najbliższą niedzielę,…