niedziela, 28 kwietnia, 2024

Czy uprowadził swoje dziecko, zabierając je od matki? Porwanie rodzicielskie 3-latka

Strona głównaInterwencjeCzy uprowadził swoje dziecko, zabierając je od matki? Porwanie rodzicielskie 3-latka

Czy uprowadził swoje dziecko, zabierając je od matki? Porwanie rodzicielskie 3-latka

- Advertisement -

Pan Grzegorz, partner pani Magdaleny, po rozpadzie ich 10- letniego związku w czerwcu br., pod koniec lipca, być może, dopuścił się popełnienia przestępstwa z art. 211. kodeksu karnego, ponieważ uprowadził ich 3-letniego syna, za co grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Przypuszczalnie zrobił to, żeby się zemścić na byłej partnerce, albo uznał, jak sam stwierdził, że jego była partnerka źle opiekuje się dzieckiem. Swoje zachowanie tłumaczył również tym, że już bardzo długo nie widział dziecka i chciał się nim dłużej nacieszyć.

Od 28 lipca br. obowiązuje postanowienie jaworznickiego sądu, które na czas trwającego procesu o ograniczenie władzy rodzicielskiej byłemu partnerowi, powierza wyłączną pieczę nad synem pani Magdalenie. Postanowienie to powstało na skutek zdarzeń, jakie trwały od 24 lipca br. Pani Magdalena wówczas w dobrej wierze zgodziła się przekazać Grzegorzowi pod opiekę syna od godz. 15.00 do 19.00. Pół godziny przed upływem terminu były partner skontaktował się z nią, prosząc, by dziecko zostało u niego na noc. Pani Magdalena zdecydowanie odmówiła, ponieważ dziecko nie miało ze sobą piżamy, szczoteczki do zębów oraz bielizny i ubrań na przebranie. I co najważniejsze, jeszcze nigdy nie spało bez jej obecności.

Były partner nie oddał jednak syna. Zrozpaczona matka walczyła przez pięć dni o jego odzyskanie. Patrole policyjne pomagały jej wielokrotnie, ale niewiele mogły zrobić, bo w przypadku równych praw nad dzieckiem, nie można siłą odebrać go jednemu rodzicowi i
dać drugiemu. Matka wystąpiła więc ze stosownym wnioskiem do jaworznickiego sądu, który wydał postanowienie o przekazaniu jej wyłącznej opieki nad synem.

Sytuacja matki zmieniła się na jej korzyść, ale nie przyniosło to oczekiwanego efektu, bo były partner dziecka nie oddał. Pan Grzegorz jeszcze 30 lipca z uporem twierdził, że postanowienie sądu do niego nie dotarło oraz ignorował fakt, że kopię tego jednostronicowego dokumentu matka wysłała mu 28 lipca na jego smartfona. Wierzy w podpowiedzi swojego adwokata, który utwierdził go w przekonaniu, że póki formalnie z sądu nie dostanie postanowienia, nadal ma prawa rodzicielskie na równi z byłą
partnerką i syn może zgodnie z prawem przebywać pod jego opieką.

O postanowieniu sądu partner jednak wiedział, choć formalnie go nie otrzymał. Jak sam twierdzi, jego adwokat zapoznał się w sądzie z dokumentami w sprawie. Trudno zatem uwierzyć, by nie znał jego treści. Ten fakt mocno może podważyć przekonanie byłego
partnera o jego bezkarności podczas konfrontacji z prokuratorem. Na zakończenie rozmowy z nami, były partner nas zaskoczył. Wyznał, że dzisiaj, tj. 30 lipca br. odwiezie dziecko do matki, o czym poinformował byłą partnerkę przez SMS.

Matka potwierdziła fakt otrzymania takiej wiadomości, lecz wątpiła jeszcze w jego intencje. Pan Grzegorz poszedł jednak po rozum do głowy i 30 lipca ok. godz. 18. przywiózł syna do
mieszkania Magdaleny.

Prokurator:
Jak nam powiedział prokurator Jan Nowicki, tę sprawę może rozstrzygnąć sąd rodzinny. Postępowanie przygotowawcze w sprawach porwania czy uprowadzenia rodzicielskiego prokuratura zawsze prowadzi. Nie ma jednak żadnych prawnych możliwości, żeby prokurator czy policja dokonała, jakiegoś przymusowego, siłowego odebrania dziecka, chyba że będzie decyzja sądu w tej kwestii. Zawsze jest problem, kiedy rodzice nie mogą się ze sobą porozumieć. Robią sobie często na złość.

Policjant:
Jak nam powiedział sierż. sztab. Piotr Kulig, zastępujący rzecznika prasowego jaworznickiej policji, odnotowano pięć interwencji w tej sprawie. Pierwsze, kiedy oboje rodziców miało
jeszcze pełnię władz rodzicielskich nad synem. I choć od 28 lipca jest postanowienie sądu rodzinnego o przekazaniu władzy rodzicielskiej w ręce matki, policja nie może siłą odebrać
dziecka, jeżeli nie ma zagrożenia dla jego życia czy zdrowia. Policyjny zespół ds. nieletnich nie dostał jeszcze dokumentów w tej sprawie. Jeżeli tylko dostanie, będą prowadzone czynności, a sporządzona dokumentacja zostanie przesłana do sądu rodzinnego. Są
to zawsze trudne sprawy, bo rodzice prowadzą miedzy sobą wojny, a cierpi na tym dziecko.

Komentarz redakcyjny, czyli zróbmy coś

W Polsce mamy taką oto sytuację, że kiedy „krzywo spojrzysz” na psa, a nie daj Boże, go kopniesz czy opuścisz się w opiece nad nim, możesz pójść do więzienia. Natomiast, nie można natychmiast odebrać porywaczowi dziecka i zwrócić go matce. Sam porywacz może
pozostać bezkarny. W opisanym przez nas przypadku ojciec działał w przekonaniu, że ratuje syna przed rzekomą krzywdą wyrządzaną mu przez byłą partnerkę. Tylko zapomniał o realnej krzywdzie, jaką wyrządził synowi. Dzięki naszej interwencji dziecko przeżywało
dramat tylko przez 7 dni. W wielu przypadkach odzyskanie porwanego dziecka trwa miesiącami czy nawet latami.

Takich przypadków w Polsce może być coraz więcej, a wynika to choćby z
danych statystycznych GUS-u. Prawie 57 proc. rozwiedzionych małżeństw w 2019 roku wychowywało 55 tys. nieletnich dzieci.
Dramatycznie rośnie też odsetek urodzeń dzieci w związkach pozamałżeńskich. Na początku lat 90. było ich ok. 7 procent, w 2000 ok. 12 proc, a w 2019 ponad 25 proc.

Jeśli przyjąć za danymi GUS-u, że w roku 2019 w związkach partnerskich urodziło się ponad 95 tys. dzieci, a 57 proc. rozwiedzionych małżeństw w 2019 roku wychowywało 55 tys. nieletnich dzieci, to dramat opisany w niniejszym artykule zagraża 150 tys. dzieci w Polsce.

Trzeba zaznaczyć, że najgorsze sytuacje występują wówczas, kiedy po definitywnym rozstaniu, każdy z rodziców ma równe prawa do opieki nad dzieckiem, a rodzi się konflikt pomiędzy nimi. Rozgrywają pomiędzy sobą wojenki, kosztem dobra własnych dzieci —
porywając lub uprowadzając je od swego dawnego partnera czy małżonka. Po takim zgłoszeniu policja biega od jednego do drugiego i każde ze zwaśnionych rodziców udawania, że ma pełnię praw rodzicielskich, a więc dziecko może u niego legalnie przebywać — nawet gdy to dla niego wielka krzywda.

Policja w Polsce jest w tym przypadku bezsilna. Długotrwały zaś proces w sądzie rodzinnym sprawia, że dziecko trwa w ciągłym koszmarze, będąc pod „opieką” porywacza.
Takie porwanie czy uprowadzenie rodzicielskie w świetle kodeksu karnego jest jakoby przestępstwem, ale — używając internetowego języka — raczej wirtualnym. Wirtualnym w zakresie egzekwowania odpowiedzialności od porywacza, bo krzywda wyrządzona
dziecku jest jak najbardziej realna. A najgorsze jest to, że taki porywacz obraża prawo i polskie organy powołane do ścigania, sądzenie i wykonywania kary. Roi sobie bowiem we własnej głowie rozmaite oskarżenia wobec byłego partnera, dokonuje nad nim sądu, wyznacza mu karę, którą przeważnie jest podstępne uprowadzenie dziecka. I sam staje się
też katem, który tę karę wykonuje. Czyż to nie rodzaj samosądu?

Zróbmy coś
My, jako redakcja, możemy tylko, lub aż zainspirować parlamentarzystów, aby zabrali się do korekty zapisów w polskim prawie w zakresie ochrony interesów porywanych czy uprowadzanych dzieci. Dzisiaj policja czy prokuratura uważa, że nie ma żadnych instrumentów, aby rodzicowi-porywaczowi natychmiast odebrać dziecko i zwrócić pod opiekę rodzica, z którym dziecko przebywało na co dzień. Czy to takie skomplikowane, żeby to poprawić?

Oto jeden z pomysłów, który może być początkiem do wypracowania lepszego systemu ochrony porwanych czy uprowadzonych dzieci:

1. Przyjąć zasadę, że każde dziecko w Polsce ma prawo do domu, czyli do mieszkania pod konkretnym adresem.
2. Rodzice, po rozwodzie czy po rozstaniu się jako partnerzy, są zobowiązani do zgodnego pisemnego zgłoszenia w ewidencji ludności adresu, pod jakim ich dziecko będzie przebywało na stałe. Jeśli nie ma zgody pomiędzy nimi w tym zakresie, każdy z małżonków zobowiązany jest złożyć wniosek do właściwego sądu rodzinnego o wyznaczenie adresu, pod jakim ich dziecko będzie przebywało na stałe.
3. W przypadku zaniedbań w zakresie punktu 2. rodzice powinni ponieść stosowną porządkową karę pieniężną. Kary nie poniesie ten rodzic, który w przypadku braku porozumienia pierwszy złoży wniosek do właściwego sądu rodzinnego o wyznaczenie adresu, pod jakim ich dziecko będzie przebywało na stałe.

Pewnie takie pomysły trzeba wpisać do odpowiednich ustaw. Jakich? Tego nie wiemy, ale wiemy, że każdy z parlamentarzystów zawsze usiłuje swoim wyborcom wykazać, że jest mądry i potrafi dla obywatela Polski wymyślić dobre rozwiązania. Prawdopodobnie można inaczej i lepiej rozwiązać ochronę interesów dzieci porywanych przez rodziców. No, ale trzeba się za to wreszcie zabrać. Pamiętajcie, że rocznie 150 tys. dzieci jest potencjalnie narażonych na gehennę związaną z porwaniem ich przez jednego z rodziców.

[vc_facebook]

 

 

 

- Advertisment -

Słowo na niedzielę: Inspirująca samotność

Mam tu na myśli samotność zarówno tych, którzy się szczerze nawrócili, jak i tych, którzy poważnie traktując swoją wiarę, nie znajdują zrozumienia prawie u...

Jaworzno mało znane – Wędrujące kamienie

Nazwa „Wędrujące kamienie” kojarzy się przede wszystkim z Parkiem Narodowym Dolina Śmierci w Kalifornii i dość osobliwym zjawiskiem przyrodniczym. W dzisiejszym odcinku jednak jaworznicki...

Obchody 3 maja w ZSP nr 3 oraz podpisanie umowy z Politechniką Śląską i firmą Enitec

W Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 3 w Jaworznie odbyły się oficjalne uroczystości z okazji Święta Konstytucji 3 maja. W tym wyjątkowym dniu szkoła podpisała...