Odszedł nasz Przyjaciel — Janusz Stencel. Walczył do końca z białaczką, covidem, nowotworem. W nocy ze środy na czwartek dostał zawału, ale to nie zawał Go zabrał, ale Ten, który obiecał, że jak wszystko będzie gotowe, to przyjdzie i zaprowadzi nas tam, gdzie jest On sam.
A może właśnie nie wszystko jest gotowe? Może w Domu Ojca, w którym jest mieszkań wiele, są do zrobienia łazienki i mistrz Hundertwasser kompletuje ekipę?
Janusz przed śmiercią zdążył wykończyć dwie łazienki w domu, w którym będą mieszkać wojenni uchodźcy…
„Pójdźcie, błogosławieni, weźcie w posiadanie Królestwo przygotowane od założenia świata:
Bo byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie…”
Pogrzeb Janusza odbył się w sobotę 21 maja w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy na Osiedlu Stałym w Jaworznie. Przyjmij Go, Panie, do siebie.
ks. Mirosław Tosza [z Facebooka]
Pan Janusz Stencel był jednym z wykonawców remontu siedziby naszej redakcji w 2000 roku. Od tego czasu wspominamy go bardzo serdecznie. Jego śmierć zaskoczyła wszystkich, bo wiemy, że jest jeszcze wiele do zrobienia w budynkach Wspólnoty Stowarzyszenia Betlejem. No, ale cóż możemy zrobić? Pozostało nam napisać i opublikować kilka dobrych słów o tym skromnym człowieku.
Epitafium dla Janusza
Woda z nieba spada prosto
Nieraz zacina
I ryje zamiary
Nie martwisz się
Same atrakcje
Pławisz się
Wirujesz
Potknąłeś się
Jak każdy — bracie
Jak każdy
Wspinasz się
Po spirali — prosto
Do nieba
Nikt nie potrafił
Tak zagiąć świata
Kafelki i podłogi
Przypominają most
Einsteina-Rosena
Kto Cię tego uczył?
Setnik? Wodnik?
Nie
Pan Ci to dał
Przez ręce kapłana
Niech Pan
Cię teraz przyjmie
Niech Cię przyjmie
Z radością
Januszu.
Redakcja