czwartek, 2 maja, 2024

Oczywista Nieoczywistość – Burek w niebie?

Strona głównaFelietonOczywista Nieoczywistość - Burek w niebie?

Oczywista Nieoczywistość – Burek w niebie?

- Advertisement -

Przyszło nam żyć w czasach, w których „mieć” znaczy więcej niż „być”, w których o wiele ważniejsze jest to, jaki mamy samochód, jak się ubieramy, jaki mamy dom, partnerkę (partnera), mieszkanie, jaki mamy stan konta, ile dziar mamy na sobie i jak modni i „fajni” jesteśmy. Są to również czasy, kiedy swego rodzaju modą jest kwestionowanie niemal wszystkiego. Ot tak. Nie w skutek głębszej refleksji czy analizy, ale w sposób bezkrytyczny.

Ma to więc wiele wspólnego z bezrozumnym kwestionowaniem wszystkiego co stoi poza granicami percepcji tylko dlatego, że robią tak inni, że tak wypada, że tak jest ok; byleby tylko się nie ośmieszyć, nie wygłupić, byleby tylko nie być „innym”, byleby tylko trzymać się owczego szablonu. Nie ma więc w dzisiejszych czasach miejsca na stawianie pytań nie przystających do tegoż szablonu właśnie, kartonowego, giętkiego, bez wyrazu. Nie tyleż dlatego, że ewolucja uwsteczniła nas tak nagle i gwałtownie, ale dlatego, że tego chcemy, że decydujemy o tym świadomie. Bo przecież w ostatnich stuleciach ewolucji nie zmieniło się w zasadzie nic, no może poza jednym; co rusz bowiem wydaje nam się, że wiemy już wszystko, że odpowiedziano już na wszystkie pytania i nie ma potrzeby stawiania kolejnych.

źródło: Wikipedia

Podobno sceptycyzm czy wątpliwość jest oznaką inteligencji, pokłosiem myślenia; wewnętrznego zadawania sobie pytań i próby odpowiedzi na nie. Czy więc zaczyna pochłaniać nas i ubezwłasnowolniać powszechna głupota, czy może jest w tym choć ziarno wątpliwości prawdziwej, tajonej, nie egzemplifikowanej jednak powszechnie? Kiedyś napisałem, że wątpliwość jest pustą, niezagospodarowaną przestrzenią pomiędzy wiarą, a rozumem. Do dziś podtrzymuję ten pogląd, choć jakiś czas temu mój dobry znajomy nie zgodził się z ową „przestrzenią”, zastępując ją raczej granicą o zdecydowanie linearnej formie. Dla mnie jest to wszak owa przestrzeń, próżnia, pewna pustka pomiędzy dwoma skrajnymi rzeczywistościami; czasem większa, czasem mniejsza, ale pustka; niczym balon, który w zależności od tego, czym go napełnić, albo mknie w górę albo opada w dół. I właśnie w obrębie tej właśnie pustki, ściągającej mnie raczej w dół, zaskoczyło mnie całkiem niedawno pytanie kilkuletniej dziewczynki, która kierując je do swej mamy zagadnęła: „Mamusiu, czy jak mój piesek umrze, to czy on pójdzie do nieba?” Owo kilkuletnie dziecko wykazało się w tym momencie nieszablonowością bezdyskusyjną. Mamusia dziewczynki wydawała się być niestety jedną z tych, którą tego typu refleksje raczej wprawiają w zażenowanie, wytrącają z równowagi, trącą obciachem, dlatego też wyciągnęła w pospiechu telefon ze swej gigantycznej torebki, zaczęła wpatrywać się weń, rolując elektroniczną rzeczywistość alternatywnych, równoległych światów i ignorując zupełnie słowa dziecka. Wobec tejże, dość osobliwej sytuacji bardzo chciałem podejść do małej i jej odpowiedzieć. Po prostu. Jednak co takiego mógłbym jej powiedzieć? Wypadałoby być może ubrać owo zapytanie w formę nieco inna i zapytać: „Czy zwierzęta mają duszę?”

Wielu z nas powątpiewa w jej istnienie, jest tak teraz, było tak niegdyś. Ów byt bowiem nie został nigdy pochwycony, określony, zdefiniowany i opisany za pomocą czytelnego języka nauki. Jest więc czymś domniemanym, czymś wobec czego nie jesteśmy zgodni. Nie wiemy czy istnieje naprawdę, nie potrafimy ustalić wspólnej wersji co do tego, gdzie leży źródło duszy, czy jest więc odwieczną, czy może ma swój początek. Ale kiedy? Przy poczęciu, przy narodzeniu, a może na jakimś etapie życia prenatalnego? Tylko na którym etapie i co decyduje o tym, że w łonie matki życie w danym momencie człowiekiem już jest lub jeszcze nie, czy duszę już ma, czy jest jeszcze za wcześnie? Nie wiemy nawet na ile jest bytem „duchowym”- jeśli takowy w ogóle istnieje, czy może materialnym, złożonym z tych części materii, których jeszcze nie znamy, a za „duchowe” uznajemy poprzez nieumiejętność wyrażenia tego, co nadal pozostaje niewyrażalnym? Nie wiemy wreszcie czy jest śmiertelna czy nieśmiertelna, czy jest tożsama z jaźnią, świadomością, czy może jest czymś innym? Czy żyje równolegle z ciałem, umierając wraz ze śmiercią biologiczną, czy pozostaje żywa, tymczasowa, może wieczna? Nie wiemy nic, nic poza subiektywnymi przeczuciami, poza nadrywającą się co rusz tkanką wiary, powiewającą anemicznie w owej przestrzeni pomiędzy tym, w co wierzyć chcemy, a tym, co podpowiada nam „rozum”. Trudno tym bardziej pokusić się o próbę odpowiedzi na pytanie dotyczące duszy wśród zwierząt. Nigdzie bowiem nie jest jednoznacznie napisane, że zwierzęta duszy nie mają. Nigdzie też nie pisze, że jest odwrotnie. Animistyczny pogląd na rzeczywistość, przynajmniej dotyczący organizmów żywych nie wydaje się być aż tak nielogicznym. A jednak zwierzętom nie raz odmawiano prawa do posiadania duszy; a to przez fakt, że kierują się jedynie instynktem, a to, że nie mają wolnej woli, że brak im odróżniania rzeczywistości dobra od zła. Zupełnie jakbyśmy mieli monopol na posiadanie tych umiejętności i potrafili z nich korzystać. Mam wszak wrażenie, że jest jednak inaczej. Bo przecież to zupełnie jakby potencjalny, „dobry Bóg” odmawiał im prawa do pełni istnienia, do uczestnictwa w pniu, z którego wyrośliśmy wszyscy. Jest jednocześnie tak, że wątpliwości dotyczące owej kwestii są tak samo irytujące, jak i te odnośnie rodzaju ludzkiego. Pozostaje więc wiara, subiektywna, dla wielu próżna. Wiara oraz nadzieja, że kiedyś uda się ją przyoblec w język nauki, który potwierdzi to, w co ciągle powątpiewamy.

Pamiętam jak dziś, że kiedy odszedł od Nas przed wielu laty nasz przydomowy pies, który był u nas przez kilkanaście lat; dobry, mądry i wierny, z trudnością przełykałem łzy, od których chciałem się odżegnać. Pamiętam także jak kilka (może kilkanaście) dni potem śnił mi się w nocy; stał przede mną na schodach przed wejściem do domu i szczekał tak jak tylko on potrafił; z radością w oczach i ze spontanicznymi ruchami. Odniosłem wrażenie, że przyszedł się pożegnać, bo w końcu odszedł w samotności, za miejsce śmierci obierając sobie jedną ze szczelin wśród desek, poukładanych pod rozłożystym, niskim tarasem. Kiedy go stamtąd wyciągałem, martwego i sztywnego, nie mogłem się powstrzymać od ledwie skrywanego bólu. Jednak po tamtej nocy jakby mi ulżyło. Mam nadzieję, że jemu też. I wierzę, że nadal gdzieś tam jest, po prostu. I myślę, że jeśli kiedyś do pełni wiecznego szczęścia (jeśli dane mi je będzie otrzymać) będzie mi brakować właśnie jego, to dobry Bóg sprawi, że docelowo będzie tam ze mną. Bo i bez względu na to czy w dusze wierzymy, zarówno te ludzkie, jak i zwierzęce, czy nie; czy wreszcie takowe mają rację bytu, czy nie; jednego jestem pewien; że kiedy spoglądam w oczy nie jednego przysłowiowego „Burka”, wierne i pełne radości, to jest w nich o wiele więcej człowieczeństwa niż w niejednym z nas. I to mi wystarczy. Naprawdę. Resztę zostawmy wieczności. Nawet jeśli jest ona niczym innym jak ziejącą, zimną pustką martwego wszechświata.

Jarosław Sawiak

- Advertisment -

Ogłoszono wyniki naboru w programie „Mieszkanie za remont”

Miejski Zarząd Nieruchomości Komunalnych w Jaworznie opublikował wykaz osób uprawnionych do wynajmu lokali w ramach programu "Mieszkanie za remont". Lista została udostępniona publicznie w...

PKM Jaworzno – zmiana rozkładu jazdy 2 maja 2024

Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Jaworznie informuje o zmianie rozkładu jazdy autobusów przewoźnika 2 maja. 2 maja (czwartek) autobusy kursować będą według rozkładów jazdy na dni...

Miasto sprzedaje działki przy ulicy Jesionowej

Miasto Jaworzno oferuje na sprzedaż działki budowlane, które znajdują się przy ul. Jesionowej. Na sprzedaż są następujące działki: działka nr 3323 o powierzchni 675 m²...