niedziela, 28 kwietnia, 2024

Słowo na niedziele: Co możemy dzisiaj zrobić?

Strona głównaKościółEwangeliaSłowo na niedziele: Co możemy dzisiaj zrobić?

Słowo na niedziele: Co możemy dzisiaj zrobić?

- Advertisement -

Mojżesz mówi nam dzisiaj, że trzeba walczyć, ale bez modlitwy nic z tej walki nie będzie. Nie wystarczy sama modlitwa, nie wystarczy sama walka. Modlący się i walczący mieli nadzieję złożoną w Bogu, jednocześnie każdy znał swoje miejsce, przez Boga mu wyznaczone. Miejsce Mojżesza było na górze modlitwy, miejsce Jozuego na polu walki. Ten, któremu Bóg powierzył przywództwo, Mojżesz, wcześniej rozeznał misje, i wyznaczył zadania zgodnie z ludzkim rozsądkiem i wolą Najwyższego. Charakterystyczna była ich konsekwencja ani Mojżesz, nie zaniechał modlitwy, ani Jozue, walki.

W ewangelicznej przypowieści o wdowie i niesprawiedliwym sędzim, który w końcu uległ jej prośbom, Jezus do każdego z nas kieruje bardzo mocne przesłanie: A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Jest to ze strony Jezusa bardzo mocna zachęta do wytrwałej modlitwy, bez czasowego limitu, skierowana do wybranych, których sytuacja jest po ludzku beznadziejna, tak jak była sytuacja wdowy. Owi wybrani to nie przeznaczeni aktem boskiego widzimisię, zaplanowani do zbawienia. Wybrani to ci, którzy sami, we własnej wolności, odpowiedzieli Bogu na jego wezwanie, odpowiedzieli na łaskę, czyli niejako mają swój udział w owym boskim wyborze. Można powiedzieć krótko, jak nie chcę być wybranym, to nie będę wybranym. To do takich z nas dzisiaj tak bardzo zagubionych Jezus adresuje słowa: Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? I w tym duchu trzeba odnieść to pytanie przede wszystkim do siebie: czy znajdziesz wiarę Panie Jezu we mnie, kiedy po mnie przyjdziesz?

Postawienie tego pytania zachęca do przyjęcia proaktywnej postawy w nieustannym pogłębianiu relacji z Bogiem, a także ze współbraćmi, wiedząc, że to stanowi nierozerwalną całość. I w tym duchu, głęboko pojętej odpowiedzialności, spójrzmy na naszą sytuację we współczesnym świecie, stawiając sobie pytanie: co możemy skutecznego uczynić?

Sięgnijmy w miesiącu modlitwy różańcowej do mocnej i ciągle aktualnej lekcji z historii.

Na konferencji w Poczdamie z 1945 r. Austria i Wiedeń – podobnie jak Niemcy i Berlin – została podzielona przez zwycięzców na cztery strefy okupacyjne. Rosjanie zajęli najbogatszą i zarazem największą część Austrii. Ich okupacja, była trudnym doświadczeniem, o czym nikogo nie trzeba przekonywać. Pośród wielu działań na różnych polach, mających na celu uwolnienie ojczyzny, Austriacy sięgnęli po najskuteczniejszą broń, po różaniec. A zaczęło się to od pewnego pogubionego artysty Piotra Pavlička. Mając 33 lata, przeżył swoje, wymodlone przez brata, nawrócenie. Idąc za głosem Boga, skierowanym do niego przez słynną bawarską stygmatyczkę, Teresę Neumann z Konnersreuth, został franciszkaninem i przyjął w 1941 r. święcenia kapłańskie. Po wojnie, jako kapelan amerykańskiego obozu jenieckiego w Cherbourgu, pod wpływem głębokiej refleksji nad fatimskimi objawieniami, zaczął rozumieć sens tego, co działo się w świecie i swoją w nim misję. 2 lutego 1947 r. ojciec Pavliček od nabożeństwa różańcowego w kościele franciszkańskim na wiedeńskiej starówce, rozpoczął Pokutną Krucjatę Różańcową. Głównymi jej celami były: modlitwa, zadośćuczynienie i pokuta za tych wszystkich, którzy zapomnieli o Bogu, a także błaganie o pokój na świecie i o wolność dla okupowanej przez Rosję Austrii. Osobiste, podziwu godne zaangażowanie się ojca Piotra Pavlička, ówczesna sytuacja, a przede wszystkim czczona w Austrii na każdym kroku Maryja, jednoczyły Austriaków w codziennej modlitwie różańcowej. W 1955 roku liczba codziennie odmawiających różaniec przekroczyła 700 tysięcy osób. 13 maja tegoż roku, w dzień Matki Boskiej Fatimskiej, Rosjanie zakończyli okupację Austrii.

Historia jest pełna podobnych, nadzwyczajnych interwencji Boga na prośbę człowieka. Niewątpliwe jest w nich miejsce wstawiennictwa Maryi. Może warto właśnie teraz o tym pomyśleć zarówno dla ratunku świata i naszej osobistej kondycji wiary.

Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?

Ks. Lucjan Bielas

Żywe jest słowo Boże i skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4, 12).

(Wj 17, 8-13; 2 Tm 3, 14–4, 2; Łk 18, 1-8)

- Advertisment -

Z perspektywy: Miasto nasze nie skończy się w poniedziałek

Kiedy piszę ten tekst, trwa głosowanie w II turze wyborów na prezydenta naszego miasta. Ze względu na obowiązki zawodowe zmuszony jestem przesłać ten tekst...

Oczywista Nieoczywistość – Na Janie…

W dzisiejszym, coraz bardziej laicyzującym się świecie, niejednokrotnie odżegnujemy się od różnego rodzaju kontekstów czy nawiązań religijnych. Są jednak takie miejsca, które bardzo mocno...

Słowo na niedzielę: Inspirująca samotność

Mam tu na myśli samotność zarówno tych, którzy się szczerze nawrócili, jak i tych, którzy poważnie traktując swoją wiarę, nie znajdują zrozumienia prawie u...