niedziela, 28 kwietnia, 2024

Rowerem przez Australię z Ryszardem Karkoszem. Dzień 88 z 89

Strona głównaŻycie miastaRowerem przez Australię z Ryszardem Karkoszem. Dzień 88 z 89

Rowerem przez Australię z Ryszardem Karkoszem. Dzień 88 z 89

- Advertisement -

Ryszard Karkosz, zapalony rowerzysta z Jaworzna, wybrał się wraz z innymi fanami dwóch kółek do Australii. W 89 dni chcą razem pokonać całe wschodnie wybrzeże i część południowego Australii. Łącznie mają ponad 8 tysięcy kilometrów do przejechania. My z kolei będziemy publikować relacje pana Ryszarda z poszczególnych etapów podróży.

Poniżej relacja Ryszarda Karkosza z 88. dnia podróży – trasy Melbourne – Singapur.

Mieszane uczucia targały nami od samego rana. Z jednej strony żal nam było opuszczać gościnną australijską ziemię, na której przeżyliśmy wiele pięknych i wzruszających chwil oraz poznanych tu polskich przyjaciół. Z drugiej zaś strony cieszyliśmy się, że wracamy do naszych najbliższych i znajomych, których nie widzieliśmy od trzech miesięcy.

O 9:00 nasz przyjaciel z Melbourne Jacek Glinka i jego kolega podjechali samochodami do naszej bazy u adwentystów i po załadowaniu bagaży przewieźli nas na lotnisko. Z lotniska zadzwoniliśmy jeszcze – po raz ostatni – do naszych ludzi spoza Melbourne, którzy uczynili dla nas wiele dobrego – Małgosi z Tasmanii i Kamili z Adelajdy. Z kolei do nas zadzwoniła naczelna Tygodnika Polskiego informując, że mój artykuł o naszym pobycie w Australii ukaże się w wydaniu świątecznym gazety.

Odlot samolotu był opóźniony o prawie trzy godziny. Zamiast o 13:25 odlecieliśmy o 16:18. Odprawa na lotnisku przebiegła bez zakłóceń i po 7 i pół godzinie lotu wylądowaliśmy w Singapurze. Lecieliśmy samolotem Jetstaru Boeing 787 – 8 z męską obsługą (stewardzi). Długość trasy wynosiła 6929 km. Inne parametry lotu to: prędkość – 964 km/h, wysokość lotu – 12.292 m, temperatura na zewnątrz – – 56°C.
Australia żegnała nas wspaniałą słoneczną pogodą. Patrząc z góry na znikające Melbourne zakręciła się łezka w oku nie jednemu z nas na wspomnienie tego co tu przeżyliśmy, a szczególnie gościny naszych rodaków z jaką mieliśmy do czynienia.

W czasie lotu do Singapuru podano pasażerom m.in. makaron z serem, słodkie ciasto, a także do wyboru napoje. Po półtorej godzinie oczekiwania przesiedliśmy się do samolotu firmy Finnair – Airbus A 350 (500 pasażerów) i obraliśmy kierunek na Helsinki. Czekało nas ok. 13 godzin lotu, a potem – na zakończenie lotniczej trylogii – krótki, bo zaledwie 1,5-godzinny lot z Helsinek do Warszawy.

[vc_facebook]

- Advertisment -

Z perspektywy: Miasto nasze nie skończy się w poniedziałek

Kiedy piszę ten tekst, trwa głosowanie w II turze wyborów na prezydenta naszego miasta. Ze względu na obowiązki zawodowe zmuszony jestem przesłać ten tekst...

Oczywista Nieoczywistość – Na Janie…

W dzisiejszym, coraz bardziej laicyzującym się świecie, niejednokrotnie odżegnujemy się od różnego rodzaju kontekstów czy nawiązań religijnych. Są jednak takie miejsca, które bardzo mocno...

Słowo na niedzielę: Inspirująca samotność

Mam tu na myśli samotność zarówno tych, którzy się szczerze nawrócili, jak i tych, którzy poważnie traktując swoją wiarę, nie znajdują zrozumienia prawie u...