Ekogroszek, jaki znamy, musi zniknąć, aby Polska otrzymała pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska stawia sprawę jasno, a rząd nie chce stracić tych funduszy.
Czas ekogroszku takiego, jaki znamy, dobiega końca. Jeżeli rząd Mateusza Morawieckiego chcę otrzymać środki z Krajowego Planu Odbudowy, to obecnie używany w polskich piecach ekogroszek musi na zawsze zniknąć.
Problem z ekogroszkiem już raz się pojawił i miało to miejsce ponad rok temu. Wówczas to rząd chciał wprowadzić nowe normy jakości paliw i zmienić jego nazwę na groszek II, która już nie wprowadzałaby klientów w błąd.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska uważało, że przedrostek „eko”, tak w odniesieniu do groszku czy miału węglowego, sugeruje konsumentowi, że jest to paliwo ekologiczne, a parametry jakościowe mówiły coś zupełnie przeciwnego. Można było to przeczytać w uzasadnieniu projektu nowych przepisów.
Zresztą jest to prawda. Na początku 2021 roku naukowcy z Politechniki Warszawskiej przeprowadzili analizę pyłów powstałych przy spalaniu dostępnego na rynku ekogroszku. Wykorzystali do tego piec 5. generacji, który posiadał rekomendację Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ich analiza wykazała, że przekroczone zostało stężenie pyłu całkowitego w spalinach i to we wszystkich wykonanych seriach pomiarowych. Czasem było to nawet czterdziestokrotne przekroczenie.
W tamtym czasie w obronie znanego wszystkim ekogroszku, a raczej starych norm jakości paliwa, stanęli górnicy oraz spółki wydobywcze. Sprzeciw argumentowano tym, że kopalnie przez nowe regulacje mniej zarobią i będzie trzeba zamknąć je szybciej, niż mówi harmonogram umowy społecznej między górnikami a rządem, który zakłada likwidacje kopalń do 2049 roku.
Projekt rzeczywiście odstawiono na bok, jednak nie ze względu na protest braci górniczej. W tamtym okresie w ministerstwie zmieniła się władza. Michała Kurtykę zastąpiła Anna Moskwa, a najważniejszym temat stało się porozumienie naszego rządu z Czechami w sprawie kopalni Turów. Do tego doszedł tegoroczny problem braku węgla na polskich składach, więc rząd nie mógł zaostrzyć tych kryteriów, szczególnie po słowach Jarosława Kaczyńskiego, który „pozwolił” palić wszystkim z wyjątkiem opon. Tak więc nowe normy jakości paliw stałych i sam ekogroszek zostały odstawione na boczny tor.
Teraz jednak temat powraca, ponieważ nowe normy jakości paliw stałych są jednym z kamieni milowych, które Polska musi zrealizować, aby otrzymać od Komisji Europejskiej wypłatę środków z Krajowego Planu Odbudowy. Nasz rząd nie chcę tych środków stracić, w końcu Polska może liczyć na 58,1 miliarda euro, z czego 23,9 miliarda euro to środki bezzwrotne.
Rząd Mateusza Morawieckiego robi wszystko, aby spełnić warunki Komisji Europejskiej, dlatego zapowiedziane są także zmiany w programie Czyste Powietrze, czyli programie dopłat do wymiany starych pieców oraz dociepleń domów jednorodzinnych i zasadzie 10H, czyli zakazie budowy turbin wiatrowych w sąsiedztwie budynków mieszkalnych w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości turbiny.
Oczywiście, jeżeli uda się dopiąć ten plan i Polska otrzyma środki z Krajowego Planu Odbudowy, a tym samym ekogroszek, który znamy, zniknie z rynku, to można spodziewać się, że po pierwsze górnicy znowu zaprotestują, a ceny „starego” ekogroszku zaczną drastycznie się zwiększać. Już za pierwszym razem, po zapowiedziach, że ekogroszek zostanie zastąpiony przez groszek II, cena tego pierwszego zaczęła wyraźnie się podnosić. W końcu wszyscy ci, którzy wymienili stare piece na nowe, chcieli się zabezpieczyć, więc zaczęli kupować go więcej, a handlarze wyczuli w tym interes i ceny zaczęły rosnąć.
Pytanie jednak brzmi, czy rządowi Mateusza Morawieckiego rzeczywiście uda się osiągnąć ten kamień milowy oraz jak wobec tego poradzi sobie z niezadowoleniem górników i wszystkich tych, którzy za namową rządu wymienili piece na te 5. generacji? Na odpowiedź przyjdzie nam jednak poczekać.
[vc_facebook].