niedziela, 28 kwietnia, 2024

Oczywista Nieoczywistość – Ojciec czy ojczym?

Strona głównaFelietonOczywista Nieoczywistość - Ojciec czy ojczym?

Oczywista Nieoczywistość – Ojciec czy ojczym?

- Advertisement -

Obchodzone przed paru dniami święta Bożego Narodzenia po raz kolejny skłaniają nas do refleksji i krótkiej odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę świętujemy, dlaczego właśnie w tym czasie i przede wszystkim, jaka w ramach tych wydarzeń była rola Józefa, męża Marii i… no właśnie? Ojca czy ojczyma Jezusa?

Świętując wspominamy rzecz jasna narodziny Jezusa z Nazaretu, powszechnie zwanego Chrystusem. Pamiętać wszak należy o tym, że sama określenie „Chrystus” jest samo w sobie swego rodzaju wyznaniem wiary, ponieważ oznacza ono „pomazańca”, „mesjasza”, „pana”. Poza tym przypomnieć warto, że choć często mówi się w kontekście historycznym o Jezusie z Nazaretu, to jednak nie urodził się on w tymże mieście tylko w Betlejem, natomiast w Nazarecie spędził większość swego życia. No i rzecz oczywista nie przyszedł na świat w grudniu 2022 lata temu, tylko najprawdopodobniej w marcu, kilka lat wcześniej. Mówiąc zaś o Bożym Narodzeniu, również, poniekąd z automatu przyznajemy, że są to narodziny Boga, po raz drugi więc siłą rzeczy dokonujemy swego rodzaju wyznania, nawet jeśli jesteśmy osobami niewierzącymi. Dobry to więc pretekst do próby odpowiedzi na fundamentalne pytanie: czyim synem był Jezus?

Na pewno był dzieckiem Marii, która w ciążę zaszła jako bardzo młoda dziewczyna; miała najprawdopodobniej ok 14 lat. Nas to może dziś szokować, w tamtych czasach i w tamtym miejscu była to jednak norma. Ale kto był ojcem dziecka? Dla katolików i dla części pozostałych wyznań chrześcijańskich był (i jest) synem Boga. Ale co to oznacza? W Biblii Synem Boga zwany był lud Izraela, Synami Bożymi byli zwani aniołowie. Co wszak określenie to oznacza wobec Jezusa? A mianowicie to, że Jezus był dosłownie synem Boga, jego dzieckiem, poczętym za sprawą Ducha Św. w łonie Marii. Przynajmniej według chrześcijan. Taka teza może rzecz jasna wydawać się absurdalna. Maria była przecież normalną, zdrową dziewczyną. Jej ciąża i macierzyństwo były rzeczą zupełnie zwyczajną, czy wręcz pożądaną. Ale syn Boga? Jak to możliwe, że istota, która z założenia jest niematerialna, dokonała wewnątrzustrojowego zapłodnienia, dzięki czemu plemnik dostał się do komórki jajowej, rozpoczynając okres prenatalny. Czy duch może sterować materią? No właśnie… duch? Po pierwsze założyć trzeba by, że to co duchowe, niematerialne, metafizyczne w ogóle istnieje. A po drugie, że może dokonywać takich rzeczy. Jeśli wszak przyjmiemy za rzecz prawdopodobną istnienie sfery niematerialnej i Boga jako takiego, to droga do założenia, że i takie rzeczy są możliwe, wydaje się dość krótka. Bo dlaczegóżby nie? Wszak czemu to, co z  pozoru miałoby być niemożliwym, uniemożliwiać miałoby to, co równie niewykonalne? Przede wszystkim dla osób wierzących, ale czy tylko? Czy dla świata nauki już niekoniecznie? Pewnie tak. Ale moim zdaniem przynajmniej na razie.

św. Józef (wikipedia)

Gdzie wszak w tym wszystkim jest miejsce dla Józefa? Po pierwsze Maria najprawdopodobniej nie byłą jego pierwszą żoną. Byłą nią podobno Salome, z którą miał czworo dzieci. Kiedy zaś owdowiał, poślubił młoda Marię. Nie był wszak aż tak stary, jak chcą niektóre przekazy, mówiące o tym, że miał wówczas ok 80 lat. W Biblii rzeczywiście mowa jest o „starszeństwie” Józefa, jednak wobec kilkunastoletniej Marii i średniej długości życia w tamtych czasach określenie „starszy” wydaje się dość logiczne. Józef wszak miał wówczas co najwyżej 40 lat, choć powszechniejszym jest przekaz o tym, że nie przekroczył wówczas trzydziestki. Kiedy natomiast zawarto umowę małżeńską, jeszcze przez rok Maria i Józef nie mieszkali razem. Stać się to mogło dopiero po roku. I oto coś niebywałego! Maria jest w ciąży! Nie z Józefem! O tym bardzo wyraźnie Biblia mówi. Wiedział o tym także sam zainteresowany. Chciał wydalić Marię by nie narazić jej na zniesławienie. Miała ona wrócić do rodziców. Nie groziło jej wszak wbrew obiegowej opinii ukamienowanie. Taka kara za cudzołóstwo wymierzana była według prawa tylko wówczas, gdy kobietę przyłapano „na gorącym uczynku” i zostało to poświadczone przez dwóch mężczyzn. Ale tutaj znów w akcję wkracza anioł. Tak jak wówczas gdy obwieścił prostej, młodej Żydówce, że urodzi dziecko. Objaśnił on Józefowi, że dziecko poczęte zostało z Ducha Świętego. Józef zapewne był zaskoczony. W tamtych czasach nie znano takiego pojęcia jak „duch święty”. Cóż to takiego? Jednak Józef ugina się i wysłuchuje anioła. Uczestniczy w porodzie swego „pasierba”, według prawa jest wszak jego ojcem, choć w rzeczy samej opiekunem. Co ciekawe, apokryfy utrzymują, że Józef z Marią miał jeszcze kilkoro dzieci. Tego wykluczyć nie można. Kościół temu zaprzecza, podtrzymując, że Józef do końca życia żył w czystości, podobnie jak Maria, która urodziła jako dziewica i swe dziewictwo zachowała do końca życia. Taki przekaz wydaje się wszak zupełnie sprzeczny z ludzka naturą. I równie bezsensowny. Nie ma to zresztą aż tak wielkiego znaczenia, czy Maria rodziła jako dziewica i czy w „czystości” żyła do swej śmierci? Dziewictwo jest naturalną rzeczą w ludzkim życiu, podobnie jak jego strata czy inicjacja seksualna. Określana wszak jako nieczystość, wcale nią nie jest, stanowiąc integralną część ludzkiego życia. Sformułowanie takie uknuto najprawdopodobniej tylko dlatego (a dokonał tego Kościół), że części intymne (a więc te odpowiadające za prokreację) u człowieka leżą w bezpośrednim sąsiedztwie lub się wzajemnie pokrywają z częściami odpowiadającymi za wydalanie. Stąd owa „nieczystość”.

(wikipedia)

Czy wszak dla nas, ludzi naszych czasów, także chrześcijan takie rzeczy mają jakieś większe znaczenie? Dla niektórych pewnie tak. Ale nie dla wszystkich. Abstrahując wszak od tego, jedno wydaje się istotne. Historyczność Jezusa jako takiego. A więc i to, że świętując „Boże Narodzenie”, wspominamy fakt historyczny, choć z pewnym poślizgiem czasowym. Natomiast czy Jezus naprawdę był Synem Boga ( a właściwie jest nim nadal)? A może dzieckiem innego człowieka? Bo wszak ojcostwo Józefa wyklucza wyraźnie sama Biblia. Może wcale nie ma to aż takiego znaczenia? Były wszak w przeszłości odłamy chrześcijaństwa, które utrzymywały, że Jezus z ciała był synem człowieka, natomiast synem bożym jedynie z ducha, albo też zupełnie negowały tego typu relacje Chrystusa wobec Stwórcy. Dla innych unifikował w swej osobie istotę bóstwa i człowieczeństwa. Dla wielu chrześcijan Jezus nadal nie jest zresztą wcielonym Bogiem, integralną częścią Trójcy Świętej, a jedynie jego „synem”, posłańcem, „głosem”, czy wręcz „emanacją”, jeszcze dla innych prorokiem, oświeconym człowiekiem.

Natomiast co by na to wszystko powiedział przywołany do tablicy Józef? Sam najlepiej wiedział o tym, czy mógłby być ojcem Jezusa, wszak był doświadczonym, dorosłym mężczyzną. To on gryzł się i bił z myślami, to on wątpił, podejrzewał. A jednak z jakiegoś powodu został „tatą” nowonarodzonego dziecka, wychowywał go i troszczył się o niego i swą rodzinę. Być może znał prawdę, być może dociekał jej przez całe swe życie, umierając w niepokoju i niepewności. Zapewne wszak nie przypuszczał jak wielką osobą w dziejach świata będzie jego „dzieciak”, „pasierb”, „wychowanek”? A może jednak syn? Może bowiem Biblia celowo zanegowała jego ojcostwo, eksponując dzięki temu dość nowatorską oś pomiędzy Jezusem a Bogiem. Sam Jezus natomiast czyimś synem był niewątpliwie; kochającej mamy i ojca, zarówno tego niebieskiego jak i ziemskiego. Tak jak my wszyscy, którzy każdego dnia pęczniejącą przestrzeń wątpliwości musimy zapełniać albo wiedzą, albo, wobec jej deficytu, wiarą. Poza tym bowiem nie ma nic. Nic poza pustką.

Jarosław Sawiak

Jarosław Sawiak, autor cyklu felietonów Oczywista Nieoczywistość

1 KOMENTARZ

- Advertisment -

Z perspektywy: Miasto nasze nie skończy się w poniedziałek

Kiedy piszę ten tekst, trwa głosowanie w II turze wyborów na prezydenta naszego miasta. Ze względu na obowiązki zawodowe zmuszony jestem przesłać ten tekst...

Oczywista Nieoczywistość – Na Janie…

W dzisiejszym, coraz bardziej laicyzującym się świecie, niejednokrotnie odżegnujemy się od różnego rodzaju kontekstów czy nawiązań religijnych. Są jednak takie miejsca, które bardzo mocno...

Słowo na niedzielę: Inspirująca samotność

Mam tu na myśli samotność zarówno tych, którzy się szczerze nawrócili, jak i tych, którzy poważnie traktując swoją wiarę, nie znajdują zrozumienia prawie u...