Niedziela Palmowa otwiera Wielki Tydzień. W Wielką Środę na znak chaosu, jaki zapanował między apostołami po pojmaniu Chrystusa odprawiana jest tzw. ciemna jutrznia. Po każdym ośpiewanym psalmie księża uderzali brewiarzami o ławki, a kościelni gasili kolejne świece na ołtarzu.
Dawnym zwyczajem w Wielką Środę przygotowywano maszkary uosabiające Judasza. Sporządzano je z gałganów wypchanych słomą, zdobiono je trzydziestoma szkiełkami na pamiątkę zapłaty, którą Judasz otrzymał za zdradzenie Jezusa. Maszkary te zrzucano z wież kościelnych, po czym wleczono je na postronkach i okładano kijami, po czym topiono.
W Wielką Środę oddawano się też zwyczajowi spuszczania z chóru kota w garnku z popiołem. Na dobrą sprawę nie wiadomo dlaczego tak biedakom dokuczano. Zwyczaj ten ku szczęściu kotów zarzucono.
Ela Bigas
O Wielkiej Środzie na Śląsku pisze Tomasz Wrona, historyk z Mysłowic, regionalista.
W Wielką Środę czyniono ostatnie porządki. Wyparzano garnce, by na następne dni nie było w nich ani grama tłuszczu. Zbierano też różne drewniane elementy (mogły być i stare meble, ale częściej były to gałęzie) i palono je. Potem rozsypywano popiół po polach, uważając, że ten zabieg sprawi, że będą lepsze plony. Ale też zamiatano podwórza miotłami szkrobokami, a potem palono je i z płonącymi jak pochodnie szkrobokami młodzi chłopcy biegali po polu. Wołano często przy okazji „żur pola, buchty chwola”. Od tego „polynio żuru” nazywano też Wielką Środę żurową środą (strzodôm). To też jest dowodem, że postu mieli po prostu wszyscy dosyć.