niedziela, 28 kwietnia, 2024

Słowo na niedzielę: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?

Strona głównaKościółEwangeliaSłowo na niedzielę: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?

Słowo na niedzielę: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?

- Advertisement -

Wiele jest dzisiaj dyskusji na temat, przemian w świecie, a w tym i kształtu przyszłego Kościoła. Wielu w istniejącym zamęcie, po prostu tonie. Dzisiaj Jezus nie chce uczyć nas pływać w tych wirujących odmętach, uczy nas, po prostu, nad nimi przechodzić.

Rzecz pierwsza – to łódź Chrystusa – Kościół. To Jezus jest jej twórcą, kapitanem i sternikiem. Świat nieustannie odmawia Mu kwalifikacji, mówiąc, że był tylko cieślą. Jednakże tylko ktoś kompletnie nierozumny, uczciwie patrząc na Kościół, nie zadziwi się jego fenomenem. Mimo tylu ludzkich słabości tych, których ma na pokładzie, ta łódź płynie przez wieki, ponad zawirowaniami burzliwych czasów. Wielu uczciwie stwierdzi – ta łódź nie jest dziełem człowieka i ma Boskiego Sternika.

Szkoda więc nam czasu na rozżalanie się nad niebezpieczeństwem żeglugi. Nad ciemnością, przeciwnymi wiatrami i wzburzonymi falami. Niewiele nam da analiza słabości postaw naszych towarzyszy w łódce. Trzeba nam zająć się tym, na co mamy wpływ, czyli sobą, albowiem przez to, paradoksalnie również i innym, najwięcej pomożemy. Sam Jezus, całym swoim postępowaniem nadaje właściwy i ponadczasowy kierunek działalności zarówno swojego Kościoła, jak pomaga każdemu, kto tylko do Niego się zwróci. Obdarzył nas rozumem oświeconym wiarą, obdarzył nas swoją obecnością, swoim przesłaniem oraz fantastycznymi możliwościami komunikowania się z Nim. Nasza osobista relacja z Chrystusem jest jedynym narzędziem zachowania swojej wolności, tożsamości i możliwości rozeznania i wypełnienia misji swojego życia i rozeznania miejsca w Jego łodzi.

Korzystając z tekstu dzisiejszej Ewangelii, warto poddać analizie postać Jezusa, właśnie pod kątem osobistej formacji.

Chrystus po cudownym nakarmieniu tłumu oddalił go: Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Nasz Boski Mistrz wskazuje nam, że dla naszego rozwoju, zarówno praca z tłumem i dla tłumu jest ważna, równie jak nasza osobista modlitwa, w absolutnej samotności. Zachowanie tej harmonii wydaje się oczywiste, lecz domaga się silnej woli i konsekwencji, na którą stać niestety tylko niewielu.

Trzeba pracować z tłumami, jednakowoż roztropny człowiek wie, do jakiego tłumu może się przyłączyć, a do jakiego pod żadnym pozorem nie może przystać.

Doświadczenie tłumu jest każdemu człowiekowi potrzebne, bo tak nas Wszechmocny stworzył. Nawet największy indywidualista i samotnik potrzebuje doświadczenia obecności innych, aby swój sąd obiektywizować. Jezus, będąc prawdziwym człowiekiem, potrzebował tłumu, tłum zaś potrzebował doświadczenia Jego Boskiego działania w dużej zbiorowości.

Pamiętamy jak jako dwunastoletni pielgrzym Jezus, wychowany w rodzinie, w której głos Ojca Niebieskiego przemawiał przez słowo i przykład Rodziców, odłączył się od tłumu pielgrzymów. Powrócił do świątyni, aby być sam na sam z Ojcem Niebieskim w przemodlonych przez tłum murach świątyni. Potrzebował tego, aby usłyszeć głos Ojca w tekstach biblijnych i w dyskusji z ówczesnymi uczonymi w Piśmie. Jezus, tej świątyni, którą jako Bóg powołał do istnienia, jako Człowiek nigdy nie opuści, nawet wtedy, kiedy jej przedstawiciele, błądząc, wydali Go na śmierć.

Sam Jezus weryfikuje swoich uczniów, weryfikuje każdego z nas. Dzisiaj jesteśmy uczestnikami weryfikacji św. Piotra, który wbrew wszelkiej ludzkiej logice, wyszedł z łodzi i stąpał po falach jeziora, albowiem zaufał Jezusowi. Jego spacer, przeszedł do historii tego świata i jest na wieki dowodem, że tylko Jezus może dać takie poczucie bezpieczeństwa, jakie nikt na tym świecie dać człowiekowi nie może.

Jezus wie kim jest! Wie, że jest prawdziwym człowiekiem, jest przecież widoczny. Wie, że jest prawdziwym Bogiem, który idzie ponad prawami natury i dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. W tym spotkaniu Piotr doświadczył znaczenia indywidualnego zaufania Jezusowi, ale też doświadczył zwątpienia i jego konsekwencji. Jego krzyk rozlega się z wielu ust i do wielu uszu dociera odpowiedź Chrystusa:

Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?

Jest to retoryczne pytanie, w którym zawarta jest diagnoza. Dotyczy ona przecież nas wszystkich. Wszyscy potrzebujemy tej lekcji Chrystusa w nieustannie zmieniającym się świecie i Kościele. Jest to ponadczasowe doświadczenie tłumu i samotności, zaufania i tonięcia, doświadczenie obecności Syna Człowieczego, który tego Kościoła nigdy nie opuści, choć ciągle jest w nim krzyżowany, lecz ciągle zmartwychwstaje, aby nas doprowadzić do Domu Ojca.

Ks. Lucjan Bielas

(1 Krl 19,9a.11-13a; Rz 9,1-5; Mt 14,22-33)

- Advertisment -

Z perspektywy: Miasto nasze nie skończy się w poniedziałek

Kiedy piszę ten tekst, trwa głosowanie w II turze wyborów na prezydenta naszego miasta. Ze względu na obowiązki zawodowe zmuszony jestem przesłać ten tekst...

Oczywista Nieoczywistość – Na Janie…

W dzisiejszym, coraz bardziej laicyzującym się świecie, niejednokrotnie odżegnujemy się od różnego rodzaju kontekstów czy nawiązań religijnych. Są jednak takie miejsca, które bardzo mocno...

Słowo na niedzielę: Inspirująca samotność

Mam tu na myśli samotność zarówno tych, którzy się szczerze nawrócili, jak i tych, którzy poważnie traktując swoją wiarę, nie znajdują zrozumienia prawie u...