Załóżmy, że w przeważającej większości artyści malują to, co im się podoba lub to, co mile zapamiętali. Nie inaczej z jaworznianką Joanną Partyką. W Miejskiej Bibliotece Publicznej zaprezentowała kilkanaście swoich prac olejnych, wśród nich kulig mknący leśnym traktem.
Spoglądając na ów obraz jako żywo przywołać można sanny z płócien mistrza Józefa Brandta, który szczególnie się w takich zimowych scenach lubował. Czy więc to próba odniesienia do jego twórczości?
Na wystawie pokazano parę płócien, które przypominają zimę prawdziwą, taką ze śniegami po pas, ale też krajobrazy pozostałych pór roku. Seny marynistyczne towarzyszyły widokom starych kościołów, kaplic, chat i dworków. Nad całością czuwał Anioł stróż, inny zaś anioł przygrywał na skrzypcach. Jednym słowem na wystawie, wszystko czego dusza zapragnie. Jak zapewnia artystka żadnego z płócien szczególnie by nie wychwalała.
Pierwsze prace Joanny Partyki powstały przed 30 laty. Po dłuższej przerwie powróciła do tej pasji i regularnie oddaje się malowaniu od 15 lat. Niektórzy artyści mają skłonność do przemalowywania swoich dzieł lub wręcz ich niszczenia, a i niejednokrotnie ich wyrzucania. Pani Joanna do tak kapryśnicach artystów pewnie się nie zalicza.
Pewien pan oglądając płótna pani Joany westchnął, może z zazdrością, że artystka ma ładnie poukładane w głowie. Oto i sposób na udane malarskie dzieła. Niby łatwe, to skąd biorą się bohomazy?