poniedziałek, 20 maja, 2024

Wydana w ręce oprawcy

Strona głównaŻycie miastaWydana w ręce oprawcy

Wydana w ręce oprawcy

- Advertisement -

– Co oni k… robią, panie redaktorze? – tak zaczął po wejściu do redakcji pan Łukasz. – Moją szwagierkę, która leży jak warzywo wypisali ze szpitala i skierowali do specjalnego domu przy ul. Szklarskiej. A tam szefowa powiedziała, że nie poradzi sobie z nią, bo zajmują się tylko ludźmi chodzącymi. Ratuj pan, panie redaktorze, bo odwiozą ją do mieszkania, w którym mieszka z synem – oprawcą. Tylko moment i ją zabije. Synek już nieraz pociął ją po twarzy od ucha do ucha, poobijał jej głowę tak, że ta nieraz ma zwidy. Ten pobyt w szpitalu też nie był przypadkowy, choć szwagierka z uporem nie przyznaje się, że sprawcą jest syn.

Przejęliśmy sprawę pani Basi – szwagierki pana Łukasza, kiedy po odmowie przyjęcia do „bezpiecznych pomieszczeń” przy ul. Szklarskiej, ponownie znalazła się w szpitalnej izbie przyjęć. Stało się to dzięki interwencji szwagra u sanitariuszy, których znał osobiście i którym wszystko wytłumaczył. Ci się ugięli i zamiast do domu – jak mówi instrukcja – wrócili ze szwagierką do szpitala.

Mieliśmy zatem trochę czasu, aby nie dopuścić, żeby szwagierka wpadła w ręce swego oprawcy. W tym samym czasie siostry pani Basi „kolędowały” po Ośrodku Interwencji Kryzysowej (OIK), a potem poszły na policję. Walka toczyła się na dwa fronty: albo wróci chwilowo do szpitala albo załatwią na policji prewencyjnie aresztowanie oprawcy pani Basi.

Dodzwoniliśmy się do dyrektorki OIK, która stwierdziła, że sprawę zna i zrobiła już wszystko. Jak stwierdziła, piłka jest teraz po stronie MOPS-u, którego pracownicy powinni procedować w kierunku aresztowania oprawcy i odwiezienia pani Basi do domu.

Plan dobry, tylko nijak nie można było aresztować oprawcy, bo nie było odpowiednich papierów. Zadzwoniliśmy do dyrektora szpitala, który mimo nacisków rodziny nie chciał skorygować swojej decyzji i ponownie przyjąć pacjentkę do szpitala. – Panie redaktorze, to już staje się plagą, że ludzie nie chcą przyjmować do domu członków swojej rodziny, kiedy tym żadne leczenie nie jest już potrzebne, a są niestety w stanie leżącym – tłumaczył dyrektor. W tym konkretnym przypadku nie mamy już nic do zrobienia – zakończył.

Sytuacja stawała się dramatyczna. Wszystkie jaworznickie instytucje wzięły udział w akcji pomocy dla pani Basi, pomagała rodzina oraz nasza redakcja, aby w końcu – w świetle obowiązującego prawa – wydać panią Basię w ręce oprawcy.

Zadzwoniliśmy do przewodniczącego rady społecznej szpitala, którym jest nomen omen odpowiedzialny na pomoc społeczną w mieście – szef jaworznickiego PiS-u wiceprezydent Starzycki. Okazało się, że ma naradę. Za jakiś czas zadzwoniliśmy ponownie. Poinformowała nas sekretarka, żeby w sprawie wydania pani Basi w ręce oprawcy skierować pytania do wydziału promocji UM. Przyznajemy, że dziennikarz nie przebierał w słowach oburzenia, choć niepotrzebnie, bo kierował je do sekretarki, która była najmniej winna – za co redakcja sekretarkę przeprasza.

Kolejny telefon do wicedyrektorki jaworznickiego MOPS-u, która nie za bardzo była zorientowana w sprawie, choć pracownicy socjalni już w tej sprawie działali.

Pod naszą presją udało się sprawę częściowo załatwić. Ostatecznie bowiem dyrektor szpitala po ludzku się ulitował i na jakiś czas – ze względów socjalnych – jak to nazwał, panią Basię przyjął.

Trochę nam ulżyło, bo szykowało się, że wszystkie jaworznickie instytucje – w blasku obowiązującego prawa – skażą panią Basię albo na kolejne pobicie przez syna, a może nawet i na śmierć z jego ręki. I nie jest to przesada, ponieważ zarówno pani Basia, jak i jej syn przez notoryczne nadużywanie alkoholu mają trochę wypatrzony ogląd świata.

Dziś wiemy, że pani Basia jest na razie w szpitalu, policji udało się również aresztować oprawcę, a MOPS obiecał skierować pomoc dla pani Basi po jej powrocie do domu.

Od redakcji:
Najbardziej zaskakuje nas postawa szefa jaworznickiego PiS-u wiceprezydenta Starzyckiego, który jest odpowiedzialny na pomoc społeczną w mieście. Ten, mówiąc wulgarnie, sprawę olał, choć to on jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy, który wymaga systemowego uregulowania w mieście. Bo nie może być tak, żeby system opieki zdrowotnej i socjalnej dla ludzi najsłabszych działał sensownie tylko pod naciskiem prasy.

Widać z tego przykładu, że szef jaworznickiego PiS-u niewiele sobie robi z przestrzegania zasad i wartości programu PiS przyjętych na rok 2014, w którym wśród 21 zasad znajdują się takie jak: Prawo do życia, Solidarność, Równość, Sprawiedliwość, Wspólnota.

Czekamy zatem na lepsze czasy.
Józef Matysik

[vc_facebook type=”standard”]

25 KOMENTARZE

  1. Panie Starzycki !. Dlaczego pan olewasz sprawę ?. Czy tak powinien robić zastępca Prezydenta Miasta ?. Dlaczego to wszystko funkcjonuje sensownie tylko pod naciskiem prasy ?. Dlaczego pan, jako członek PiS bimba sobie z programu partii ?. Trzeba chyba wysłać list do kierownictwa PiS.

  2. Na temat naszego MOPSu to szkoda się odzywać,ugryzę się w język…. jak bym opisała co przeszłam z tą instytucją to posypały by się tu nie złe wiązanki,a chodziło o opiekę nad osobą z Alzheimerem. Powinni zlikwidować u nas tą instytucję bo do niczego się nie przydaje,a szczególnie jedną Panią powinni wywalić z pracy.

  3. Nie ma to jak jednym tchem opisywać dramat ludzki mieszając do tego politykę. Tak tylko matysiki POtrafią. Szkoda, że do Bogusia senatora nie zadzwonili, przecież oni z peło tacy uwrażliwieni;-)
    a teraz redakcja propeło, wyroki też dzielone?

  4. Dzisiaj kłamca z dwoma wyrokami przekroczył kolejną granice przyzwoitości. Do bieżącej walki politycznej wykorzystał starszą, schorowana osobę, ofiarę przemocy domowej… Obrzydliwe…
    Pewnie skończy się to dla niego kolejnym wyrokiem, ale mimo wszystko niesmak pozostanie.

  5. Szkoda, że p. Matysik nie zapoznał się z kompetencjami rady społecznej Szpitala W Jaworznie. Polecam zatem Statut Szpitala i paragraf 9, bo tam ten zakres kompetencji rady społecznej jest zapisany. Rada społeczna nie ma kompetencji wypowiadania się w sprawach sytuacji życiowej pacjentów, zwłaszcza tych, którzy zostali ze szpitala wypisani. Tylko żeby sięgnąć po regulacje obowiązujące w tym zakresie trzeba nieco wysiłku a lepiej wypluć w eter co ślina na język przyniesie.

  6. Panu Matysikowi się chyba czasy pomyliły, że myśli że ktokolwiek będzie z nim coś załatwiał na telefon, gość z dwoma wyrokami to nigdy nic nie wiadomo. Mieszanka dramatu, polityki i nieznajomość uregulowań to kolejny gwoździk do trumienki „co tydzień”. Dzięki bramin za prawną podstawę, którą redakcja oczywiście pominęła, przecież redakcja w radzie społecznej ma takich przyjaciół politycznych i asów jak: Paweł Bańkowski, Mariusz Burczy, Marian Tarabuła czy Grzegorz Przybyłka – to przyjaciele redakcji nie wytłumaczyli czym zajmuje się rada społeczna? Śmierdzi kolejnym POdstępkiem…
    http://www.szpital.jaw.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=81&Itemid=89

  7. Odcinając się od zagrywek politycznych:
    1. Jak rozumiem pani Barbara nie chce zeznawać przeciwko własnemu synowi.
    2. Lekarze nie wykonali obdukcji i nie poinformowali prokuratury lub pani Barbara trafiła do szpitala zupełnie z innego powodu.
    3. W historię wplątany też jest szwagier pani Barbary. Jej siostra żyje? Skoro tak zależy im na życiu/zdrowiu swojej krewnej to dlaczego nie przyjęli jej pod swój dach? Przecież to najbliższa rodzina. W takiej sytuacji nie ma się co zastanawiać i odsyłać szwagierkę od Annasza do Kajfasza.
    4. Syn został aresztowany, ale pod jakimi zarzutami i jak szybko sąd go zwolni z braku dowodów?

    Redakcja może mieć rację, a może też stała się tylko narzędziem presji w konflikcie rodzinnym. Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym. Spotkałem się z opisami gdzie rodziny celowo wysyłały swoich seniorów do szpitali, choćby po to aby spokojnie wyjechać na święta/urlop i zaoszczędzić na opiece. Coś takiego byłoby zaskakujące ćwierć wieku temu ale obecne społeczeństwo ma inne priorytety.

    • Niestety pewne sytuacje trącą patologią. Na innym portalu wyczytałem, że to 32 letni syn pobił swoją 60-letnią matkę. Cała sprawa działa się w mieszkaniu przy ulicy Sulińskiego. Czyli z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że to blok socjalny. Jak widać więzy rodzinne nie zawsze wygrywają ze wsparciem sponsorowanym przez społeczeństwo.

  8. Szpital Miejski, to pisiorski szpital, wiedzą to wszyscy którzy tam pracują, a nawet ci którzy się tam leczą! Rada Społeczna nie wychyli nosa by Pana Kurka wyprostować, a dzieją się tam rzeczy co najmniej dziwne! Oczywiście, nikt się nie wypowie ani nie wyżali bo i komu?! Pan dyrektor najlepszy kumpel Silberta który tam jest niemal co tydzień! i co nic nie wie, nic nie słyszał?! Pan Więckowski też nic nie wie?!;-)
    Jeśli chcecie grać tych dobrych sprawdźcie sami!!!

  9. Empatią od „redaktora” nie pachnie, ale chwytliwym tematem już aż na kilometr. Co człowiek nie zrobi dla rozdmuchania kolejnej nietrafionej afery, kiedy wreszcie „redaktor” zacznie sprawdzać fakty w dwie strony ??? Przypomina mi się dawny tytuł czasopisma ” Skandale” , bądź bardziej współczesny brukowiec „Fakt” oba nie warte funta kłaków – po prostu nie obiektywne i szukające afery tam gdzie jej nie ma.

- Advertisment -

Zaproszenie na wystawę psiej fotografii

MCKiS zaprasza na wystawę. Już 23 maja w Hali Widowiskowo – Sportowej w Jaworznie odbędzie się wyjątkowy wernisaż psiej fotografii. Autorem prac jest Fotograf...

Indeks bez matury

Paulina Pielka uczennica I Liceum Ogólnokształcącego im. T. Kościuszki w Jaworznie jeszcze przed egzaminami maturalnymi uzyskała prawo wstępu na wiele kierunków humanistycznych w dowolnie...

Wielu Polaków w razie wojny nie chce chwytać za broń. Wolą wyjechać z kraju

Najnowsze badania opinii publicznej przeprowadzone w maju przez IBRiS dla Radia ZET ujawniły, ile procent Polaków sprzeciwia się wprowadzeniu zakazu wyjazdu z Polski dla...