Bardzo jesteśmy w zachowaniu światowi. Kpić można sobie do woli z poważnych panów policjantów, a Komenda Główna nawet się na ten temat nie zająknie i nie zdementuje. Wyśmienitym tego przykładem jest spektakl „Zwariowany komisariat” warszawskiego Teatru Palladium, który sobie dworuje z panów policjantów. Reżyserii odważnie podjął się Zbigniew Lesień.
Spektakl zaprezentowano w ramach cyklu MCKiS „Wieczór z kulturą” na deskach Domu Kultury w Jeleniu. Jaworznian bawiły tuzy polskiej sceny komediowej. Akcja sztuki dzieje się w komisariacie przygranicznego miasteczka. Króluje w nim niepodzielnie komisarz Obracaj (Zbigniew Lesień), dzielnie sekunduje mu jego żona podkomendant Ziuta Kwas-Obracaj (Julita Kożuszek). Komendant twierdzi, że każdy policjant rozwija się do 3 roku życia, potem już tylko rośnie. Sielankę codzienności przerywa niespodziewane pojawienie się dwóch policyjnych nieudaczników – aspiranta Warzechy(Tadeusz Ross) i agenta Tomka Czarnego(Michał Milowicz). Ten pierwszy został zesłany za pijaństwo, prezentując się komendantowi mówi, że raz był inteligentny. Tego drugiego – agenta specjalnej troski Czarnego przeniesiono karnie z CBA za nieudane operacje specjalne. Obracaj mówi, że agent Tomek będzie tak latał pod jego komendą, że jego myśli za nim nie nadążą.
Podobieństwo postaci agenta Tomka do istniejącej postaci agenta Tomka nie jest przypadkowe.
Akcja rozwija się błyskawicznie. Warzecha otrzymuje rozkaz doprowadzenia do komendy łysego iluzjonisty-ekshibicjonisty z dużym żółtym ptakiem, który ponoć obnaża się koło przybyłego do miasta cyrku. Powiodło się, w komendzie pojawia się iluzjonista z dużym ptakiem, żółtym oczywista. W rolę iluzjonisty wciela się Mariusz Czajka, któremu powierzono w spektaklu kolejno role iluzjonisty-ekshibicjonisty, lekarza, przemytnika, ministra resortu i generała. Uff. Ponoć, jak twierdzi aktor, role mu się nie mylą.
Napięcie rośnie. Obracaj zaczyna podejrzewać żonę o romans z agentem Tomkiem, w międzyczasie w komisariacie pojawia się minister resortu, lekarz i generał. Powodów do kolejnych żartów co niemiara. Wszystko ozdobione piosenkami o może nie nazbyt skomplikowanej choreografii ale za to odtańczonych z prawdziwą gracją. Spektakl stanowi, jak się wydaje, wyśmienity obszar do aktorskich żartów. Ale aktorzy są niestety grzeczni.
Bez wątpienia, niczego nie ujmując aktorom „Zwariowanego komisariatu”, niedościgłym ideałem policjanta jest porucznik Clousea z „Różowej pantery”.
[vc_facebook type=”standard”]