sobota, 18 maja, 2024

Oczywista Nieoczywistość – Wielka Góra

Strona głównaFelietonOczywista Nieoczywistość - Wielka Góra

Oczywista Nieoczywistość – Wielka Góra

- Advertisement -

Z perspektywy człowieka dorosłego wszystko to co niegdyś wydawało się duże czy niemal olbrzymie, dziś zdaje się być zaskakująco małe. Zupełnie jakby otaczająca nas rzeczywistość skurczyła się niespodziewanie albo  jakobyśmy stali się na poły gigantami w swoim mikroświecie. Wszak ani świat się nie kurczy ani też my nie urastamy aż tak bardzo. Wystarczy to jednak by nasza perspektywa zmieniła się na tyle by to co nas otacza, postrzegane było  nieco inaczej.

Tytułowa Wielka Góra… W rzeczy samej ani nie była wielka ani też tak naprawdę nie była żadną górą. Była to bowiem stara hałda po dziewiętnastowiecznej kopalni galmanu Fryderyk w Długoszynie. Z perspektywy dziecka właśnie wydawała się naprawdę duża, dlatego też jako dzieci usypisko to nazywaliśmy właśnie wielką górą.  Było to jedno z wielu miejsc, w obrębie którego koncentrowało się dziecięce, towarzyskie życie. Jedyną rzeczą, której nie potrafilismy zrozumieć to fakt, że regularnie przeganiał nas z tego miejsca jeden z sasiadów, którego posesja znajdowała się w bezpośrednim sasiedztwie. Dlatego też każdą wizytę u stóp wzniesienia rozpoczynalismy od przyczajenia i rozpoznania terenu i sytuacji  by móc jednoznacznie stwierdzić czy sąsiad w domu jest czy go nie ma. Jeżeli go nie było to można było rozpocząć podróż ku górze. Wspinaczka po ubitej, kamienistej stromiźnie wydawała się wówczas nie lada wyczynem. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie był to twór naturalny lecz kopiec usypany przez ludzi. Największą wszak zagwozdką dziecięcych umysłów było frapujące nas pytanie, po co ów kopiec usypano. Bardzo szybko pojawiła się teoria, że zasypany tutaj został stary radziecki czołg. Skąd on się miał tutaj wziąć i po co miano by go zasypywać? – to nie obchodziło nikogo. Dowodem na to, że ukryto tutaj pod zwaliskiem skały płonnej czołg, miały być dwa zagłębienia na samym szczycie, odpowiadające dwom włazom na wieżyczce czołgu. Usiłowaliśmy się dokopać do tych włazów za pomocą śrubokrętów czy niewielkich kopaczek i łopatek, nic to jednak nie dało. Podłoże było bowiem na tyle twarde, że dokopanie się do czegokolwiek za pomocą prymitywnych „narzędzi” nie było możliwe. Jednak to, co przykuwało naszą uwagę bodaj najbardziej, to fakt, że wiele kamieni wygrzebywanych bądź zsuwających się po zboczu połyskiwało srebrzystym kolorem. To jeszcze bardziej rozpalało dziecięcą wyobraźnię, w obrębie której kwitło w nas przekonanie, że natrafiliśmy na nic innego jak na pokłady srebra. Wiedzieliśmy, że jest w Długoszynie cos takiego jak Srebrnik, czy ul. Srebrnik, więc oczywistym dla nas było to, że srebro tez musi być. Gdzieś podskórnie czy podświadomie oczywistym była górnicza przeszłość osiedla. Ów metalizujący połysk był wszak mniej więcej tym samym, czym tzw. złoto głupców – ale na jakiś czas zagrzewaliśmy się dziecięcym przekonaniem, że oto trafiliśmy na coś wyjątkowego, na przysłowiową żyłę złota, a właściwie… srebra. Nie zdawaliśmy sobie wówczas sprawy z tego, że miejsce to z górnictwem, a  i poniekąd ze srebrem rzeczywiście miało sporo wspólnego. Otóż dzisiejsza ulica Głęboka zawdzięcza swą nazwę infrastrukturze górniczej, która znajdowała się w tym miejscu. Były tu wejścia do starych górniczych wyrobisk, była tu tzw. płuczka, była tu główna zabudowa wspomnianej kopalni. Najbardziej charakterystycznym obiektem okolicy był też budynek cechowni, wzniesiony w połowie XIX wieku.

Dziewietnastowieczny budynek cechowni kopalni galmanu Fryderyk przy ulicy Głębokiej (ze zbiorów rodziny Musiał)

Na przełomie XIX i XX wieku było on tymczasową siedzibą Szkoły Ludowej, potem mieścił prywatne mieszkania. Zburzono go w latach sześćdziesiątych XX wieku. Dla mnie zaś najbardziej charakterystycznym punktem owego rejonu była tytułowa Wielka Góra, która z punktu widzenia dziecka rzeczywiście była wtedy wielką. Nie kryła żadnego czołgu, żadnych ukrytych skarbów czy pokładów. Była jedynie zwaliskiem skały płonnej po wydobywanym tutaj galmanie, z którego pozyskiwano cynk i srebro.

Hałda po kopalni galmanu Fryderyk przy ulicy Głębokiej (fot. S. Panek)

I to właśnie obecność tychże metali tłumaczyła fakt, że niektóre z kamieni połyskiwały w słońcu metaliczną barwą. I tyle. A owa Wielka Góra, która z każdym następnym rokiem życia kurczyła się systematycznie, gdy my przestawaliśmy być dziećmi, dorastając i rosnąc? Dziś nie ma już po niej śladu. Zniwelowano ją zupełnie, wywożąc jednocześnie nadmiar. Dziś jest tam prywatna posesja z równie prywatnym domem. Niewielu wie o tym, że kiedyś stała tu kiedyś kopalnia. Niewielu wie też, że stał tu masywny budynek cechowni. Coraz mniej osób pamięta także ową górę, która dla nas, dzieci okolicznych podwórek, stanowiła jeden z wielu punktów odniesienia dziecięcego świata i dziecięcej wyobraźni.

Jarosław Sawiak

 

        

- Advertisment -

Ministerstwo Infrastruktury o planach związanych a autostradą A4. Od 2027 roku przejazdy mają być darmowe

Ministerstwo Infrastruktury potwierdziło, iż nie zamierza przedłużać umowy z obecnym zarządcą odcinka autostrady A4 Kraków - Katowice, Stalexportem. Po wygaśnięciu umowy koncesyjnej, autostrada przejdzie...

Motoserce biło na Rynku

XVI Edycja Motoserca odbyła się w sobotę 18 maja na jaworznickim Rynku. Motoserce to wydarzenie, które ugruntowało swoją pozycję w kalendarzu imprez w naszym mieście....

„Rolkuj po nadzieję”, czyli pasjonaci rolkowania w akcji

"Rolkuj po nadzieję", czyli akcja zorganizowana przez jaworznickie Hospicjum Homo-Homini im. św. Brata Alberta odbyła się w sobotę 18 maja na Sosinie. „Rolkuj po nadzieję”...