Po pierwszym, nieco nieudanym starcie, mały bocianek nie tracił zapału. Dzięki wsparciu mieszkańców, którzy z troską obserwowali jego poczynania i dbali o jego bezpieczeństwo, oraz rodziców, którzy nieustannie zachęcali go do lotu, młody bocian zaczął zdobywać coraz więcej pewności siebie.
Stanisław Bigaj, zawsze obecny z lornetką w ręku, z radością relacjonuje postępy swojego podopiecznego: „To niesamowite, jak szybko się uczy. Każdego dnia widać, że staje się coraz silniejszy i pewniejszy siebie. To prawdziwa radość patrzeć, jak rośnie i rozwija się.”
W ostatnich dniach, mały bocianek zaczął odważniej fruwać wokół gniazda, a nawet odbył kilka krótkich lotów w okolicach piekarni. Jego postępy są źródłem dumy i radości nie tylko dla pana Bigaja, ale także dla całej społeczności, która z niecierpliwością śledzi dalsze losy tej niezwykłej rodziny.
I stało się. Mały Bocianek po raz pierwszy w swoim życiu wyfrunął z gniazda. Nie był to super udany start. Siły i odwagi starczyło mu tylko, by spocząć na dachu najbliższego domu po sąsiedzku. Potem było już tylko gorzej. Wylądował przy domowym ogrodzie na trawniku. Mieszkaniec posesji wyniósł go przed dom od frontu. Gość Bociek zaczął spacerować po mało uczęszczanej w tym miejscu ulicy, dumnie krocząc po asfalcie. Wzbudzał zachwyt wśród dzieci i dorosłych. Dzieci pod nadzorem rodziców ostrzegały rzadko przejeżdżające tędy samochody o nieproszonym gościu. Był bardzo przychylny ludziom, dawał się nawet pogłaskać. Odniesiony na pierwotne miejsce z trudem wrócił na gniazdo w wysokości kilkunastu metrów. Przez tydzień się spoglądał w dół, pomny pewnie ostatniego doświadczenia. Ciągle patrzył w górę na latających rodziców. Natura go jednak kusiła. Na skrzydłach i nogach obiegał gniazdo w kółko. Jakby chciał nabrać rozpędu i wyfrunąć. Ano zobaczymy… – relacjonuje Bigaj Stanisław.
„To więcej niż tylko historia o bocianach. To symbol naszej społeczności, symbol troski o naturę i wzajemnej pomocy. Młody bocianek stał się częścią naszego życia, a jego rozwój przypomina nam, że nawet w sercu miasta możemy być blisko natury,” mówi jeden z mieszkańców.
Nie ma wątpliwości, że bociania rodzina nad piekarnią Stanisława Bigaja będzie dalej dostarczać wiele radosnych chwil i niezwykłych przeżyć. A może kiedyś, młody bocianek, już dorosły i silny, wróci w to samo miejsce, by założyć własną rodzinę? Czas pokaże.
[vc_facebook]
Dzik zaatakował i poturbował kobietę spacerującą z psem w rejonie Podwala. Ofiara ataku z obrażeniami…
Trzeciego dnia egzaminów, maturzyści zmierzyli się z językami w formie pisemnej. Zapytaliśmy ich o opinie…
Zawodnicy UKS Fair Play Jaworzno wystąpili w Mistrzostwach Polski Juniorów w Kielcach, zdobywając 11 medali.…
W IX kadencji Rady Miejskiej w Jaworznie jest siedmiu nowych radnych. Pomimo ich pierwszej kadencji,…
Plexi, znane również jako akryl czy pleksi, to wszechstronny materiał, który rewolucjonizuje świat aranżacji wnętrz.…
Tuby plastikowe w branży kosmetycznej — gdzie zamówić własne opakowania? W dzisiejszym dynamicznie rozwijającym się…
View Comments
"Przez tydzień się spoglądał w dół, pomny pewnie ostatniego doświadczenia." Oj ostro redaktor pojechał. Wspiął się na wyżyny języka polskiego. :)