niedziela, 28 kwietnia, 2024

Kotowice i Szczakowa

Strona głównaDzielniceKotowice i Szczakowa

Kotowice i Szczakowa

- Advertisement -

Otrzymałam książkę, która mnie zachwyciła. Nie jest o wielkiej historii, nie jest o wybitnych Polakach. Jest o zwykłych ludziach niczym szczególnym się niewyróżniających. Ludziach codziennego trudu wiejskiego życia.

Pracowitych, szanujących zwyczaje, tradycje, którzy zadbali o pamięć o swoich przodkach; by nie odeszła razem z nimi. Ze wzruszającym pietyzmem, przechowali stareńkie fotografie, nieliczne przecież, a także dokumenty, akty urodzenia, legitymacje. Ustrzegli przed zapomnieniem historie, jakie słyszeli od swoich dziadków, przeróżne opowieści o rodzinie przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Autor książki Tomasz Baryła wielki trud włożył w swoje dzieło. A są to: „Historie lokalne na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej tom VIII. KOTOWICE (gmina Żarki) w dokumentach archiwalnych i wspomnieniowych”. Skromnie siebie w tej pracy uszeregował pisząc: Praca zbiorowa. Opracowanie: Tomasz Baryła.

Książka Tomasza Baryły to dzieło fundamentalne, cenne przez bogate archiwalia i odnotowane fakty. Pisze o początku swojej małej Ojczyzny: „istnienie wsi poświadczone jest co najmniej od roku 1393”. Zamyka historię Kotowic rok 2023. Czyli książka opisuje 630 lat z życia kotowickich rodzin. Przewijają się nazwiska: Myszkowscy, Męcińscy, Kiełczewscy, Trepka, Labocha i setki nazwisk ludu wiejskiego. Znakomity materiał źródłowy, to cenne relacje, tych co pamiętają. Relacje w porę uratowane. To żmudna robota dla etnografa, takiej podjął się Tomasz Baryła, spisał – jak Oskar Kolberg w monografiach regionalnych – wszelkie zasłyszane przysłowia, wierszyki. Np. dzieci w Kotowicach cieszyła taka rymowanka:

od tyl do tyl, od tyl do tyl, wskoczył mi do dupy motyl
i tak skoko i tak piszczy, pewnie całą dupe zniszczy!

Po II wojnie światowej w Kotowicach jak we wszystkich wioskach w Polsce aktywiści komunistyczni lansowali kolektywizacje rolnictwa, wspomina Józef Suchan:

Do Kotowic zjeżdżały się całe chmary tych „uświadamiaczy”, aby osiągnąć swój cel i zniewolić chłopa. Spółdzielnie te miały odzwierciedlenie w sowieckich kołchozach. U nas we wsi nucono taką piosenkę:

Pyta się koza kozy
Czy będą kołchozy?
Koza siano chrupie
Kołchozy ma w d…e.

Rozciekawia książka wspomnieniami zamierzchłych czasów, nie tylko epizodami z codziennego życia mieszkańców Kotowic, ale także tym, jak opowieści przetrwały. Fascynujące jest, że wciąż żyją. Autor konfrontuje spisane relacje z archiwalnymi dokumentami. Takie zestawienie też jest źródłem wiedzy: historia w przekazie i historia w dokumencie.

Wśród wielu rodzinnych wspomnień szukałam naszych wątków: Jaworzno, Szczakowa, i znalazłam. Syn Józefa i Franciszki Paulów z Pieczysk, Teodor ożenił się z panną z Kotowic. Wspomina ich córka Grażyna Paul-Materna:

Moja mama Leokadia, córka Marianny i Walentego Fornalczyków, urodziła się 25 maja 1916 r. w Kotowicach. […] Była najmłodszą córką Marianny i Walentego Fornalczyków. Wcześnie osierocona, wychowywana przez dużo starsze siostry Irenę i Stefanię, nie miała łatwej młodości. Musiała sama sobie radzić w życiu, co biorąc pod uwagę ówczesne czasy, nie było takie proste. Na szczęście spotkała człowieka zacnego i odpowiedzialnego tj. mojego późniejszego ojca, który zapewnił jej bezpieczne życie. A poznali się w pracy, w tzw. Zakładzie Naczyń Emaliowanych Hantke w Myszkowie, gdzie mój ojciec Teodor Paul przyjechał w roku 1934 na staż, zasilając kadrę techniczną, po ukończeniu szkolenia w Śląskich Zakładach Technicznych w Katowicach. Mama była zatrudniona w tejże fabryce przy malowaniu naczyń emaliowanych. Polegało to wówczas na przykładaniu szablonów z motywami kwiatowymi do tych wyrobów, następnie nakładano lakier, a potem wszystko szło do wypalania. Mama opowiadała mi jeszcze, że kiedy byli narzeczeństwem, pojechali do Krakowa, do Kościoła Mariackiego. Tam przed krzyżem przysłoniętym kirem – to bardzo charakterystyczne miejsce owiane legendą – przysięgali sobie miłość i wierność. […]. Mama była kobietą utalentowaną, pięknie szyła, haftowała, robiła także kapelusze i czapki futrzane. Na owe biedne czasy, w których przyszło żyć, były to umiejętności bezcenne.

Grażyna Paul-Materna wraca pamięcią na targowisko w Żarkach i z nostalgią wspomina smak chleba. Pisze: „zakosztowałam pierwszy raz pysznego chleba „tatarczucha” pieczonego z mąki gryczanej zwanej również „tatarką”. Chleb ten jest do tej pory specjalnością Żarek, ale już nie tak smaczny jak niegdyś. Były również smakowite ogórki kiszone w dużych beczkach i wata cukrowa. Zainteresowała mnie też bardzo charakterystyczna waga, która stanowiła metalowe ramię z podziałką zakończoną kulą. Dotąd nie spotkałam takiego urządzenia nazywanego tutaj „przeźmionem”. Jak się później dowiedziałam, ta waga nazywała się faktycznie „bezmian”. […] Po powrocie z wakacji do mojej ówczesnej szkoły podstawowej w Szczakowej napisałam wypracowanie na powyższy temat, za które dostałam ocenę bardzo dobrą z plusem!

Autorka wspomnień – Grażynka Paul (trzecia od lewej)

Całkiem niedawno, na Komisji Kultury mówiłam, aby wydelegowany pracownik Muzeum Miasta Jaworzna, zajął się dokładnym przeszukiwaniem archiwów w celu wyszukania dokumentów, które dotyczą Jaworzna, Szczakowej; urzędowych i tych prywatnych drzemiących w powiązanych teczkach na archiwalnych półkach.

Kiedy zbieram materiały na określony temat, często napotykam ciekawe archiwalia. Pracownik naszego Muzeum, który miałby takie zadanie: znaleźć, zlecić skanowanie, przywieźć do Muzeum, wzbogaciłby nasze miasto o zapomniane historie. Tomasz Baryła takiego zadania się podjął, od zatracenia ocalił dzieje małej Ojczyzny, jej mieszkańców. Autor książki nie pracuje w żadnej placówce naukowej, nie jest muzealnikiem, znakomita publikacja to realizacja jego historycznych, badawczych pasji.

Barbara Sikora

- Advertisment -

Nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Jaworznie 29 kwietnia

Już jutro, 29 kwietnia, odbędzie się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Jaworznie, zwołana na wniosek prezydenta Pawła Silberta. Obrady odbędą się jeszcze w starym...

Z perspektywy: Miasto nasze nie skończy się w poniedziałek

Kiedy piszę ten tekst, trwa głosowanie w II turze wyborów na prezydenta naszego miasta. Ze względu na obowiązki zawodowe zmuszony jestem przesłać ten tekst...

Oczywista Nieoczywistość – Na Janie…

W dzisiejszym, coraz bardziej laicyzującym się świecie, niejednokrotnie odżegnujemy się od różnego rodzaju kontekstów czy nawiązań religijnych. Są jednak takie miejsca, które bardzo mocno...