Oczywista Nieoczywistość – Srebrnik

0

Właściwie to nikt do końca nie wie, skąd wzięła się taka nazwa. Jedni sądzą, że nawiązuje ona do rośliny, która porastając nabrzeża rzek, zagościła także tutaj, nad brzegi Koziego Brodu. Prawdziwa nazwa to Lunaria annua, zwana u nas powszechnie judaszowymi srebrnikami. Rzeczywiście lubi ona tereny zacienione i okolice rzek. Trudno dziś jednak jednoznacznie rozstrzygnąć skąd taka, a nie inna nazwa.

Dotyczy ona części Długoszyna, stanowiącej niegdyś królewską część wsi. Dla wielu mieszkańców nazwa ta kojarzy się wszak nie tyleż z częścią osiedla ale z konkretną ulicą o tej samej nazwie. Takowa bowiem istnieje także. Biegnie ona od ulicy Jarosława Dąbrowskiego do dzisiejszego kościoła parafialnego. Dlaczego akurat tak nazwano owa ulicę? Tego też nie sposób do końca rozwikłać. Czy i tutaj pojawiła się kiedyś wspomniana roślina? Nie wiadomo.

Judaszowe srebrniki, źródło; wikipedia

Bez względu na to jak było wszak w rzeczywistości, po wspomnianej „lunarii” nie ma już śladu. Niewykluczone, że uliczka ta była granicą pomiędzy ową, wspomnianą już królewszczyzną, a resztą wsi. Skojarzenia finalnie biegną dziś w stronę owej ulicy, coraz mniej osób jednak pamięta, że określenie to nie dotyczy tylko jednej, wspomnianej ulicy. To bowiem spora część osady; to rejon ulicy Mokrej, Jaszuńskiego, Dąbrowskiego i Wierzbowej. Z dzieciństwa pamiętam, że był to rejon ciągle utytłany błotem. Ulice nie były tam jeszcze wyasfaltowane; w lecie więc ciągle albo się tam kurzyło, w okresach opadów natomiast okolica grzęzła w rozjeżdżanym lub rozdeptywanym błocie. Tym bardziej konstytuuje to nazwę takich ulic jak Mokra czy Wierzbowa właśnie. Srebrnik też wydaje się potwierdzać regułę. Nie można jednak wykluczyć, że określenie takie nawiązuje do funkcjonującego tutaj górnictwa kruszcowego, w ramach którego otrzymywano srebro, które miano wypłukiwać w okolicznych potokach, takich jak wspomniany Kozi Bród czy Struga. Nie można temu zaprzeczyć, nie sposób tego wszak i potwierdzić. Owszem, górnictwo w królewskiej części wsi odgrywało tutaj kluczową rolę, jednak srebro otrzymywano raczej w nieco dłuższym i bardziej złożonym procesie technologicznym, do którego niezbędny był otrzymywany z tutejszej galeny ołów. Czy kruszec  ten pozyskiwano tutaj także w bardziej bezpośrednim procesie? Niewykluczone. Sama nazwa natomiast jest bardzo stara, dotycząc zarówno wspomnianej królewszczyzny jak i ulicy. Na początku XX wieku określenie to jest niezwykle rozpowszechnione, sam zaś Srebrnik traktowany jest jako integralna część wsi. Nieco inaczej rzecz ma się z Chropaczówką, która w tamtym czasie traktowana jest jako przysiółek osady.

Ulica Srebrnik w latach 70-tych XX wieku (ze zbiorów prywatnych)
Długoszyńskie dożynki w latach 80-tych XX wieku (ze zbiorów prywatnych)
Rejon remizy i Domu Ludowego w latach 60-tych XX wieku (ze zbiorów prywatnych)
Kapliczka Srebrników z 1750 roku. W tle budynek domniemanej Szkoły Ariańskiej (fot. S. Panek)

Bardzo dobrze pamiętam to miejsce z dzieciństwa. Po pierwsze wychowałem się na ulicy Srebrnik, spędzając tam całe dzieciństwo. To tam znajdował się rodzinny dom mojej babci, której przodkowie mieszkali w Długoszynie od XVII wieku. Natomiast sam rejon Srebrnika jako części wsi, też przywodzi sporo skojarzeń i wspomnień. To w tej okolicy znajduje się stary młyn, to tam był i jest do dziś budynek, który mieścił w sobie karczmę, wcześniej cech górniczy, a jeszcze wcześniej, jak głosi wieść gminna, szkołę ariańską, a przed nią stara kapliczka „srebrników” właśnie, a więc poszukiwaczy tegoż kruszywa. To tam postawiono Dom Ludowy, czyli dzisiejszy Klub pod Skałka oraz remizę strażacką. To tam w sezonie żniw na pełnych obrotach funkcjonowała młuckarnia (tak nazywano machinę do młócenia zboża), tam wreszcie była też magiel, w której zawsze było tłoczno, podobnie jak w „parku” w którym wiele lat temu świętowano dożynki i inne uroczystości. Dziś w miejscu tym jest już zupełnie inaczej. Jakoś pusto i cicho. Podobnie jak na ulicy o tej samej nazwie. Dawniej kojarzyło się ono z byle-jakością. Podłe, grząskie ulice, pochylone płoty z balasek, ciągła wilgoć i równie częsta mgła unosząca się od rzeki, szczególnie po drugiej jej stronie. Brudne buty, pobrudzone spodnie. Tak na jednym jak i na drugim Srebrniku.

Ulica Mokra w latach 60-tych XX wieku (ze zbiorów rodziny Robak)

Jedynie ulica Dąbrowskiego była pokryta wówczas asfaltem. Dziś jednak, pośród wybrukowanych ulic, odmalowanych płotów i domów, pomiędzy zaparkowanymi tu i ówdzie markowymi samochodami brakuje jednego. Człowieka; jego bytności i gwaru, dziecięcych zabaw i okrzyków, porzuconych tu i ówdzie rowerów, sąsiedzkich pogawędek i plotek, tego wszystkiego więc, co składało się wówczas na mikro społeczność. Społeczność będącą żywą tkanką, pulsującą i ciepłą, prawdziwą. Dziś rozerwaną jednak przez to wszystko, co w taki czy inny sposób miało ułatwić nam życie, a co życie to wyobcowało, generując pustkę i samotność pośród czterech ścian własnego ego.

Jarosław Sawiak

- REKLAMA -


Zewnętrzne linki