Reklama

Jerzy Augustyniak i „Solidarność”

Jerzy Augustyniak urodził się 23 kwietnia w 1955 w Starachowicach. Zapamiętał z dzieciństwa opowiadania dziadka Józefa i szablę, którą z zachwytem oglądał. Dziadek był ułanem, uczył wnuka piosenki. Jedną zwrotkę, Jurek zapamiętał na całe życie:

„Ciężkie losy legionera,

los go gnębi jak cholera:

Robić dużo a jeść mało

Maszerować jak przystało”

Ojciec Jerzego miał na imię Tadeusz, a matka Jadwiga, z domu Stepa. Szanowany biskup diecezjalny, tarnowski Jan Stepa to jej stryj.

Szkołę podstawową ukończył Jerzy Augustyniak w Starachowicach. Wspomina, że w mieszkaniu, które zajmowali był głośnik tak zwany kołchoźnik. „Nasłuchaliśmy się propagandy, audycji z radiowęzła działającego w Fabryce Samochodów Ciężarowych” - mówił pan Jerzy.

Owe kołchoźniki w tamtych czasach to zjawisko ogólnopolskie. Rozmawiałam ostatnio z Panią profesor Józefą Posch, pamiętała, że na domu babci taki głośnik uliczny został zainstalowany.

W roku 1963 rodzina Augustyniaków przeprowadziła się do nowego mieszkania, tam już kołchoźnika nie było. Naukę kontynuował Jerzy Augustyniak w Technikum Górniczym, pracował w Lędzinach w kopalni „Ziemowit”. Ożenił się w roku 1980. Ponieważ mieszkanie mógł uzyskać dopiero za cztery lata – tak usłyszał od dyrektora kopalni - zdecydował się zmienić pracę. Żona pracowała w Zakładach Obuwniczych w Chełmku, tam własnego M młodziutkie małżeństwo, spodziewać się mogło już za cztery miesiące. W tym zakładzie podjął pracę Jerzy Augustyniak. Należał do ZSMP i do NSZZ „Solidarność”. 13 maja 1981 roku Teresie i Jerzemu Augustyniakom urodził się syn: Konrad. 13 grudnia 1981 ogłoszono stan wojenny. Zgodnie z dekretem o stanie wojennym NSZZ „Solidarność” została zdelegalizowana.

Stan wojenny odbierał Jerzy jako zło. Tuż przy Chełmku, znajdowały się Zakłady Przemysłu Skórzanego. Mirosława Palka dwudziestoletnia działaczka „Solidarności” podjęła się utworzenia koła opozycjonistów. Jacek Kuroń zdecydowanie wzywał do oporu.

Małą stabilizację państwo Teresa i Jerzy już osiągnęli, oboje pracowali, o mieszkanie dla nich zadbał zakład pracy. Mieli synka, spodziewali się kolejnego dziecka. Jednak nic nie robić wobec bezprawnego działania generała Jaruzelskiego, byłoby godzeniem się na zło. Tak uważał Jerzy Augustyniak. „Zbierał pieniądze na internowanych, rozprzestrzeniał ulotki” – mówiła w 2018 roku jego związkowa koleżanka.

Ulotki, plakaty trzeba, aby rozpowszechniać. Hasła kpiące z Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego malować na murach. Pojawiało się najczęściej takie: „WRON-a orła nie pokona”.

Jerzy Augustyniak wspomina: „Po ogłoszeniu stanu wojennego próbowaliśmy kontynuować działalność związkową, zaprotestować […]. Było to do 10 marca 1982, wtedy poszedłem do pracy na popołudniową zmianę”.

Jerzy Augustyniak 

Podczas pracy Jerzy Augustyniak odebrał telefon, kierownik poinformował go, że ma się stawić do biura. Przełożony nie przekazał, że z nakazu Służby Bezpieczeństwa dwóch panów przyszło po niego. Owi stróże porządku socjalistycznego nie byli w mundurach. Założyli Augustyniakowi kajdanki, zrobili rewizję w szafce zakładowej, zawieźli - tak skutego - na posterunek Milicji Obywatelskiej w Chełmku. Następnie: Oświęcim, Bielsko-Biała, Kraków. Czy mieli dowody na działalność opozycyjną Jerzego Augustyniaka? Co znajdzie się z w akcie oskarżenia? Może tylko funkcjonariusze chcieli wykazań się gorliwością tropienia związkowców „Solidarności”. Nasuwało się takie myślenie. Przywódcy już byli internowani. W kraju kipiało rewolucją.

Kiedy zabrali Augustyniaka z zakładu pracy, to nikt o tym nie powiadomił jego żony. Ludzie bali się. Lepiej się nie narażać. Nie kontaktować się z rodziną zatrzymanego.

W areszcie Jerzy Augustyniak, wróg Polski Ludowej, traktowany był, jak bandyta. Bity podczas przesłuchiwania nie ujawnił żadnych kontaktów. Nie znał aktywnych działaczy „Solidarności”. A Mirosława Palka jego związkowa koleżanka już była aresztowana. Widział ją na korytarzu. Przyszli po nią funkcjonariusze SB do Państwowych Zakładów Przemysłu Skórzanego gdzie pracowała. W aktach spawy widnieje data aresztowania w dniu 13 marca 1982.

Jerzego Augustyniaka przewieziono do Oświęcimia, na komendę powiatową przy ulicy Jagiellońskiej. Aleja Szucha – tak nazywano to miejsce. Tam kolejne przesłuchania.

„Rano o godzinie piątej zostałem wzięty do pokoju przesłuchań. Była to wielka sala z jednym krzesłem i szafa pancerna Było tam trzech wysokich mężczyzn. [..] ja wówczas ważyłem 70 kilo, oni zaczęli mnie bić […]. Początkowo było to bicie pięściami. Później przewrócili mnie na ziemię, przewiesili mnie przez krzesło i przykuli mnie do tego krzesła i bili mnie po pośladkach i po udach. Kazali mnie zdjęć buty i bili mnie po piętach Nie wiem ile to trwało, miałem problemy z dojściem do celi. Na drugi dzień była powtórka tego samego, co dzień wcześniej. W trakcie tego strasznie mi ubliżali, […]. Po dwóch dniach zawieźli mnie do Bielska – Białej na Komendę Wojewódzką Milicji i tam przesłuchiwali, z tym że już nie było rękoczynów. Później zawieźli mnie do aresztu przy Komendzie Wojewódzkiej. Nawet przyjmujący mnie na widok moich obrażeń był zaskoczony. Przez sześć dni byłem przesłuchiwany i 18 marca zostałem załadowany do więźniarki razem z koleżanką, z którą byłem zatrzymany i zawieźli nas do Krakowa […] zostałem przewieziony na Montelupich. W celi było nas 12 - w 9-osobowej celi - kilku z nas spało na ziemi” – wspomina po latach tamto wydarzenie.

 

W areszcie spędził 70 dni. Wyrok w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ogłoszony został 20 maja 1982. Cytuję: „Wojskowy Sąd Garnizonowy w Krakowie w składzie:

przewodniczący: ppor. Jan Nowiński, ławnicy: st. kpr. Stanisław Góra st. kpr. Wojciech Wołczyk

W obecności prokuratora wojskowego ppor. Zbigniewa Kubickiego, obrońcy adw. Wojciecha Dudka oraz przy udziale protokolanta pchor. Aleksandra Piątka rozpoznał w dniach 12 i 20 maja 1982 r. sprawę […].

Wyrok dotyczył Mirosławy Palki oraz Jerzego Augustyniaka. Czytamy w dokumencie: „[...] w okresie od 13 grudnia 1981 r. do 12 marca 1982 w Chełmku działając wspólnie i w porozumieniu, jako członkowie NSZZ „Solidarność”, którego działalność została zawieszona, bez wymaganego zezwolenia kontynuowali działalność związkową przystępując do organizowania samodzielnego koła tegoż związku, celem prowadzenia działalności protestacyjnych [...]

Oskarżeni zostali uniewinnieni „od zarzutu popełnienia przestępstwa z art. 270 § 1 kk w zb. z art. 48 ust.2 dekretu z dnia 12.12.1981 r. o stanie wojennym wobec braku dostatecznych dowodów ich winy. W uzasadnieniu tak łagodnego wyroku znajdujemy zdanie, że „oskarżony Jerzy Augustyniak nie wyraził zgodny na kontynuowanie działalności związkowej”. Adwokat oskarżonych, Dudka przyjął linie obrony: „nie przyznawać się”. Jak widać po uniewinniającym wyroku oskarżeni zaprzeczali jakiejkolwiek działalności związkowej po 13 grudnia 1981.

Wyrok nie pozbawiał ich wolności, ale wyznaczył dotkliwą karę finansową.

„[…] zasądza się od oskarżonych na rzecz Skarbu Państwa tytułem opłat sądowych kwoty po 4.800 zł od każdego z nich, oraz na zasadzie art. 547 § 1 zw. z art 548 kpk obciąża ich kosztami postępowania po 1/4, a w pozostałej części koszty ponosi Skarb Państwa”.

Zasądzoną karę pieniężną należało uiścić. Pomogła Jerzemu Augustyniakowi Kuria Krakowska, przekazując mu pieniądze, z czasem tę sumę oddał kurii. Tak postanowił. Przecież coraz liczniej byli represjonowani działacze „Solidarności”, uważał, że pomoc finansowa przyda się właśnie im. Szlachetnie podziękował za solidarny gest duchownych.

Po wyroku uniewinniającym wrócił do tego samego zakładu pracy, z którego wyprowadzono go w kajdankach. Bano się z nim rozmawiać, nikt z zakładu pracy Augustyniaków nie odwiedzał. Niegdysiejsi koledzy omijali ich mieszkanie. Milicja w przeddzień ważnych rocznic narodowych, Jerzego Augustyniaka konsekwentnie aresztowała i siedział 48 godzin. W aktach IPN-u ostatni wpis, dotyczący obserwacji dokonywanej przez współpracownika SB, nosi datę 1986.

W roku 2019 Jerzy Augustyniak otrzymał Krzyż Wolności Solidarności, nadany przez Zarząd Regionu „Solidarność” Podbeskidzie. A Odznakę Honorową Opozycji Antykomunistycznej nadal mu Szef Urzędu do Spraw Kombatantów Represjonowanych.

Do Jaworzna Jerzy Augustyniak przyjechał w 2015 roku. W naszym mieście kontynuuje swoje zainteresowania, aktywnie działa w Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Śpiewa w chórze „Jawor”, występuje w programach artystycznych. Pisze wiersze. Wśród wielu są też takie pisane w areszcie na Montelupich.

Barbara Sikora

Do syna Konrada

Synku mój maleńki,

syneczku kochany,

czy jesteś grzeczny, dobry

dla swej mamy?

 

Czy umiesz już ją objąć?

Umiesz powiedzieć mama?

Czy umiesz ją pocieszyć,

teraz gdy z Tobą jest sama?

 

Mamusiu moja jedyna,

zawsze tak ciepła, gorąca

wróci tata z więzienia,

nie ma wyroku bez końca.

 

On tam też cierpi i tęskni,

jak Ty przed świętym obrazem,

modli się co dzień z Wami,

by szybko być znów razem.

 

A wtedy będzie radość,

ciepłe promyki słońca,

oświecać będą drogę,

drogę szczęścia bez końca.

 

Szczęście lecz bez komuny,

bo nikt nas nie pokona,

zobaczysz w górze orła,

a w jego szponach WRONA.

 

I zapamiętaj synku

co powie Tobie Mama,

że Polska będzie wolna,

a na orle korona.

 

 

 

 

 

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 13/12/2025 10:01
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do