Zaraza czerwonawa

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W pięćdziesiątym epizodzie poznamy zarazę czerwonawą – Orobanche lutea z rodziny zarazowatych.

Bohaterkę tego filmu uwieczniłem na stokach wzgórza Grodzisko w Libiążu. Tak się po prostu szczęśliwie trafiło.

W zasięgu naszych jaworznickich mediów także bywa spotykana. Jest w Ciężkowicach. Jest w rejonie Geosfery. W Polsce najwięcej stanowisk posiada w pasie Wyżyn Środkowopolskich. Szczególną osobliwością jest dysonans pomiędzy polską i łacińską nazwą. Da się to jednak wytłumaczyć. Polska nazwa odnosi się do barwy łodygi. Łacińska nazwa odnosi się do barwy kwiatów.

Najważniejszą osobliwością naszej bohaterki jest to, iż mamy tutaj do czynienia z badylem niezasługującym na miano zielska. Badania wykazały, że z jej komórek zniknęły jakiekolwiek ślady posiadania chloroplastów. Aby przeżyć i wyglądać kwitnąco, musi okradać z asymilatów, wody i soli mineralnych swoich sąsiadów. W tym przypadku są to głównie lucerny. Sporadycznie są to inne gatunki z rodziny bobowatych.

Zgodnie ze swoją biologią to bezczelny złodziej. Jest to jednak gatunek rzadki i dlatego zasługuje na specjalne traktowanie. Jest wpisany na Czerwoną Listę z kategorią NT – bliski zagrożenia. Jest objęty ochroną częściową. Dotyczy to wszystkich siedemnastu gatunków tego rodzaju znanych do tej pory z Polski.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Oto są języczki

0

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W czterdziestym dziewiątym epizodzie poznamy dwa gatunki z rodzaju języczka – Ligularia z rodziny astrowatych.

To gatunki ozdobne, które możecie posiadać we własnych ogrodach i dopiero tym sposobem uczynić ich swoimi zielono-żółtymi sąsiadami. Bohaterów tego filmu uwieczniłem w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu, gdzie rosną blisko siebie.

Pierwszym gatunkiem jest języczka Przewalskiego. W naturze występuje na terenach wilgotnych w Mongolii oraz w północnych Chinach. Generalnie uchodzi za popularną roślinę ozdobną. Przez większą część roku zdobi ze względu na swoje liście o głęboko wcinanych, owalnych w zarysie blaszkach. Najpiękniejsza jest, kiedy kwitnie. Wówczas osiąga półtora metra wysokości. To przede wszystkim grona żółtych koszyczków. Im więcej jej w jednym miejscu, tym lepiej. Kwitnie od lipca do sierpnia. W swojej azjatyckiej ojczyźnie to niezłe ziółko. W korzeniach znaleziono trzynaście związków, z których część ma działanie przeciwbakteryjne.

Drugim gatunkiem jest języczka dłoniasta – Ligularia palmatiloba. To mieszaniec często u nas uprawianej języczki pomarańczowej oraz języczki japońskiej. Tego swoiście pojmowanego gwałtu na parze Azjatów dokonano w szkółce Hermana Albrechta Hessego w Weener w Niemczech. Stało się to 1940 roku.

Już sama nazwa wiele mówi o potencjalnym wyglądzie tego gatunku. Podobnie do pierwszego rodzica liście są w zarysie trójkątne, ale mocniej wcinane. Okazałe kwiatostany tworzą baldachogrono. Nasza bohaterka jest bardzo okazała. Uchodzi za rzadkość.

Spodobały się. Chcecie je mieć. Tedy szukajcie, a znajdziecie. Są w ofercie wielu producentów roślin ozdobnych.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Pszonak drobnokwiatowy

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W czterdziestym ósmym epizodzie poznamy pszonaka drobnokwiatowego z rodziny kapustowatych – Brassicaceae.

To dość charakterystyczny żółtek pojawiający się nader licznie tu i ówdzie a głównie ówdzie. Oto najważniejsze informacje o nim do wysłuchania w tle.

Jest jednym z kilku przedstawicieli tego rodzaju spotykanych w Polsce. Nasz bohater uwielbia miejsca ruderalne. Jest chwastem w uprawach. Czasami bytuje na miejscach okresowo zalewanych.

Najważniejszą cechą kluczową przy drobnych, żółtych kwiatach są ich szypułki 2 do 3 razy dłuższe od działek kielicha. Kolejną cechą, na którą należy zwrócić uwagę, są podługowate, lancetowate blaszki liściowe. Ich brzeg jest przeważnie cały. Czasem pojawia się płytkie ząbkowanie.

W moim bliskowschodnim znaczy się ukraińskim kompendium, podaje się, że jeden z tamtejszych gatunków, znaczy się pszonak siwy – Erysimum canescens to niezłe ziółko cenione już przez Pliniusza Starszego. W Polsce ta roślina występuje bardzo rzadko. Osobiście nie widziałem. W tym kontekście nasz bohater jest tamże postrzegany jako alternatywny surowiec do pozyskiwania glikozydów nasercowych. Ma jednak status gorszego sortu, tym niemniej brak wydajności nadrabia pospolitością. Poza tym w jego nasionach znajduje się do 40% oleju, a to już jest poważny atut, aby go uznać za roślinę pożyteczną.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Byczynka wobec suszy

Trwa susza strukturalna. Po sprawdzeniu źródła Siarczanej nastał czas na źródło Byczynki. Rzeka od zawsze była chimeryczną i z tego powodu między innymi była nazywana Ponikwiczem. Obecna fala upałów tylko pogłębiła ten problem. Penetracje przeprowadziłem 28 lipca 2022 roku.

Zaczynamy od okolicy cmentarza. Tutaj na skraju lasu wody w rzece brak. W minionych latach nawet podczas bardziej wilgotnej aury woda bywała tutaj rzadko.

Ruszam w górę rzeki. O tym, że jest to koryto Byczynki, widać po bardziej wilgotnym śladzie. Poza tym wyrasta tutaj roślinność błotna w tym sitowie leśne.

Koryto rzeki się pogłębia. Pomiędzy olszami czarnymi natrafiłem na próg denudacyjny.

Powyżej progu rzeka się spłyca. Jednocześnie bliżej jej prawego brzegu biegnie droga.

I tak osiągamy okolicę, gdzie na rzece znajdowała się stara tama.

Stąd idąc w górę, nieco zbłądziłem, wybierając lewe ramię Byczynki. Tam też znajdowały się zalewy. Miejsce po jednym z nich jest bardzo malownicze. Ozdabiają je kępy paproci z gatunków nerecznica samcza, nerecznica szerokolistna oraz wietlica samicza. Jest też sporo knieci błotnej.

Idę w górę rzeki. Jej koryto jest coraz mniej czytelne. I tak dotarłem do linii energetycznej.

Potem nie filmując, przedarłem się przez las do ucywilizowanego obecnie źródła rzeki.

Teraz ruszam z biegiem rzeki w dół, aby zorientować się, na jaki długi odcinek starczy wody. Tutaj przy brzegu rzeki najpiękniejsze są paprocie z gatunku wietlica samicza. Przekraczam mostek. Wody jest jeszcze więcej. W dalszym ciągu mamy sporo paproci.

W końcu docieram do zbiornika wodnego.

To element bardzo modnej i pożądanej obecnie małej retencji wodnej.

A dalej wody w rzece już nie ma. Tak jest aż po altanę przy Starej Tamie.

Podsumowując, można przyjąć, że tutaj wszystko jest w normie. Co prawda w lewym ramieniu woda znikła, ale za to udało się ją przechwycić w prawym. Bilans ubyło-przybyło wyszedł na zero.

Piotr Grzegorzek

Szarłat szorstki i jego bielik

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W czterdziestym siódmym epizodzie poznamy szarłat szorstki – Amaranthus retroflexus z rodziny szarłatowatych.

Nasz bohater jest z urodzenia Amerykaninem. Jego naturalny obszar występowania obejmuje południowo-zachodnią część Ameryki Północnej oraz obszar między zwrotnikami obu Ameryk. Trudno powiedzieć jak trafił do Europy, a następnie upowszechnił się na całym świecie. Celowo tu i ówdzie trafił do ogrodów botanicznych, skąd uciekł i nieźle się urządził na wolności.

Szczegóły morfologii gatunku pokazuję w filmie. Całą roślinę pokrywają szorstkie włoski. Warto zauważyć, że jego w pewnym sensie urokliwe kwiaty są bardzo niewyraźne.

Generalnie jest on postrzegany jako uporczywy chwast. Jednakże już w swojej ojczyźnie był rośliną jadalną. Najważniejsze są nasiona, które zawierając sporo tłuszczu, białka a przede wszystkim skrobi są bardzo odżywcze. Chwilowo nie ma większego znaczenia gospodarczego, ale jest jednym z potencjalnych źródeł zdrowej żywności z kategorii Amaranthus.

Tym razem, zważywszy na to, że mamy dwóch bohaterów tradycyjna mantra pojawi się w środku filmu. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Drugim bohaterem naszego filmu jest choroba szarłatów. Kiedy poznaliśmy się jej sprawca, nosił nazwę Albugo amaranthi – bielik.

Jako że systematyka zmienną jest ostatnio na portalu Plant Parasites of Europe, zobaczyłem, że teraz to on się nazywa Wilsoniana bliti. Jest jeszcze kilka innych propozycji. W zasięgu mojego działania ten organizm, póki co atakuje tylko szarłat szorstki. W Europie nie gardzi innymi przedstawicielami tego rodzaju.

Tak czy owak, względem rodzaju jest wybrednym smakoszem. U zarania mojej przygody z botaniką był to grzyb zaliczany do lęgniowców – Ooomycetes. Teraz po kilku rozbiorach królestwa roślin trafił do królestwa organizmów grzybobodobnych – Chromista.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Victoria cruziana

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W czterdziestym szóstym epizodzie poznamy victorię – Victoria cruziana z rodziny grzybieniowatych-Nyphaceae.

Tym razem będzie coś z krain dalekich, ale przecież nie od dziś wiadomo, że świat jest globalną wioską.

Bohaterkę naszego filmu najbliżej Jaworzna można w realu oglądać w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie jako i ja uczyniłem 23 lipca 2022 roku.

Systematyka rodzaju jest obecnie przedmiotem intensywnych badań. Nasza bohaterka to Victoria cruziana między innymi ze względu na bardzo wyraźnie zadarty ku górze brzeg blaszki liściowej. W naturze ten gatunek jest spotykany jedynie w dorzeczu rzeki Parana oraz rzeki Paragwaj.

Teraz dla roślin z krain dalekich, których kilka pokażę w tym cyklu, będzie nowa mantra. Oczywiście można się pokusić na oglądanie naszej bohaterki w jej dalekiej ojczyźnie. Wygodniej jednak pojechać do Krakowa stosując się do innej wpojonej mi w dzieciństwie zasady. Kto ma pieniążki, ten jedzie do Wieliczki, a kto ich nie ma palcem do solniczki. A poza tym ciekawość można zaspokoić, wpisując w wyszukiwarce frazę Giant water lily.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Dyptam jesionolistny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W czterdziestym piątym epizodzie poznamy dyptam jesionolistny – Dictamus albus z rodziny rutowatych-Rutaceae.

Bohatera tego filmu spotkałem w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Tutaj wbrew łacińskiej nazwie gatunku dominuje odmiana o kwiatach różowych. Jej płatki ozdabiają fioletowe żyłki. Osobniki o białych kwiatach także tam spotkamy.

Roślina ma szeroki zasięg od Europy południowej przez Syberię po północne Chiny. W Polsce w naturze to gatunek bardzo rzadki. Jedno jest pewne. Nie występuje ani w Egipcie, ani na Półwyspie Arabskim, zatem wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest tożsama z biblijnym krzewem gorejącym. W zasięgu naturalnego występowania także nie jest zapalczywa. A poza tym jest ona byliną co tym bardziej, wyklucza tak zwaną wieść gminną.

Jak przystało na byliny przed zimą jej pędy naziemne, obumierają. Wiosną wypuszcza nowe, aby potem od końca maja do lipca cieszyć wzrok osobliwym wyglądem. Bardzo długo wytrzymuje w jednym miejscu.

Nasz bohater na naszym bliskim wschodzie jest wymieniany wśród roślin leczniczych. Jednakże z racji toksyczności odradza się jego samodzielne stosowanie, dlatego przezornie pominę pewne sugestie.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ecidium

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Tym razem proponuję pewną odmianę. Czas na grzyba z ciekawej kategorii – plamki, kropki, murawki na liściach. W czterdziestym czwartym epizodzie proponuję zapoznać się z rdzą atakującą wilczomlecze.

Na tle okazów sfilmowanych w Imielinie w okolicy autostrady oraz w Jaworznie i Chrzanowie proszę wysłuchać kilku ciekawostek. Tutaj jest to wilczomlecz sosnka – Euphorbia cyparisias. W populacji zdrowych, kwitnących roślin zauważymy takie, które są do nich niepodobne. Mają wąskie liście pokryte rdzawymi plamkami.

Tam, gdzie są one drobne szpiczaste, obserwujemy stadium spermogoniów. Tam, gdzie są one owalne o białym brzegu z pomarańczowym środkiem, obserwujemy stadium ecjalne. Nasz bohater w dalszym etapie rozwoju atakuje wiele gatunków z rodziny bobowatych. Wówczas mamy do czynienia z rdzami z rodzaju sypnik – Uromyces. Są też dwa sypniki na wilczomleczach.

Ponieważ na przypadku pokazywanym w filmie nie sposób przypisać konkretnego chorego wilczomlecza do danego sypnika względem naszego bohatera, używa się łacińskiej nazwy Aecidium euphorbiae. Zapewne ciekawość można będzie zaspokoić po wykonaniu analizy DNA, ale komu to potrzebne. Poza wilczomleczem sosnką grzyb poraża jeszcze wilczomlecza lancetowatego oraz wilczomlecza rózgowatego i ich mieszańce.

I na zakończenie kolejna osobliwość. Chora roślina obsypana spermogoniami oraz ecjami, chociaż do siebie niepodobna pomimo wszystko potrafi zakwitnąć i wydać owoce. A poza tym i tak najczęściej wyrasta z zimującego kłącza, więc w tym przypadku „wszystko jej lotto”.

Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, nawet powodujące choroby roślin, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać, nawet jeśli są to plamki, kropki murawki na liściach. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Komosa mierzliwa

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W czterdziestym trzecim epizodzie poznamy komosę mierzliwą – Chenopodium vulvaria z rodziny szarłatowatych-Amaranthaceae.

Bohaterkę tego filmu znam osobiście tylko z jednego stanowiska w Jaworznie. To początek ulicy Świętej Barbary od strony Placu Św. Jana. Po raz pierwszy zobaczyłem ją tam 14 lipca 2016 roku. Od tego czasu utrzymuje się w tej okolicy. Pierwszą sesję filmową wykonałem 13 sierpnia 2021 roku. Tutaj ma idealne warunki rozwoju. Miejsce jest bogate w związki azotu, o czym świadczy ponadto obfitość pokrzyw.

Drugą sesję filmową wykonałem 22 czerwca 2022 roku. Na tym tle posłuchajcie kilku najważniejszych informacji.

To roślina o charakterystycznych rombowych jajowatych blaszkach liściowych osadzonych na długich ogonkach. Wyróżnia ją mączyste owłosienie i odrażający śledziowy zapach. Określenie to dotyczy śledzi, które dawno straciły przydatność do spożycia.

Jest gatunkiem rodzimym dla flory Europy, Afryki i Azji. Dla naukowców to epekofit pochodzący z obszaru śródziemnomorsko-irano-turańskiego. Poza tym rozwleczono ją po świecie.

We florze Polski ma status gatunku rzadkiego, wręcz zagrożonego w ciągu najbliższych stu lat wymarciem. Dostąpił nawet zaszczytu wpisania go na Czerwoną Listę w kategorii EN – zagrożony. Liczniej występuje w południowo-zachodniej części naszego kraju.

To dziwne, ponieważ miejsc, w których ten gatunek mógłby się znakomicie urządzić, jest sporo. Są to siedliska ruderalne, przydroża, przypłocia o glebach lekkich zasobnych w azot. Im cieplej, tym lepiej.

I na zakończenie zamiast tradycyjnej mantry ciekawostka natury osobistej. Wspomniany na wstępie odrażający, śledziowy zapach, tej rośliny wyczuwają wszyscy, którym ją pokazuję w tym miejscu od 2016 roku. Ja jeszcze tego nie doświadczyłem, chociaż bez trudu wyczuwam inne, mocne, nierzadko odrażające zapachy.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Marsylia czterolistna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W czterdziestym drugim epizodzie poznamy marsylię czterolistną – Marsilea quadrifolia z rodziny marsyliowatych.

Naszą bohaterkę filmowałem w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Jest tutaj uprawiana na jednym ze stawów.

Ta paproć bardzo często była wymieniana na lekcjach botaniki, chociaż mało kto miał ją okazję oglądać w realu. Podawane w literaturze stanowisko z Rybnika Paruszowca uległo zniszczeniu.

Wiele lat temu, znaczy się w 1973 roku, odnaleziono tę paproć na terenie zbiornika goczałkowickiego. Populację rozmnożono i posadzono w wielu ogrodach botanicznych, także tutaj w Zabrzu. W tym miejscu jej liść stał się elementem jego logo. Od 2018 roku ta paproć w Goczałkowicach ma się bardzo dobrze.

Ponieważ wielu chce ją mieć to ta paproć, jest upowszechniana. Maluczko a z gatunku zagrożonego wyginięciem stanie się swoistym kenofitem.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]